zwykła czcionka większa czcionka drukuj
szukaj

Odszedł mistrz rysunku

Kochał barok, mówiono o nim surrealista. Naprawdę był człowiekiem renesansu. Nie ograniczały go ustrój, słowa, ciało ani umysł. Lubił szokować, prowokować widzów zarówno swoją sztuką, jak i zachowaniem. Był nonkonformistą w twórczości i życiu. "Widz potrzebuje od twórcy, aby go zgorszył, obraził i zaszokował" - mówił.

23 lutego zmarł jeden z najwybitniejszych polskich artystów - Franciszek Starowieyski. Kiedy mowa o życiu i twórczości kogoś tak wybitnego, wielkiego mistrza, niezwykłego człowieka, artysty, w prawdziwym tego słowa znaczeniu, trudno uniknąć patetyczności w języku.

Danton PLAKAT Franciszek Starowieyski

Plakat do filmu "Danton"

"Odkąd pamiętam, zawsze moim językiem był rysunek. Najlepiej wyraża moje myśli" - mówił. Dla ludzi kochających z równym uwielbieniem sztuki plastyczne i teatr, Starowieyski był mentorem. W jego twórczości można doliczyć się około trzystu plakatów, zarówno teatralnych i filmowych, reprezentujących światowy poziom, które można zaliczyć do czołówki "polskiej szkoły plakatu".

Zajmował się również projektowaniem scenografii teatralnej i telewizyjnej. Przygotował inscenizacje teatralne m.in. do "Ubu Króla" dla Teatru Wielkiego w Łodzi. Jednak jednym z najbardziej nowatorskich i niebanalnych przedsięwzięć związanych z teatrem był tzw. Teatr Rysowania. Podczas spektakli artysta przy udziale widowni tworzył ogromnych rozmiarów rysunki. Zaczynał zawsze od koła. Następnie improwizował, aż na ścianie zaczynały pojawiać się postaci charakterystyczne dla jego twórczości. W tym głównie hybrydyczne kobiety o rubensowskimi kształtach. Trzeba również przyznać, że Starowieyski lubił być w centrum zainteresowania. Jak sam mówił, ludzie go dopingowali. Zrealizował ponad dwadzieścia spektakli, w różnych miejscach na świecie. Teatr Rysowania cieszył się ogromnym zainteresowaniem.

Sam Starowieyski był "dualistą". Jego życie łączyło przeszłość ze współczesnością. Fascynował go barok, był kolekcjonerem i znawcą antyków. Wiedzę historyczną, którą zdobywał nie tylko poprzez książki, ale również dzięki obserwacji starych przedmiotów, łączył ze współczesnym spojrzeniem na świat i sztukę. Uważał, że antyczne eksponaty potrafią "powiedzieć" dużo więcej niż nam się wydaje. Jednocześnie łamał tabu, przekraczając granice artystyczne i obyczajowe. Był artystą skandalizującym, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Bo przecież sztuka od tego być powinna, aby łamać bariery i uświadamiać nieuświadomionych, poszukiwać i odkrywać nowe drogi, przekraczać granice i nie bać się skandali.

Kiedy umiera wieki artysta, można mieć tylko nadzieję, że na jego miejsce pojawi się nowy, kontynuujący dzieło mistrza, lecz nie całkowicie go naśladujący. A "zwykli śmiertelnicy", lubujący się w jego sztuce, nie mogą dopuścić, aby dzieło, które pozostawił, zostało zapomniane. Bo sztuką nie jest li tylko zachwycać się za życia, ale i pamiętać po śmierci.

Agnieszka Świstek
Teatralia Wrocław
25 lutego 2009

Pożegnanie Franciszka Starowieyskiego.

© "teatralia" internetowy magazyn teatralny 2008 | kontakt: | projekt i administracja strony: | projekt logo:
SITEMAP