Skosztować ciemności
Rodrigo García (ur. 1964) to hiszpański pisarz i reżyser, założyciel teatru La Carnicería (hiszp. rzeźnia). W Polsce jest znany ze skandalu, jaki wywołał jego spektakl "Wypadki: zabić, aby żyć" zaprezentowany w zeszłym roku we Wrocławiu w ramach obchodu Roku Grotowskiego. García uzyskał wtedy Europejską Nagrodę Nowe Rzeczywistości Teatralne 2009.
Ogromne kontrowersje wzbudził wówczas fakt, że na scenie zabito i przyrządzono homara, mimo że wszystko odbyło się zgodnie ze sposobem, w jaki dzieje się to w restauracjach (tyle, że za kuchennymi drzwiami). Już to tylko mówi wiele o samym Garcíi i kierunku, w którym podąża jego twórczość. Jest to bezkompromisowa krytyka konsumpcjonizmu, a nierzadko bezpośredni atak na współczesny, bezrefleksyjny styl życia całych społeczeństw.
"Rozsypcie moje prochy w Eurodisneylandzie" wydane przez wydawnictwo Panga Pank jest pierwszym zbiorem tekstów Garcii tłumaczonych na język polski. Książka zawiera trzy teksty dramatyczne "Versus", "After sun" i tytułowe "Rozsypcie moje prochy w Eurodisneylandzie". Piszę "teksty dramatyczne", bo trudno nazwać je dramatami w klasycznym tego słowa znaczeniu. Właściwie gatunkowo są to utwory plasujące się pomiędzy esejem, poezją a szkicem. Pisane są jednak bezpośrednio dla teatru, na scenie znajdują swój wydźwięk, reżyserowane są zresztą przez samego autora, jak dotąd nikt poza nim ich nie wystawiał.
Wszystkie trzy teksty składają się na refleksję o kondycji życia człowieka, jego moralności i jego świata. A jest to kondycja wątła, mocno nadszarpnięta. Świat człowieka jest pełen zgnilizny, fałszu i misternie budowanych kolorowych fasadek, mających przykryć to, co mogłoby wybić człowieka z głupkowatego poczucia samozadowolenia, w którym się pławi. García przeprowadza analizę rozpadu stosunków międzyludzkich, miłości, będącej jedynie fantomem, odejścia od natury w stronę "cywilizowanego" świata korporacji i plastiku. Takie kompletne wyobcowanie ze świata przyrody powoduje nieumiejętność życia w pełni, odczuwania prostych, ale prawdziwych emocji i wrażeń. Jego utwory pełne są niezgody na świat, w którym pełno jest pospolitego świństwa, są próbą odwrotu do czystej wrażliwości, do zdrowej moralności. "A jak ktoś mi mówi że nie warto się przejmować ja odpowiadam że może i ma rację ale dla mnie kurestwo to kurestwo i możecie mówić że biorę wszystko zbyt serio a tak naprawdę bez przerwy robicie mi kurestwa." Ludzkość jawi się tu jako zepsuty, "zmutowany gatunek", który trawi zarówno planetę, jak i siebie samego. García mówi to wszystko wprost (mimo że często bardzo poetycko), stawia szereg bardzo konkretnych zarzutów. Nie daje recept, nie podsuwa rozwiązań. Naświetla problem, niekiedy z całą brutalnością, jaką niesie ze sobą mówienie prawdy, i stawia pytania. Pytania, które zostają bez odpowiedzi, ale zapadają w pamięć. Pytania, na które każdy musi odpowiedzieć sam.
García porusza tematy trudne, stawia kontrowersyjne tezy ("Miłość jest tak ważna, tak potrzebna, że druga osoba się nie liczy"), sięga do strefy cienia. "Bo życie toczy się ukradkiem - teatr powinien oddawać jego tajemnice, a nie pospolitość, jak to zwykle bywa."
Z całą pewnością myśli Garcíi warte są odnotowania. Zdarza mu się, co prawda, czasem grzęznąć na mieliznach naiwnej jednostronności, jednakże w większości są to dobrze, może nawet pięknie, napisane refleksje filozoficzne dotyczące świata, jaki znamy, który nas otacza, w którym żyjemy i który możemy (lub którego nie możemy) dotknąć.
Katarzyna Mazur
Teatralia Warszawa
9 grudnia 2010
Rodrigo García
"Rozsypcie moje prochy w Eurodisneylandzie"
tłumaczenie: A. Stachurska
Wydawnictwo Panga Pank, Kraków 2009.