Niepotrzebni muszą odejść
Stany Zjednoczone - wspaniały, potężny kraj, w którym żyje się dostatnio. Schronienie dla emigrantów, bogactwo, kraina mlekiem i miodem płynąca. Arthur Miller w książce "Śmierć komiwojażera" obnaża fałsz mitu o wyjątkowości Ameryki, która daje szanse na materialny i osobisty sukces.
Miller, obok Williamsa i O'Neilla, uznawany jest za najwybitniejszego dramatopisarza amerykańskiego XX wieku. "Śmierć komiwojażera", napisana w 1949 roku, uhonorowana nagrodą Pulitzera, wielokrotnie wystawiana na deskach teatrów na całym świecie jest jednym z dwóch, obok "Czarownic z Salem", najbardziej znanym dziełem pisarza.
Akcja dramatu rozgrywa się na przełomie lat 20. i 30. XX wieku w Nowym Jorku. Rejestruje ostatni dzień z życia wędrownego sprzedawcy, Willy Lomana, który uświadamia sobie bezsens swojego życia, naiwność i kłamstwa, którymi się karmił. Do podobnych wniosków dochodzą jego synowie, którzy całe życie wielbili swojego ojca, ale sami niczego nie osiągnęli. Poczucie tkwienia w martwocie towarzyszy całej trójce. Zarówno ojciec, jak i jego dzieci żyją przekonaniem, że wiele znaczą i równie wiele im się od życia należy. Jednak w zetknięciu z brutalną rzeczywistością, w której wygrywa silniejszy, bogatszy, młodszy, Loman, pozbawiony pracy, nie potrafi się odnaleźć i przegrywa. Podobny los czeka jego synów, którzy jednak postanawiają wprowadzić zmiany w swoje nędzne życie.
Ta gorzka, pełna ironii i smutku historia poraża i przeraża swoją autentycznością i uniwersalizmem. Na świecie żyją tysiące rodzin takich jak Lomanowie, dla których nie ma wyjścia z ciężkiej sytuacji. Towarzyszy za to rozczarowanie, poczucie pustki, bezsensu i straty.
"Śmierć komiwojażera" jest dramatem w dwóch aktach. Okraszona didaskaliami i komentarzami dotyczącymi wyglądu i zachowania bohaterów pozwala na dokładne wyobrażenie i zrozumienie wymowy utworu. Częstym zabiegiem wykorzystywanym w książce są retrospekcje i nakładanie przeszłości na teraźniejszość, przenikanie się tych płaszczyzn. Ten trudny, zdawałoby się, efekt Miller uzyskuje dzięki umiejętnemu wprowadzeniu postaci z dawnych lat, które wyobraża sobie Loman. Często wejściu tych osób towarzyszą opadające liście i muzyka. Prowadzenie akcji na dwóch płaszczyznach jest idealnym zabiegiem dla pokazania zatracania się głównego bohatera. Rozchwianie, brak koncentracji, a zwłaszcza niespełnione marzenia uosabia Ben, brat Lomana, czy Kobieta, której szyderczy śmiech również staje się komentarzem do życia komiwojażera. Dawne, przemijające wartości symbolizuje dom Lomanów, niewielki i skromny, zewsząd otoczony nowojorskimi wieżowcami. Szczególnie na początku i końcu sztuki, poprzez jaskrawe światło padające na wieżowce, każe się zwrócić nań uwagę, co czyni z dramatu klamrę kompozycyjną. Warto jeszcze wspomnieć o Lindzie, żonie Lomana, która wyraża cechy dobrej matki, a przede wszystkim żony. Z dzisiejszej perspektywy to model już wymarły, ale przecież tak dobrze znany z historii. Linda, która żyje życiem domu, ceruje pończochy, prowadzi zeszyt rachunków i jest bezgranicznie oddana swojemu mężowi, jest uosobieniem tradycyjnych, odchodzących już wartości.
To przeplatanie przeszłości z teraźniejszością, upadek prawdziwych wartości, zetknięcie z brutalną rzeczywistością i zwycięstwo konsumpcjonizmu ukazane zostają w książce Millera. "Śmierć komiwojażera" obnaża również Amerykę jako kraj dający możliwości i zapewniający godziwą egzystencję ludziom, którzy całe życie jej służyli i byli oddani.
Nowy polski przekład dzieła Millera posiada również ciekawą oprawę graficzną. Duża, czcionka, didaskalia wprowadzone kursywą, wpływają na czytelny i przejrzysty odbiór książki. Dobry papier i okładka będąca fotosem z filmu Volkera Schlöndorffa pod tym samym tytułem również na plus.
"Śmierć komiwojażera" jest godna polecenia wszystkim, którzy nie pragną ckliwych historii mydlących oczy, a prawdy i autentyzmu, która boli i pozostawia gorzki smak w ustach.
Katarzyna Głowacka
Teatralia Śląsk
17 marca 2010
Arthur Miller
"Śmierć komiwojażera"
("Death of a Salesman")
tłumaczenie: Anna Bańkowska
Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2009.