zwykła czcionka większa czcionka drukuj
szukaj

W przerwie

Wkraczam właśnie w nowe zakątki publicystyki i tworzę pierwszy w swym życiu felieton. Ten chochlik ma być krótki, błyskotliwy, inteligentny i lekki. A do tego ma sprawiać przyjemność piszącemu i czytającemu. No i w kontekście naszej profesji dotknąć jakiegoś zabawnego i dziwacznego problemu z życia teatralnego. Przeglądając "Newsweeka" i oglądając wiadomości, rozglądałam się za jakimś konkretnym, bardziej ogólnym tematem, ale aktualne sprawy polityczne i obyczajowe naszego globu z pewnością nie byłyby w tej formie do strawienia. Za ciężkie na obiad. Szukałam więc dalej - najlepiej lekkostrawnego deseru. I tak przyszła mi do głowy kwestia konsumpcji w teatrze.

Razu jednego, na pewnym spektaklu, w bardzo szanowanym teatrze pojawiła się rozbrykana klasa. W wieku, dajmy na to, gimnazjalnym. Była to głośna premiera i zeszła się poznańska bohema. Spektakl miał przerwę, która okazała się nieszczęsną, przynajmniej dla mnie i innych widzów - naocznych świadków zajścia. Kiedy to opuszczono kurtynę i zapalono światła, młodzież bezkarnie i bez żadnej krępacji zamieniła przerwę między aktami na przerwę na posiłek, a to wszystko na wpół opustoszałej widowni. O zgrozo! Gdzież były wtedy nauczycielki? Młodzież zaczęła szeleścić foliówkami, chrupać batoniki, może nawet chipsy, pić soczki i inne atrakcje. Wychowawców zgrai niedouczonych młodych ani widu, ani słychu. Zrodziło się pytanie: kto powinien przyuczać polską młodzież? Gdzie byli nauczyciele? Czy ktoś z widzów powinien zwrócić im uwagę? Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Pewien starszy pan zainteresował się tym, bagatela, (nie)kulturalnym incydentem w tymże bardzo kulturalnym miejscu. Zwrócił uwagę dzieciakom, a i nagle spod ziemi wyrosły nauczycielki, którym w obliczu zaistniałej sytuacji zrobiło się głupio. Pracowników technicznych nikt nie wzywał, a młodzież przyjęła uwagę starszego pana i opanowała swe żądze głodu, tudzież po prostu wszechpanującego luzactwa. Tylko że to luzactwo też powinno mieć granice... Teatr stał się po raz kolejny miejscem ich przekraczania. Szkoda tylko, że tym razem na widowni.

Patrycja Kowalczyk
Teatralia Poznań
6 kwietnia 2011

© "teatralia" internetowy magazyn teatralny 2008 | kontakt: | projekt i administracja strony: | projekt logo:
SITEMAP