5 w 1
Do zmierzenia się ze spektaklem "Słowacki. 5 dramatów. Rekonstrukcja historyczna" przekonała mnie informacja na ogół zniechęcająca większość widzów - trwa on prawie sześć godzin. Byłam ciekawa bydgoskiego przedstawienia, ponieważ interesują mnie wszelkie projekty (nie tylko teatralne) zajmujące się kwestią zależności percepcji od czasu trwania, świadomie eksperymentujące w tej materii.
Jeszcze przed premierą reżyser, Paweł Wodziński, zdradził prasie, że zamierza przyjrzeć się twórczości Słowackiego z perspektywy postkolonializmu. Na gruncie adaptacji tekstu spektakl wydaje się być bliski tym zamierzeniom, ale przecież tekst to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Mam wrażenie, że w przedstawieniu pozostał bardzo duży obszar niewykorzystanego potencjału. Choćby pod względem środków artystycznych. A poza zmęczeniem aktorów nie dopatrzyłam się żadnych świadomie prowadzonych działań wykorzystujących tak długi czas przedstawienia. Szkoda.
Spektakl ma jeden, acz poważny problem - brak zdecydowania. Najbardziej jest to widoczne właśnie w grze aktorów - miotają się między starym psychologizmem i wczuwaniem się spod znaku Stanisławskiego a postdramatyczną śmiercią postaci, między realistycznym krzykiem a groteskową formą. Całość jest bardzo nierówna - naprawdę świetne sceny z rozwiązaniami, które celnie oddają esencję problemu przeplatają się z rozwlekłymi sekwencjami bez pomysłu i wyczucia.
Przedstawienie rozpoczyna się od "Mazepy" i wypisania na jednych z dwojga drzwi "K+M+B 1662"; później dojdą kolejne daty - 1768, 1794, 1829 odpowiadające latom powstania poszczególnych dramatów. Scenę zabudowano drewnianą konstrukcją, wyznaczającą trzy wewnętrzne plany gry - z dużym salonem w centrum i dwoma mniejszymi pokojami po prawej i lewej stronie; uporządkowanie przestrzeni najbliższe formie tryptyku. Do dyspozycji aktorów pozostaje jeszcze proscenium i stopniowo odsłaniane dalsze plany w głębi sceny. "Mazepa" otwiera bydgoskiego giganta lekko i z urokiem. Nie brakuje tu humoru i komicznych rozwiązań - zmagania Amelii ze spódnicą na kole albo scena, kiedy Zbigniew "rani" czerwonym sprayem Króla wychodzącego od Amelii. Jednak im dalej, tym mniej zabawnie - dosłownie i w przenośni. Kolejno "Sen Srebrny Salomei", "Ksiądz Marek", "Horsztyński", by skończyć strzępami z "Kordiana", z pozostającym w pamięci ogromnych rozmiarów dmuchanym, kolorowym zamkiem, tyleż zabawnym, co gorzkim w wymowie. Jak z rysunków Goi wyłażą na wierzch nasze narodowe zmory: pycha, ksenofobia, pieniactwo, zrywy ducha, przejawiające się raczej zrywami pięści niż idei. Przeobraża się także przestrzeń - wcześniej uporządkowana, teraz staje się śmietniskiem małych szlacheckich narracji i wielkiej narodowej historii.
Reżyser, zapytany w dyskusji po spektaklu, o kryterium doboru dramatów, odparł, że był nim przede wszystkim język albo w szerszym rozumieniu: dyskurs - à la Pasek w "Mazepie", barokowy w duchu Calderona - w "Śnie srebrnym Salomei" oraz w "Księdzu Marku", z kolei w "Kordianie" - współczesny Słowackiemu, żywiący się aktualnymi wydarzeniami w Warszawie w 1829 roku. I jeszcze forma poematu w "Horsztyńskim"... Dyskusja szybko przenosi się na szerokie wody literatury i chociaż zarówno pani prowadząca spotkanie, jak i reżyser poruszają bardzo ciekawe kwestie, to mimo wszystko szkoda, że tak niewiele o teatrze i samej inscenizacji Wodzińskiego.
Na zakończenie spotkania jeden z widzów, chcąc pogratulować zespołowi i zarazem obalić zarzut, że na przedstawieniu "trudno wysiedzieć", przytoczył fragment recenzji wybitnego polskiego krytyka, Antoniego Słonimskiego. Dotyczyła ona wystawienia "Mazepy", o której Słonimski pisał, że była tak długa i tak nudna, że gładko ogoleni panowie wychodzili po spektaklu z brodami. W Teatrze im. J. Kochanowskiego wprawdzie nikt nie doczekał się brody, ale 2/3 widzów nie doczekało nawet końca przedstawienia.
Agnieszka Dziedzic
Teatralia Kraków
29 kwietnia 2010
Teatr Polski im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy
"Słowacki. 5 dramatów. Rekonstrukcja historyczna"
("Mazepa", "Sen Srebrny Salomei", "Ksiądz Marek", "Horsztyński", "Kordian")
adaptacja: Paweł Wodziński
reżyseria: Paweł Wodziński
scenografia: Paweł Wodziński
współpraca scenograficzna: Agata Skwarczyńska
muzyka: Michał Dobrzyński
kostiumy: Agata Skwarczyńska
reżyseria świateł: Agata Skwarczyńska
obsada:
Michał Czachor, Mieczysław Franaszek, Paweł L. Gilewski, Mirosław Guzowski, Marian Jaskulski, Katarzyna Kołeczek / Marta Nieradkiewicz, Artur Krajewski, Magdalena Łaska, Roland Nowak, Jerzy Pożarowski, Marta Ścisłowicz, Jakub Ulewicz, Piotr Żurawski, Mateusz Zawadzki
premiera: 30 stycznia 2010 r.
35. Opolskie Konfrontacje Teatralne "Klasyka Polska", 23-30 kwietnia 2010 r.