Samotni razem
Przy współudziale Teatru Powszechnego w Radomiu i warszawskiego Teatru na Woli powstał spektakl-wyznanie. Wprawdzie mało istotne wydaje się, kto opowiada i o czym, ale temat "bycia razem" - z pozoru banalny - okazuje się na wiele sposobów złożony...
Reżyser Michał Siegoczyński w spektaklu "2084" nawiązał do ostatniej sceny powieści "Rok 1984" George'a Orwella, w której miłość zostaje zniszczona przez działanie totalitaryzmu. We współczesnym świecie to najcenniejsze uczucie także często traci swoją wartość. Z jakiego powodu? Czy można znaleźć jednoznaczne wyjaśnienie? Historia Oli i Krzysia w pewnym stopniu uświadamia odbiorcy, że zagrożenie bierze się znikąd, nagle, niepostrzeżenie.
Już na początku opowieści widz dowiaduje się o rozstaniu dwojga młodych ludzi. Zostaje zatem pozbawiony nadziei na powodzenie sytuacji. Podobno źródłem związku, jak okazuje się z wyznania bohaterów, jest "prawdziwe" uczucie. Tymczasem sposób opowiadania wskazuje albo na udawane wyznanie, albo bardzo silne komplikacje w ich późniejszym wspólnym życiu. Krzysiek (Krzysztof Prałat) śpiewa piosenkę dla Oli (Aleksandra Bednarz), patrząc w stronę publiczności. Przez ten zabieg udaje się spotęgować atmosferę "chłodu" między nimi. Zapowiadana przez bohaterów miłosna historia zbyt szybko zmierza w jednym kierunku związanym z cielesnością. Miłosny akt zostaje jednak wyświetlony bez zbędnych jednoznaczności. Z ich zbliżenia wyziera wręcz szansa na odbudowanie monumentu miłości, nawet gdy wydaje się to już niemożliwe. Potwierdzeniem "umierającej" nadziei mogą być słowa zaczerpnięte ze wspomnianej powieści Orwella: "Jeżeli się kogoś kocha, to się go kocha, a gdy nie ma już nic, co można by mu zaoferować, wciąż daje się miłość". Myśl pisarza w zderzeniu ze współczesnością okazuje się jedynie nieosiągalnym wyobrażeniem. Wybrane momenty z życia bohaterów są przedstawione na tle uprzednio zrealizowanych pokazów na wzór wideoklipu. Scalenie wizualności z muzyką nadaje poszczególnym scenom dynamiki, wzbogaca sferę dialogu o słowo śpiewane. Aktorzy, rozmawiając o wspólnych przeżyciach, doskonale oddają wrażenie wyobcowania i wzajemnej niechęci.
Rozważania na temat rozwoju uczucia między dwojgiem zakochanych ludzi nie należą do najłatwiejszych. Tym bardziej, że zamiast szczęścia do związku wkrada się nuda, bezsilność, a nawet nienawiść. Próba wyjaśnienia problemu upadku miłości jest bardzo skomplikowana, o ile w ogóle możliwa do wykonania. W miarę coraz bardziej dokładnego poznawania sytuacji problem wydaje się na tyle złożony, że ostateczne zrozumienie pozostaje w sferze zagadki. Odpowiedzi na pytanie o niepowodzenie w związku nie znajdują nawet sami bohaterowie. Rozwiązanie leży chyba w każdym z nas. Nie ma przecież jednego wzoru na udaną parę czy długość trwania szczęścia. Dowodem może być chociażby wyznaczona przez Olę i Krzysia data ich rozstania przypadająca na styczeń 2084 roku. Nie wytrwali... Może zbyt łatwo i szybko poddali się schematom współczesnego świata - wygodnego życia, w którym nie trzeba o nic zabiegać, ani niczego pielęgnować.
Prosta sceneria sprzyja skoncentrowaniu uwagi na wymianie zdań o rzeczach równie przyjemnych, jak i skomplikowanych. Sytuuje problem w konkretnej przestrzeni, na przykład w małym wynajętym pokoju, poza którym szczęście Oli i Krzysia wydaje się niemożliwe. Spektakl niewątpliwie należy do tematów, od których trudno odseparować własne doświadczenia, a zaczerpnięte z niego myśli prowokują do zastanowienia się nad pułapkami współczesnego świata.
Diana Tomaszewska
Teatralia Radom
4 stycznia 2010
Teatr Powszechny im. Jana Kochanowskiego w Radomiu
Teatr na Woli im. Tadeusza Łomnickiego w Warszawie
Michał Siegoczyński
"2084"
reżyseria: Michał Siegoczyński
scenografia: Marta Ewa Dąbrowska
muzyka: Michał Jacaszek
reżyseria świateł: Piotr Rybkowski
współpraca dramaturgiczna: Paweł Dobrowolski
wizualizacje: Krzysztof Prałat
obsada: Aleksandra Bednarz, Krzysztof Prałat
prapremiera: 14 lutego 2009 r.