Wielka improwizacja
Tytułowe nawiązanie do sztandarowego polskiego dramatu to pierwsze, co przyszło mi do głowy po obejrzeniu monodramu "Zapis automatyczny", wyreżyserowanego wspólnie przez Macieja Adamczyka i Katarzynę Pawłowską. Występ, pod szyldem Teatru Porywacze Ciał, odbył się w Teatrze Ósmego Dnia w Poznaniu.
Ponad półtoragodzinny, solowy występ Macieja Adamczyka to zlepek - czasem chaotyczny - kilku historii mężczyzny wcielającego się w różne role. Opowiastki te wydawały się improwizowane, a czasami artysta prowadził istny słowotok. W scenie otwierającej podszedł do pierwszego rzędu i zaczął opowiadać o sobie. Był opanowany, jakby nieobecny. Nie zdradzał żadnych emocji, ale budował coś przed sobą, nawet boksował się z niewidzialnym przeciwnikiem.
Zgasły światła. Kolejne sceny pozostają niekończone. Artysta zostawia jedne, przechodzi do kolejnych, by wrócić do początkowych. W tym momencie następuje zwrot, bo Adamczyk zaczyna być bardziej obecny: teraz to aktor relaksujący się na leżaku, zielonym dywanie, z zielonym kocykiem i książką o buddyjskich mudrach. Namiętnie przedstawia publiczności kolejne rytualne ułożenia rąk, próbując, niemal przemocą, narzucić ich używanie. W międzyczasie zmienia miejsce i przeistacza się w nonszalanckiego twórcę, który rozmawia przez telefon o swoich planach na najnowszy performance w Paryżu. Chwilę później znów jest artystą dyskutującym z kimś bliżej nieokreślonym. Egocentrycznie opowiada temu komuś o sobie i jest w tym nieskromny i pewny siebie. Odskocznią od tych kilku ról są kuchenne rewolucje, w których Adamczyk robi niewidzialną sałatkę, z pełną precyzją krojąc w kosteczkę każdy owoc i warzywo. Być może symbolizuje ona miszmasz gatunków, stylów i kultur, które stale mieszają się w naszej pop-rzeczywistości.
Porywacze Ciał chętnie nawiązują do pop-artu. Na ścianie, w głębi sali, wisi duże, złożone z czterech różnobarwnych fotografii, zdjęcie siedmioletniego Adamczyka. Pojawiają się także produkty z IKEI wszechobecne płody wielkomiejskiej cywilizacji. Podobnie jak tatuaż, który chce sobie zrobić nasz bohater: nie może tylko zdecydować się, czy będzie to czaszka, czy może delfinek. Długo zastanawia się nad wyborem. Jego wahanie nawiązuje do mnogości oferowanych nam produktów, do niestałości oraz niemocy określenia siebie w takiej rzeczywistości.
Wielka improwizacja aktora dzieje się w różnych miejscach globu, ale zwykle wraca on nad jezioro, które jest dla niego azylem, miejscem ucieczki od zgiełku i hałasu: tu może pobyć sam ze sobą, w samotności choć na chwilę uwalniając się od innych ludzi. Zawsze jednak ma przy sobie komórkę, by w razie potrzeby omówić ważne sprawy artystyczne.
Poszczególnym scenom towarzyszy bardzo ładna muzyka. Szczególnie zapada w pamięć paraerotyczna piosenka, którą aktor wykonuje zabawnie tańcząc przed publicznością, jakby próbował się nam przypodobać. Trochę w tym kiczu, trochę parodii, ale na pewno było to dalekie od sztuczności.
W pierwszej scenie artysta budował coś bliżej nieokreślonego - w końcowej stworzył kładkę z desek prowadzącą do jeziora. Po złożeniu mostu zebrał na nim wszystkie rekwizyty, których używał. Konsumpcjonizm rządzi w dzisiejszym świecie, nie mógł więc zostawić "na zmarnowanie" żadnej rzeczy, która jego jest. W swój monodram twórca wplatał czasem sztandarowe zdania angielskie, np.: "Dont you wanna?", "Dont even try". Zdaje się, że chciał przez to pokazać, że Polacy chłoną niczym gąbka kulturę Zachodu i tkwią głęboko w popkulturze.
Na pierwszy rzut oka Maciej Adamczyk stworzył projekt chaotyczny, z zamiarem rozśmieszania widzów i podlizania się im. Jednak dostrzegam w nim błyskotliwe, zamierzone działanie. Aktor wygenerował swoje przedstawienie w formie dostosowanej do naszej rzeczywistości, paradoksalnie - co jest nieuniknione - korzystając ze środków popkultury. Dokonał tego w sposób inteligentny. I inteligentna jest jego sztuka.
Patrycja Kowalczyk
Teatralia Poznań
Nr 23 (23)
11 czerwca 2012
Teatr Porywacze Ciał
"Zapis automatyczny"
monodram Macieja Adamczyka
scenariusz: Maciej Adamczyk
reżyseria: Maciej Adamczyk i Katarzyna Pawłowska
premiera: 2 marca 2012 r. w Teatrze Ósmego Dnia w Poznaniu