Dobrze znany dzieciom Doktor Dolittle
Od 18 listopada 2009 roku widzowie mali i duzi mogą obejrzeć w Teatrze Miniatura nową wersję przedstawienia "Doktor Dolittle i przyjaciele" w reżyserii Konrada Szachanowskiego. Sztuka, jak łatwo się domyślić, jest adaptacją książki "The story of Doctor Dolittle" z 1920 roku autorstwa Hugh Loftinga.
Nie bez powodu wspomniałam tak odległą datę. Polskie wydanie pochodzi z roku 1934. Jednak mimo istnienia książki od tylu lat, jest ona wciąż aktualna, zabawna, nadal uczy i, co pokazał reżyser, można ją sprytnie aktualizować na potrzeby obecnych czasów. Książka zawiera bowiem ponadczasowe zagadnienia dotyczące moralnych aspektów naszego życia. Brak wolnych miejsc na tydzień przed inscenizacją mile mnie zaskoczył. Zaniepokoiło mnie tylko jedno. Teatr to nie kino - rodzice najwyraźniej o tym zapomnieli, kiedy zaraz po odnalezieniu swoich miejsc na widowni, rozpoczęli na sali teatralnej piknik...
Reżyser temat wybrał bardzo ciekawy, barwny, a jednocześnie bardzo trudny do zainscenizowania ze względu na bogactwo miejsc i bohaterów. Rozwiązanie tych kwestii okazało się zaskakujące. Stworzenie scenariusza do przedstawienia dla dzieci nie jest łatwe, tym bardziej czerpiąc z tak obszernej w wydarzenia książki, jaką jest "Doktor Dolittle i jego zwierzęta". Twórcy musieli brać pod uwagę odbiorców, którzy ze względu na swój wiek, nie wytrzymaliby na długim przedstawieniu. Okazuje się, że są na to sposoby. Spektakl trwał prawie dwie godziny, ale: po pierwsze z przerwą, po drugie na wesoło, po trzecie było bardzo dużo piosenek, a po czwarte akcja płynęła wartko, dzięki czemu żadne dziecko nie ziewało i nie pytało: "ile jeszcze?". To na pewno duży sukces.
Utwory, o których wspominałam, miały różne rytmy - były bluesowe, szantowe, taneczne. Tę różnorodność gatunkową zapewnił Jerzy Stachurski. Piosenki z tekstem Bogumiły Szachanowskiej łatwo wpadały w ucho i ubarwiały całe przedstawienie. Były żartobliwe, a zarazem pouczające. Można było się poczuć jak na musicalu, gdyż każdy utwór został wzbogacony ciekawą choreografią autorstwa Juliusza Stańda.
Bajkową scenografię stworzyła Grażyna Skała. Niby nic skomplikowanego, ale dzięki prostocie była bardzo funkcjonalna. Największe wrażenie zrobiła na mnie podróż do Afryki, która odbyła się przy przyciemnionym świetle i falach zrobionych z wielkiego, lekkiego materiału. Sprytnie został wymyślony małpi most, stworzony jako teatr cieni. Bardzo pomysłowy był duch, który przestraszył Króla Jolliginki - to parasol Doktora Dolittle przykryty białym, zwiewnym materiałem.
I na koniec to, co najważniejsze - zwierzęta! Nikt nie miał problemu z rozpoznaniem, jakie zwierzę w danej chwili pojawia się na scenie. Maski i kostiumy okazały się świetne, każdy szczegół dokładnie przemyślano. I tak na przykład: skrzydła papugi Polinezji tworzył materiał złożony w harmonijkę, koń i krowa miały mankiety przypominające kopyta, sierść i pióra imitowały kolorowe, warstwowe stroje. Każdy zwierzak był charakteryzowany w inny sposób, odzwierciedlający jego cechy. A najważniejsze jest chyba to, że żadne dziecko się nie przestraszyło.
Na pewno nie było łatwo z pomieszczeniem na scenie czasami olbrzymiej liczby aktorów. Jednak przemyślano to w taki sposób, aby widz nie odczuwał tłoku czy przepychania wśród aktorów. A ci nie mieli łatwego zadania: każdy musiał się wcielić w innego zwierzaka i oddać jego charakter na scenie. Jednak wszyscy wspaniale się z niego wywiązali. Byli przy tym bardzo zabawni. Świetnie został wybrany do swej roli Doktor Dolittle, czyli Arkadiusz Urban - właśnie tak go sobie wyobrażałam: niezbyt postawny mężczyzna w przydużym garniturze i fartuchu, z rozczochranymi włosami przykrytymi cylindrem, w śmiesznych okularach.
Było to prawdziwe święto teatru, który tego dnia wygrał z telewizją czy komputerem. Cieszy fakt, że rodzice zaszczepiają w dzieciach zainteresowanie teatrem, pokazują, jak można ciekawie spędzić czas. A takie przedstawienia jak "Doktor Dolittle i przyjaciele" uświadamiają, że teatrzyki są nie tylko zabawą, ale i nauką. To wspaniały widok - móc obserwować uśmiechnięte buzie dzieci przychodzących do teatru i wychodzących z tym samym uśmiechem. Myślę, że to najwspanialsza nagroda dla twórców spektaklu.
Agnieszka Niemczyńska
Przysposobienie Krytyczne (Trójmiasto)
13 stycznia 2010
Teatr Miniatura w Gdańsku
Hugh Lofting
"Doktor Dolittle i przyjaciele"
wg powieści: "The Story of Doctor Dolittle"
adaptacja I scenariusz: Bogumiła Szachanowska
reżyseria: Konrad Szachanowski
scenografia: Grażyna Skała
choreografia: Juliusz Stańda
muzyka: Jerzy Stachurski
teksty piosenek: Bogumiła Szachanowska
obsada:
Doktor Dolittle - Arkadiusz Urban
Papuga Polinezja - Jadwiga Sankowska
Sowa Tu-Tu - Edyta Janusz-Ehrlich
Kaczka Dab-Dab - Jolanta Darewicz
Prosię Geb-Geb - Hanna Miśkiewicz
Małpka Czi-Czi - Magdalena Żulińska
Krokodyl, Małpa - Jerzy Nawojski
Pies Jipp, Strażnik - Jakub Ehrlich
Koń - Leszek Kowalski
Krowa, Małpa - Wioleta Karpowicz
Dwugłowiec Tu-Tam, Bocian - Jacek Majok
Sara, Królowa Jolliginki - Joanna Tomasik
Król Jolliginki, Lew - Jacek Gierczak
Pani Smith, Małpa - Agnieszka Grzegorzewska
Książę Bumpo - Andrzej T. Żak
Lwica - Joanna Tomasik
Małpa - Piotr Kłudka
premiera 18 listopada 2009 r. (II wersja)