Generacyjne intermezzo
Temat potyczek międzypokoleniowych towarzyszy literaturze od wieków. Ona sama zresztą, rozpięta na osi czasu, zasadza się na sinusoidalnych przepaściach ideowych pomiędzy narastającymi generacjami twórców. Każda kolejna formacja artystyczna, wzorując się na prawidłowościach cyklu egzystencjalnego jest jak Saturn pożerający własne dzieci - rewolucyjna i buntownicza do bólu, a gdy ten minie, tak samo konserwatywna i epikurejsko-konformistyczna jak adwersarz, przeciw któremu dumnie dzierżyła swą oręż. Co stałoby się jednak, gdyby tak ów łańcuch przyczynowo-skutkowy odwrócić? Na to pytanie elokwentnie odpowiada Anna Augustynowicz słowami dramatu Doris Lessing "Na początku był dom".
Matka i syn. Dwa pokolenia - dwie diametralnie różne perspektywy światopoglądowe. Paradoks, jaki wyłania się z tego generacyjnego zderzenia polega na dyslokacji owego spojrzenia na czynniki wartościujące egzystencję człowieka. Myra to kobieta walcząca o ideały sprawiedliwości i równości społecznej w myśl filozofii wyrastającej z nurtu socjalistycznego. Niczym Delacroixowska Wolność wiodąca lud na barykady bierze czynny udział w rozmaitych inicjatywach mających na celu przeciwstawienie się globalizacyjnym dążeniom polityków. Jej bunt bliski jest postawie hippisowskich dzieci-kwiatów protestujących przeciwko konfliktom zbrojnym czy wyścigom państw ku militarnej potędze. Jej synowi Tony'emu - notabene żołnierzowi, który w czasie scenicznego dziania się przebywa na przepustce, te dążenia są zupełnie obce. Jego postawa, nieco nihilistyczna pozbawiona jest wszelkich roszczeń wobec polityki, liczy się jedynie dom, a więc to, co stałe, niezmienne, przewidywalne, niegodzące w buntowniczy rdzeń wnętrza człowieka.
U Augustynowicz rodzi się zatem sytuacja podszyta Mrożkiem i jego "Tangiem", gdzie insurekcyjny kostium młodych - gniewnych wdziewają nie dzieci, lecz rodzice. Na przecięciu się tego paradoksu rodzi się groteska, być może nie tak silnie zaakcentowana jak u twórcy "Emigrantów", ale na tyle widoczna, by móc dostrzec, jak bardzo bohaterowie są sztuczni w swych nienaturalnych rolach społecznych.
Elementem, który potęguje to doznanie, jest sama figura domu. Tytułowa przestrzeń ewokująca stabilizację i bezpieczeństwo istnieje w wyobrażeniu Augustynowicz jedynie w słowach. Sama scenografia, bardzo oszczędna w środkach, niejako podważa jej status, nakreślając zaledwie ramy, pozorne istnienie. Co w sferze werbalnej, a nie w czynie jest zatem jedynie fantazmatem, fatamorganiczną ułudą, pragnieniem bardziej niż realnym bytem. To, czego kurczowo trzyma się Tony, spalone zostaje na panewce fałszywych przeświadczeń, i jest jednocześnie świadectwem tego, jak wielkich rozmiarów powierzchownością naznaczył on swoją egzystencję.
Na scenie niepodzielnie króluje Dorota Kolak w roli Myry. Jej dojrzały i tak charakterystyczny proteuszowy warsztat aktorski pozostanie wizytówką spektaklu Augustynowicz. W dialogowych ripostach wtóruje jej świetny jak zawsze Piotr Domalewski jako Tony. W "Na początku był dom" jesteśmy zatem świadkami repetycji familijnego duetu z niezapomnianego "Zmierzchu bogów", gdzie dwójka aktorów stworzyła równie przenikliwy psychologicznie portret wzajemnych relacji na linii matka - syn. Dodając do tego artystycznego bukietu głębię głosu Mirosława Baki (Philip Durant) oraz ironizującą na każdym kroku Joannę Bogacką (Milly Boles), adaptatorka "Życia wewnętrznego" stworzyła bardzo przekonywujący obraz - wycinek z życia współczesnego brytyjskiego mieszczaństwa.
Sztuka Augustynowicz stwarza proporcjonalny do ładunku zawartej w niej ironii dystans receptywny. Każdą z opisanych tu postaw należy wziąć w nawias i rozważyć, na ile zostają one poważnie potraktowane zarówno przez Lessing, jak i reżyserkę przedstawienia. Zdrowa dawka śmiechu zaaplikowana widzom spektaklu nie jest jednak jedynym impulsem, który zostaje wyzwolony podczas jego odbioru. Pytań o właściwy kształt ludzkiej egzystencji rodzi się wiele - liberalny czy konserwatywny (a może żaden z nich) - tego nikt nam nie podpowiada. Jedno jest wszak pewne - nieodłącznie towarzysząca człowiekowi forma, od której, nawet na mocy generacyjnego buntu, nie sposób uciec.
Anna Kołodziejska
Teatralia Trójmiasto
13 grudnia 2011
Teatr Wybrzeże, Scena Kameralna (Sopot)
Doris Lessing
"Na początku był dom"
przekład: Małgorzata Semil
reżyseria: Anna Augustynowicz
scenografia: Marek Braun
kostiumy: Wanda Kowalska
opracowanie muzyczne: Jacek Wierzchowski
reżyseria światła: Krzysztof Sendke
obsada:
Myra Bolton - Dorota Kolak
Tony Bolton - Piotr Domalewski
Philip Durant - Mirosław Baka
Mike Ferris - Krzysztof Gordon
Rosemary - Emilia Komarnicka
Milly Boles - Joanna Bogacka
Sandy Boles - Piotr Chys
premiera: 28 października 2011 r.