Superprodukcja w Teatrze Polskim
Z pewnością tytuł "Amadeusz" znany jest wielu widzom za sprawą głośnego filmu, który został nakręcony na podstawie sztuki Petera Shaffera, notabene również współtwórcy scenariusza do tegoż filmu. Sztuka natomiast stanie się w Poznaniu równie rozpoznawalna, jak film, dzięki artystom dwóch poznańskich scen, którzy podjęli się wystawienia tekstu Shaffera. Prezentacja dramatu, a właściwie czytanie to prezent Teatru Polskiego, który obchodzi w tym roku jubileusz 135-lecia istnienia dla Teatru Wielkiego, który świętuje z kolei jubileusz 100-lecia.
Duża Scena Teatru Polskiego na czas prezentacji zmieniła się nie do poznania. W orkiestronie zmieściła się 36-osobowa orkiestra, na scenie wystąpiło dziesięcioro aktorów Teatru Polskiego, 42-osobowy chór oraz soliści operowi Teatru Wielkiego. Przestrzeń została bardzo dobrze zagospodarowana. Chór osadzony w głębi sceny pięknie się prezentował, śpiewacy ubrani byli w jednolite stroje, a zapalane przez nich w jednym z aktów świece dawały zachwycający efekt. Tak samo zachwycały kostiumy postaci. Scenografia była raczej minimalistyczna, ale podłoga wyłożona dywanem oraz kilka krzeseł i kanap z tamtej epoki w zupełności wystarczyły, bo uwagę widzów skupiały przepiękne osiemnastowieczne stroje. Można było duchem przenieść się do czasów Mozarta i zachłysnąć cudowną muzyką. Ze scenografią i kostiumami bardzo dobrze współgrało oświetlenie. Swoją rolę w spektaklu odegrała również choreografia. Najbliżej widzów, na proscenium, siedział na wózku inwalidzkim stary Salieri i snuł opowieść swojego życia. Stworzyło to korzystną, intymną sytuację i budowało więź z widzami.
I wreszcie aktorstwo - strategiczny element złożonych artystycznych przeżyć, jakie zapewnili nam twórcy "Amadeusza". Wszyscy zagrali bardzo dobrze. Nie było gorszych ról, a aktorzy spisali się na medal. Na szczególne wyrazy uznania zasługuje Łukasz Chrzuszcz, który od początku swojej pracy w Teatrze Polskim święci triumfy i zyskał sobie ogromną sympatię poznańskiej publiczności. Był po prostu fantastyczny i brakuje słów pochwał na określenie talentu, jakim dysponuje ten wszechstronny artysta. Znakomicie wypadł Michał Kaleta w roli młodego Salieriego. Często zwraca się uwagę na jego hipnotyczny głos. Nie sposób nie wspomnieć o nim i tym razem. Kalety można słuchać, słuchać i... słuchać bez końca. Podobnie Wojciecha Kalwata. Swoim długim stażem pracy wypracował wzorowy warsztat, a rola starego, zgryźliwego drania została skrojona idealnie na jego miarę.
"Amadeusz" okazał się superprodukcją stworzoną wspólnie przez dwa poznańskie środowiska twórcze. Jak widać, wspólnymi siłami można zdziałać więcej i pójść dalej, niejako wykroczyć poza pewne ramy dotychczasowej działalności. Czytanie dramatu, które w zasadzie było niemalże gotowym spektaklem, powstało w krótkim czasie. Pojawiła się też wizja zagrania go jeszcze w przyszłości. Z założenia jednorazowe przedsięwzięcie ma szansę stać się czołową i najbardziej obleganą sztuką poznańskiej sceny. Na koniec chciałoby się dodać, posługując się terminologią piłkarską, że "Amadeusz" osiągnął international level.
Patrycja Kowalczyk
Teatralia Poznań
1 grudnia 2010
Teatr Polski w Poznaniu
Peter Shaffer
"Amadeusz"
opieka reżyserska: Paweł Szkotak
kierownictwo muzyczne: Agnieszka Nagórka
0bsada:
Michał Kaleta - młody Antonio Salieri
Wojciech Kalwat - stary Antonio Salieri
Łukasz Chrzuszcz - Wolfgang Amadeusz Mozart
Katarzyna Dałek - Konstancja Weber
Wiesław Zanowicz - cesarz Austrii Józef II
Andrzej Szubski - hrabia Johann Killian von Strack
Sylwester Woroniecki - hrabia Franz Orsini-Rosenberg
Zbigniew Waleryś - baron Gottfried van Swieten
Piotr B. Dabrowski, Paweł Siwiak - dwaj Venticelli
chór, orkiestra oraz soliści Teatru Wielkiego w Poznaniu:
Tatiana Pożarska, Marian Kępczyński, Rafał Korpik, Jerzy Mechliński, Patryk Rymanowski, Olena Skrok (klawesyn)
prezentacja: 17 października 2010 r.