Sinatra biłby brawo

Słynną na całym świecie komedię brytyjskiego pisarza Raya Cooneya "Mayday" chyba nie do końca słusznie nazywa się farsą. Farsa jest odmianą komedii, opartą na błahych konfliktach, karykaturze i komizmie sytuacyjnym. Karykatura owszem, komizm sytuacyjny jak najbardziej, ale "Mayday" z pewnością nie porusza błahego konfliktu. Bo czyż fakt posiadania dwóch żon w kraju, gdzie obowiązuje zakaz poligamii, jest naturalny?

Reżyser spektaklu - Grzegorz Chrapkiewicz - sięgnął do sztuk bardzo popularnych i wybrał z nich komedię wysokich lotów. Scenariusz tej przezabawnej historii jest mistrzowsko zbudowany. Został napisany niezwykle skrupulatnie i można tylko chylić czoła dla pomysłowości Raya Cooneya. Kwestie poszczególnych postaci uzupełniają się z niebywałą precyzją.

John Smith, fartem dla głównej postaci, to nazwisko bardzo popularne. Jednak szczęście opuściło naszego bohatera, gdy stał się uczestnikiem wypadku. Nie wrócił na czas ani do Mary, ani do Barbary. Kochające żony zawiadomiły szpitale i policję. I tak zaczęło się dochodzenie dwóch sumiennych funkcjonariuszy. W tuszowaniu "zbrodni" (nie)wiernemu mężowi pomagał sąsiad z piętra wyżej. Należy dodać, że John Smith nad życie kochał swoje dwie małżonki. Jednak finałem tej draki musiała być demaskacja.

Mayday TEATR MUZYCZNY Poznań

"Mayday"

Jako podkład muzyczny do spektaklu wykorzystano popularną piosenkę "Love and Marriage" Franka Sinatry. Scena urządzona jest na małe, przytulne mieszkanko, a właściwie dwa mieszkanka. Z tym, że pośrodku stoi kanapa, która jest łącznikiem między dwiema rodzinami. Aktorstwo w "Mayday" jest bez zarzutu i trzyma wysoki poziom. Główną rolę gra sam dyrektor poznańskiego Teatru Muzycznego, Daniel Kustosik. Wspaniale budował postać kochającego, ale i zmęczonego podwójnym życiem, męża, do czego notabene sam doprowadził. W rolę jednej z żon, Mary, wcieliła się z powodzeniem Grażyna Wolszczak. Interesująco wypadł także Jarosław Patycki w roli zdecydowanego i męskiego inspektora Troughtona. Ale najbardziej komiczny i arcyzabawny był Zbigniew Olszewski (Bobby Franklin) w roli sąsiada geja. Ten wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna parodiował anty-męski, delikatny głos i kobiecy sposób poruszania się, a mimika jego twarzy wyrażała wiele dwuznaczności. W tym wszystkim był szalenie autentyczny i mistrzowsko zagrał miłego homoseksualistę.

Najnowsza premiera Teatru Muzycznego wypadła bezbłędnie i okazała się prawdziwym hitem. Precyzyjny scenariusz, z którym pracował doświadczony reżyser i doborowi aktorzy, dał widzom bardzo dobry spektakl, w którym zabawy i humoru jest pod dostatkiem.

Patrycja Kowalczyk
Teatralia Poznań
22 maja 2010

Teatr Muzyczny w Poznaniu
Ray Cooney
"Mayday"
reżyseria: Grzegorz Chrapkiewicz
scenografia: Wojciech Stefaniak
kostiumy: Dagmara Czarnecka
asystent reżysera: Wiesław Paprzycki
obsada:
Grażyna Wolszczak - Mary Smithbr /> Lucyna Winkel - Barbara Smith
Daniel Kustosik - John Smith
Jarosław Patycki - Inspektor Troughton
Dariusz Taraszkiewicz - Stanley Gardner
Seweryn Wieczorek - Reporter
Wiesław Paprzycki - Inspektor Porterhouse
Zbigniew Olszewski - Bobby Franklin
premiera: 15 maja 2010 r.

© "teatralia" internetowy magazyn teatralny 2008 | kontakt: | projekt i administracja strony: | projekt logo:
SITEMAP