Anty? (Antyciało)
Najnowsza premiera Teatru Gdynia Główna to kolejny odcinek z cyklu o kapitalizmie autorstwa Marcina Groty. Pierwszą odsłonę stanowiło dobrze przyjęte Bióro, które eksplorowało temat pracy i relacji międzyludzkich w korporacji, tym razem w centrum zainteresowań miał się znaleźć pieniądz.
Kapitalizm jako system bazuje na gromadzeniu coraz większej ilości pieniędzy, co stanowi podstawę jego logiki, której ekspansję możemy obserwować, a także odczuwać w otaczającym nas świecie. Banki namawiające na kredyty, rozwarstwienie społeczne sięgające skandalicznych różnic, nastawienie na zysk, konsumpcję, wszechobecność transakcji, które zastępują również relacje, pazerność kadry kierowniczej etc. Nic w tym odkrywczego, ale oczywiście nie zawsze trzeba przed widzem czegoś nowego odkrywać. Czasem wystarczy pobudzić do refleksji właśnie nad tym, co powszednieje i staje się rzeczywistością akceptowalną, co jest tym groźniejsze, że służy konserwacji panującego status quo. Marcin Grota nie chciał jednak wypowiadać banalnych prawd na serio, co byłoby prawdopodobnie niestrawne dla widza. Zdecydował się na farsę, mieszankę gatunkową, którą nazwał „trillerem ekonomicznym z piosenkami”. Nic tak nie buduje dystansu jak śmiech, ironia i songi. Zapowiadało się zatem obiecująco.
Akcja rozgrywa się na śmietniku, w chaosie, który towarzyszyć będzie widzowi do końca spektaklu nie tylko na poziomie scenograficznym. Spod pogniecionych kawałków gazet wynurzają się trzy postaci, po ubraniu sądząc – przedstawiciele nizin społecznych, którzy przegrali w biegu po Gotówę. Agata Mieniuk, Jeremiasz Gzyl oraz Bartłomiej Sudak będą śpiewać, tańczyć i podskakiwać w ramach różnorodnych skeczy. Scenariusz zakłada bowiem afabularną opowieść, kolaż scen powiązanych tematycznie przez kapitalizm. Abstrakcyjna stylistyka tekstów czy zabaw językowych spod znaku futurystów mogła stać się źródłem sukcesu lub porażki. Widz dostaje po trosze jednego i drugiego. Początkowo skecze nie bawią, a towarzyszące spięcie aktorów dodatkowo utrudnia sytuację. Wraz z kolejnymi numerami obsada się rozkręca, czego niestety nie można powiedzieć o jakości tekstu. Częstokroć bowiem sensy umykają i trudno wyłapać intencję autora. Aktorsko najciekawiej wypada Jeremiasz Gzyl, który swoją energią i autentycznością potrafi przekonać do siebie nawet najbardziej sceptycznie nastawionego widza
Czym jest antyciało? Taki farmakon – trochę lek, trochę trucizna? Zniewolenie wynikające z chęci realizacji pragnień, w które zawsze uwikłane są finanse? A może substancja, która współcześnie uzależnia, powodując posłuszeństwo systemowi? Może coś, co powinno chronić, uodparniać jak przeciwciało, a wytraciło swoją moc? Warto się nad tym zastanowić, choć autorzy mylą tropy, mnożą zgrywy (inscenizacyjne i językowe), które skutecznie odwracają uwagę od przekazu. Można też odnieść wrażenie, że w niektórych przypadkach jest to zamierzony pure nonsens, jak w scenie obrzucania się śmieciami i wzajemnego strzelania do siebie niczym w dziecinnej „strzelance”. Potęguje to jednak wrażenie chaosu, który przeradza się w bełkot. Z czym bowiem zostaje widz pod koniec spektaklu? Niektórych żarty śmieszą i ta część widowni może być usatysfakcjonowana kabaretową formą. Ci, którzy oczekiwali ciętych i błyskotliwych komentarzy realiów kapitalizmu mogą być rozczarowani. Jedni i drudzy nie będą pobudzeni do refleksji. Niestety nawet dobre sceny (jak tytułowa piosenka) szybko ulatują z pamięci, podobnie jak ich sens, zatem wspomnienie spektaklu szybko zawęża się do samego jego opisu: o pieniądzach w żartobliwej formie z piosenkami.
Ula Bogdanów, Teatralia Trójmiasto
Magazyn Internetowy „Teatralia” numer 137/2015
Teatr Gdynia Główna
Antyciało
scenariusz i reżyseria: Marcin Grota
obsada: Agata Mieniuk, Jeremiasz Gzyl, Bartłomiej Sudak
premiera: 11 kwietnia 2015