Kwidzyńskie opowieści, lalkowe opowieści, part 1
Wyobraźmy sobie taką prowincję, gdzie raz na jakiś czas goszczą teatry z całego świata, a na ich występach brakuje miejsc na widowni. Wyobraźmy sobie małe miasto, które ofertą kulturalną i potencjałem może konkurować z miastami większymi, które sprawnie umyka przed etykietką wiecznie sennej mieściny. Wyobraźmy sobie niezależność w sztuce, opartą na niezależności idei, twórczości i twórców. Dodajmy jeszcze do tego animację traktowaną szerokozakresowo, ukazywaną z każdej możliwej strony - i oto obraz Festiwalu ANIMO 2010 w Kwidzynie mamy gotowy!
Kwidzyńskie ANIMO w pełni zasługuje na miano festiwalu paradoksów - obala swoją działalnością szkodliwe stereotypy w kulturze, pokazując, że są one tylko łatwą wymówką. Poza swoją wartością merytoryczną, związaną z ukazywaniem animacji w różnorakich aspektach, ważny jest również ze względu na animację społeczności lokalnej, jaką ze sobą wnosi do Kwidzyna, tworząc środowisko związane z teatrem i lalkami.
W tym roku festiwal ruszył po raz piąty na skalę międzynarodową, po raz dziewiąty zaś na skalę ogólnopolską. Na otwarcie przygotowano trzy wystawy: prezentację projektów lalek i kostiumów Joanny Braun pt.: "Infantki - infamki", które powstały na potrzeby spektaklu "Urodziny Infantki" w reżyserii Marcina Jarnuszkiewicza; cykl fotografii Tomasza Tarachy pt. "Fair trade", stworzonych jako kontynuacja programu "Szkoła lokalna działa globalnie" wraz z uczniami II LO w Kwidzynie, stanowiących promocję idei sprawiedliwego handlu; jak również wystawę fotografii młodych Amazonek "Niejedna z jedną". Na otwarciu również swoje marionetki zaprezentował Teatr Falkoshow.
Drugi dzień festiwalu z kolei to cztery spektakle: "Rękodzieło Artystyczne" Teatru Figur, "Two on Toe" Staffan Bjorklunds Teater, "Prosta historia" Teatrzyku Magiczna Latarnia oraz "Makbet i inne dzieła" Teatru Artystycznego Nori Sawy z Maskami i Marionetkami.
Gra na pięcioro rąk, czyli "Rękodzieło artystyczne"
Tytuł tego spektaklu jest jak najbardziej adekwatny do jego treści, "Rękodzieło Artystyczne" bowiem wchodzi w nurt teatru dłoni, gdzie za aktora, rekwizyty i scenografię w przeważającej mierze służą ludzkie ręce. Teatr Figur dodatkowo dokooptował składany stół i zasłonę, co wystarczyło z powodzeniem do kreacji teatralnego świata. Zasłona okazuje się scenograficznym strzałem w dziesiątkę - podzielona na kwadraty, które można odpinać i przypinać, staje się podstawą kreacji, punktem wyjścia dla kolejnych scen i narzędziem scenicznej zabawy.
Ten teatralny świat stanowi proste odbicie rzeczywistości - kolejne etiudy, z jakich składa się spektakl, pokazują sceny, jakie mijamy codziennie, nie zwracając nawet nań uwagi. Na obrazy gonitw kota i psa, morskich ryb, rodzinnej wycieczki samochodem czy występu cyrkowców składa się konkretny warsztat i zdolność myślenia przestrzennego. Potrzeba szczególnej wyobraźni, aby z dziesięciu ludzkich dłoni wykreować tak rozmaite obrazy. Teatr Figur spisuje się mistrzowsko, zaskakując widzów kolejnymi rozwiązaniami. Aby jednak pomysły przestrzenne zagrały idealnie, potrzeba również nienagannej synchronizacji ruchu, to natomiast jest już słabsza strona zespołu. Idea zorganizowania spektaklu jako szeregu etiud sprawdza się, jeśli chodzi o element zaskoczenia i pokaz warsztatu - każda z tych etiud staje się małym show, gdzie aktorzy wykorzystują coraz to nowe możliwości, z czasem jednak sceniczny kołowrotek zaczyna męczyć, a zaskoczenie ustępuje znużeniu. Kwestią sporną zostaje fakt, jak formuła teatru dłoni sprawdziłaby się w wypadku fabuły linearnej, ułożonej chronologicznie, gdzie każde wydarzenie wynika z poprzedniego - myślę, że byłoby to ciekawe.
Kubistyczny las dla najmłodszych, czyli "Two on toe"
Recenzję spektaklu dla najmłodszych stworzyć jest trudno. Krytyka bowiem ma miejsce już na widowni, gdzie dzieci bez oporów pokazują, czy przedstawienie jest dobre, czy nie, czy dany wątek albo rekwizyt się sprawdzają, czy może są zupełnie nieużyteczne. Spektaklowi "Two on toe" dzieci wystawiły dobrą recenzję. Historia leśnych zwierząt i krzaka jagód, mimo że opowiedziana po angielsku, wciągnęła je, a surowe, kanciaste lalki odnalazły swoje miejsce w dziecięcej wyobraźni.
Staffan Björklund zostawił dziecięcej wyobraźni pole do działania. Świat lasu wykreował z trzech szaf w kolorowe paski, krzakiem jagód stał się pomalowany na zielono taboret, z chmury natomiast spadł deszcz, obywszy się bez ani jednej kropli wody. Konkretne obrazy zostały tutaj potraktowane symbolicznie, dzieci nie otrzymały od razu pełnego, integralnego świata a pewne tropy, jakie mogły dowolnie pociągnąć. W tej konwencji wizualnego przetwarzania rzeczywistości utrzymują się również lalki. "Kubistyczne" to określenie na wyrost, takie jednak skojarzenie budzą ich kanciaste kształty, oparte na graniastosłupach i walcach.
Historie, które opowiada Staffan Björklund, pokazują świat, jaki dzieci znają najlepiej - rozmowy małego bobra ze swoim ze swoim tatą, rozmowy małego ptaszka ze swoją mamą. Nieszczęśliwa gąsienica staje się w końcu pięknym motylem, a słońce chowa się po całym dniu. Sam spektakl przywodzi na myśl dziecięce zabawy - Björklund jednocześnie opowiada i operuje lalkami, zupełnie jak bawiące się dziecko; ubiera swoją historię w formę doskonale dzieciom znaną, równając niejako do ich poziomu. "Two on toe" pięknie wybrzmiałoby grane dla niewielkiej ilości dzieci; równie dobrze jednak poradziło sobie na wypełnionej widzami sali Kwidzyńskiego Centrum Kultury.
Za marzeniami, czyli "Prosta historia"
O tym, do jakiego stopnia pewne motywy w kulturze ukazują człowieka i jego problemy, świadczy częstotliwość ich pojawiania się na przestrzeni czasów. Jeśli zaś przyjrzymy się temu, jak funkcjonuje w kulturze Mały Książę, widać wyraźnie, jak ważne prawdy przekazuje ta postać i jej historia.
Na losach Małego Księcia opiera się właśnie "Prosta historia" - to powiązanie odczytujemy od razu, choć nigdzie nie pada ani słowo na ten temat. Na początku widzimy bohatera, małą marionetkę, wykonaną z plastiku, rozświetlaną od zewnątrz niebieskimi diodami, jak powoli uczy się wstawać i chodzić, poznaje świat. Potem spotyka Różę, przez którą rozbłyskuje w nim czerwone serce, a zaraz potem zaczyna poznawać siebie i swoje emocje. Róża, choć na początku piękna i czerwona, okazuje się jednak chłodna i blada, zostawiając bohatera z czerwonym, rozbudzonym sercem, aż w końcu bohater znika z tego świata. Odlatuje, staje się jedną z gwiazd na teatralnym firmamencie.
Historię tę Teatrzyk Magiczna Latarnia ubiera w bardzo otwartą, symboliczną formę, osadzając spektakl w konwencji czarnego teatru. Jedynym źródłem światła na scenie jest marionetka. Czasem rozbłyskują róża czy gwiazdy, lalka jest jednak stałym elementem sceny. Światło zresztą pełni w spektaklu bardzo ważną rolę, symbolizując większość zwrotów akcji, emocje oraz ich natężenie. Światłem rozbłyska róża, kiedy pojawia się w życiu bohatera, barwę światła zmienia serce marionetki, akcji towarzyszą też trzy świetliste punkciki, gwiazdy, w których stronę bohater cały czas zerka. Poetyckiego uroku dodaje muzyka, co sprawia, że "Prosta historia", poruszając temat, wydawałoby się znany i często opracowywany, dotyka po raz kolejny i zmusza do refleksji. Na scenie wytwarza się iście magiczny klimat, pełen ciepła i baśniowości, w którym Teatrzyk Magiczna Latarnia opowiada o uniwersaliach, do których być może już się nie przyznajemy, które ukryliśmy gdzieś głęboko w zakamarkach psychiki. Nie potrzeba wielkich słów, by ukazać gorycz losu bohatera - dramat dojrzewania, konfrontowania własnych marzeń z rzeczywistością, nadziei pomimo rozczarowań, rozpisany na światło i ruch wypada równie przekonująco jak monumentalny monolog.
Made in Japan, czyli "Makbet i inne sztuki"
Sztuki Szekspira wydają się na tyle osadzone w tradycji i światopoglądzie europejskim, że każda inscenizacja spoza Europy może wydawać się eksperymentalna. Eksperymentem również jest "Makbet" przygotowany i zagrany przez Noriyuki Sawa. Artysta dokonuje bowiem podwójnie karkołomnego zabiegu - ciężar wszystkich kreacji w sztuce składa na jednego aktora, ponadto odbiera mu słowa, przedstawiając Makbeta i jego tragedię w zupełnej ciszy. Zamiast monologów i tyrad kolejnych postaci pojawiają się rekwizyty - Makbeta symbolizuje maska, zdeformowana ludzka twarz, króla ograniczono do korony, lady Makbet z kolei to lalka. Ważną rolę pełni jedyny element scenografii - konstrukcja stojąca w centrum sceny. W samym jej środku znajduje się drabina, na szczycie której spoczywa korona, po jednej stronie zwisa gong i podłużne dzwonki, po drugiej stronie dwie płaskie blachy, których najmniejsze poruszenie wywołuje odgłosy podobne do tych, jakie wydają stare zbroje. Wokół tej konstrukcji koncentrują się ruchy i gesty Noriyuki Sawy, odtwarzające historię nieszczęsnego króla.
Jest to zatem "Makbet" uproszczony, obdarzony naleciałościami teatru japońskiego, niewykraczający jednak poza tradycyjne odczytanie dramatu. Bo jednak mimo braku słów, mimo ograniczenia akcji do samej esencji dramatu, problem pozostaje taki sam. Japoński Makbet dalej jest władcą borykającym się z wyrzutami sumienia, a lady Makbet nie traci nic ze swojej demoniczności. Noriyuki Sawa koncentruje się jednak na ukazaniu emocji bohaterów, pozostałe sceny i wątki pozostawiając w formie szczątkowej.
O wiele ciekawiej wypadły na jego tle cztery krótkie etiudy, tzw. "bajki", jakie Sawa zaprezentował po "Makbecie". "Gwiazdy" pokazały historię gąsienicy, która tak bardzo chciała dojść do gwiazd, że stała się jedną z nich. Tytułowa "Ryba" zamieniła się w pięknego motyla. W każdej z tych krótkich form Noriyuki Sawa używał różnych form animacji. "Koszmar lady Makbet" rozsnuwał wizję narodzin dziecka lady Makbet - tutaj pojawiły się tradycyjne japońskie lalki z teatru bunraku, samo zaś dorastanie potomka lady Makbet ukazane zostało za pomocą jednej lalki pokazującej swoje kolejne oblicza. Kim był potomek lady Makbet, który w koszmarze zdobywał władzę - czy potworem, czy może prawym władcą, na to etiuda nie dawała odpowiedzi.
Dzień zakończył pokaz animacji Marka Serafińskiego - zaprezentowano cztery filmy, "Documanimo", "Wyspę Gibbonów", "Safari" i "Dr. Charakter przedstawia". Każdy z nich stworzony był w innej technice, połączyło je jednak specyficzne, sarkastyczno-absurdalne poczucie humoru.
Sylwia Dec
Teatralia Białystok
11 października 2010
Teatr Figur (Polska)
"Rękodzieło artystyczne"
reżyseria: Filip Budweil
muzyka: Paweł Steczkowski
obsada: Agnieszka Kolanowska, Alla Maslovskaya, Agata Sroka, Kinga Wilczyńska, Hubert Michalak
Staffan Björklunds Teater (Szwecja)
"Two on toe"
adaptacja: Staffan Björklund
reżyseria: Erik Olsen
scenografia i lalki: Enid Bjorklund
muzyka: Lars Fjeldmose
obsada: Staffan Bjorklund
Teatrzyk Magiczna Latarnia (Polska)
"Prosta historia"
pomysł i realizacja: Mateusz Tymura
współpraca: Monika Kwiatkowska
scenografia: Monika Kwiatkowska i Mateusz Tymura
światło / muzyka: Adam Majewski
obsada: Mateusz Tymura
Teatr Artystyczny Nori Sawy z Maskami i Marionetkami (Japonia)
"Makbet i inne dzieła"
inscenizacja, reżyseria, scenografia: Noriyuki Sawa
obsada: Noriyuki Sawa
Festiwal ANIMO Kwidzyn 2010