Czekając na nożyczki
Wybrałem się na "Śluby" w celach terapeutycznych. Po traumatycznych przeżyciach związanych z obejrzeniem tak zwanego "dzieła" Filipa Bajona, chciałem wierzyć, że Fredro może odwrócić się w grobie z powrotem na swoje dawne miejsce. Myślę, że może spać spokojnie. Spektakl muzyczny, przygotowany przez studentów krakowskiej PWST, jest naprawdę niezły. Wciąga.
Na scenie wiszą prześcieradła. Jak się później okaże - główne rekwizyty przedstawienia. Jako pierwszy pojawia się Jan, czyli Chrząszcz. Chrząszcz brzmi w trzcinie, a raczej w dworku. Bzycząca pantomima mnie nie przekonuje i nie śmieszy, choć urzeka profesjonalizmem. Jan vel Sługa vel Chrząszcz pełni rolę obserwatora - onomatopeicznego komentatora. Ot, taki rymujący się wybryk Natury.
Nie ma sensu streszczać fabuły, za to warto przyjrzeć się kilku innym kwestiom. Pierwsza i jednocześnie najważniejsza: gra, a zwłaszcza śpiew aktorów stały na naprawdę wysokim poziomie. Słuchało się ich bardzo przyjemnie, można było zamknąć oczy i odbierać spektakl jednym zmysłem. Do tego świetnie dobrana, często zmieniająca się muzyka, pozwoliła stworzyć na scenie niesamowity klimat. Było i kameralnie, i widowiskowo, lirycznie i ekstatycznie.
Druga rzecz: wprowadzenie alter ego dla Anieli i Klary w postaci odpowiednio Anioła i Diabła sprawdziło się, dzięki czemu zespoleniu uległy dwa oblicza miłości: niewinność i namiętność. O tym, że "Śluby" nie będą stroniły od erotyki, mogliśmy się przekonać dość szybko. Przesuwające się po sznurkach, od lewa do prawa, prześcieradła służyły raz za parawan dla roznegliżowanej Klary, raz za łóżko dla Gustawa. Na tym nie koniec: dość jednoznaczny (ale nie wulgarny) sen Klary, pozwolił zobaczyć nam, o czym tak naprawdę marzy młoda dziewczyna.
Pora wyjaśnić, dlaczego czekałem na nożyczki. Cały spektakl jest opleciony. Dosłownie. Sznurki na pranie, sznurki w kieszeniach, sznury w dłoniach, sznury z lewej, sznury z prawej. Przypieczętowanie ślubów panieńskich odbywa się za pomocą wzajemnego zszycia dwóch sukienek monstrualną igłą. Czasem bohaterowie poruszają się jak po sznurku, czasem przechodzą gdzieś z tyłu, rozciągając sznur na szerokość sceny. Mógłbym tak jeszcze długo. Rozwiązanie ciekawe, mające zapewne z jednej strony pokazać stopniowe narastanie intryg, z drugiej zaś, zgodnie z piosenką (o dziwo, taką samą dla repertuaru Anioła i Diabła) unaocznić popadnięcie w sidła miłości. Najciekawsze użycie sznura to zbudowanie z niego czegoś na kształt pięciolinii, po której porusza się Gustaw i Aniela. A więc w duszach gra.
Na projekcjach często przewijają się chrząszcze, poruszające się jak gdyby w takt muzyki, tańczące razem z aktorami. Tylko, u licha, dlaczego słynny już Jan vel Sługa vel Chrząszcz pojawia się ni stąd, ni zowąd (chyba) ze środkiem dezynfekującym robactwo? Czyżby mord? Niebywałe okrucieństwo. Żeby tak własny gatunek? Miejmy nadzieję, że się pomyliłem.
Tak się zapętliłem, że w dalszym ciągu nie wyjaśniłem, dlaczego nożyczki. Otóż w spektaklu bardzo często pojawiają się maski. Nie ma w tym niczego niezwykłego, bohaterowie grają między sobą, udają, knują, bawią się swoim kosztem, chcą ukryć prawdziwe zamiary. Zaintrygowało mnie użycie masek w zakończeniu. W momencie, kiedy bohaterowie wyjaśniają sobie wszystko, wykładają karty na stół, każdy z nich ma założoną maskę. Do tego jeszcze słowa Klary, która wybiera mniejsze zło, czyli Albina. Coś mnie tknęło. To trochę tak, jak w komediach Szekspira: niby wszystko kończy się szczęśliwie, ale to tylko pozór, wiemy że taki happy end jest nierealny, nie ma prawa bytu. Jakby tego było mało, na scenę wpada znany ulubieniec publiczności Jan vel Sługa vel Chrząszcz. Nie może się wyplątać, szamocze się bezradnie.
I tu chce się dokonać cięcia. Wziąć nożyczki i pozbawić bohaterów ich masek. Ciekawe, jakie wtedy mieliby miny, wieszcząc wszem wobec, jak to pięknie wszystko się skończyło...
Piotr Gaszczyński
Teatralia Kraków
7 czerwca 2011
Państwowa Wyższa Szkoła Teatralna im. Ludwika Solskiego (Kraków)
"Śluby" wg Aleksandra Fredry
reżyseria: Wojciech Kościelniak
muzyka: Piotr Dziubek
scenografia: Damian Styrna
choreografia: Janusz Skubaczkowski, współpraca: Beata Owczarek
przygotowanie wokalne: Justyna Motylska
obsada:
Piotr Szekowski - Gustaw
Mateusz Mikoś - Albin
Kornelia Maraszek - Aniela
Adriana Kalska - Klara
Dawid Kartaszewicz - Radost
Magdalena Wrani-Stachowska - Pani Dobrójska
Patryk Kośnicki - Jan
Anna Terpiłowska - Anioł
Karolina Kazoń - Diabeł
premiera: 22 stycznia 2011 r.