zwykła czcionka większa czcionka drukuj
szukaj

Człowiek, czyli szczęściarz?

Cichy, zagubiony, niespokojny. Ciągle zdziwiony. Wciąż musi wybierać. Ważniejsze staje się nie to, kim jest, ale to, jak prezentuje się na tle innych. Współczesny człowiek - ktoś, kto jest zdominowany przez świat obrazków prezentujących mu na każdym kroku możliwości wyboru. Po obejrzeniu spektaklu "We are oh so Lucky" w reż. Any Brzezińskiej, w ten właśnie sposób można opisać kondycję człowieka. Przedstawienie zaprezentowano w ramach tegorocznych Krakowskich Reminiscencji Teatralnych.

Tytuł spektaklu odsyła do jednej z postaci dramatu Samuela Becketta "Czekając na Godota". Lucky - enigmatyczny bohater, którego niejasny cel wędrówki i mała aktywność zastanawiają. Tańcząca, na pokrytej białym materiałem scenie, aktorka wydaje się być jednocześnie przeciwieństwem i potwierdzeniem tej postaci. Jest kimś niejasnym, niepasującym do otoczenia - w pewien sposób nieobecnym i znajdującym się poza rzeczywistością. Z drugiej strony - charakteryzuje ją niemal nieprzerwany ruch.

Z tyłu, na ekranie widać dwójkę aktorów. To kobieta i mężczyzna: osobne kadry, osobne historie, statyczne postawy - siedzą, leżą lub stoją i prowadzą pozorną rozmowę, będącą właściwie zbiorem osobistych monologów. Wydaje się, że nie istnieje między nimi porozumienie, a wszystko dzieje się niezależnie. Ich słowa nie mają bezpośredniego wpływu na tańczącą postać. Liczą się emocje.

We are oh so Lucky HARAKIRI FARMERS

Gdyby jednak wyjąć energiczną bohaterkę z kontekstu dramatu, przyjdzie nam na myśl co innego. Jest niema - wszystko przekazuje ruchem, mimiką twarzy, słowa są poza nią i przychodzą z zewnątrz. Ona je tylko chłonie i przetwarza. Odnosi się jednak wrażenie, że to, co robi, ma o wiele mniejszą siłę oddziaływania niż stojący za nią obraz. Skojarzenie z mijanymi codziennie na ulicy billboardami nie jest nietrafione. Te nachalne plansze zostają nam w pamięci zupełnie mimowolnie tak jak migawki z krótkich, filmowych zapisów wypowiedzi bohaterów na ekranie zajmującym centralną część sceny.

Wypowiedzi aktorów o życiu są podzielone na kategorie. Każda poszczególna sfera to inna muzyka. Bohaterka jest niesiona przez dźwięki, a płynność i lekkość jej poruszania się sprawia, że myślimy o tańcu jako o przyjemności. Jednak ruch zmienia się w zależności od dźwięków i jest z nimi nierozerwalnie związany. Słowa z ekranu mówią o wolności i niezależności człowieka, o możliwościach, jakie daje mu współczesny świat. Piętnują również uproszczenia, jakie często słyszymy z ust osób, które nie widzą potrzeby dogłębnej analizy i zastanowienia, a opierają się na bardzo powierzchownej wiedzy. Taniec także odnosi się do tych wypowiedzi. Przypomina wewnętrzne miotanie się i zniewolenie współczesnego człowieka, którego kultura bombarduje hasłami typu "Jesteśmy tacy szczęśliwi", "Wszystko mamy", "Jesteśmy niezależnymi jednostkami, które wiele mogą". Potem często okazuje się, że są to tylko puste słowa - wielość staje się przekleństwem, a nasze działania są zdeterminowane przez okoliczności.

"We are oh so Lucky" to spektakl, który ogląda się z rozdrażnieniem. Irytujące jest to, że w ostatnich latach w teatrze tak powszechna jest obecność ekranów i wykorzystywanie multimediów. To widowisko także zdominowane jest przez nagrane obrazy. Ponadto jest coś denerwującego w swoistej walce małej postaci z wielkim ekranem. Ale może o ten niepokój i drażnienie chodzi? Może ma to wpłynąć na widza, który w teatralnym tańcu i specjalnym filmie powinien odnaleźć metaforę i zapytać siebie o własne szczęście. Szczęście - ponieważ w gruncie rzeczy ono jest głównym tematem spektaklu. Chłopak i dziewczyna z ekranów zawzięcie próbują przekonać widzów oraz samych siebie o wszechobecnym dobrobycie i pięknie świata, które ma stanowić źródło spełnienia. Jednak ich argumenty wydają się niewiarygodne, podobnie jak podejrzanie kolorowe tło, na którym są filmowani. Natomiast mała (w stosunku do nich) postać tancerki potęguje wrażenie fałszu, jaki próbują nam przedstawić ludzie ze świata oderwanego od rzeczywistości. Czyli człowiek niezmiennie - cichy, zagubiony, niespokojny...

Joanna Marcinkowska
Teatralia Kraków
19 grudnia 2011

Harakiri Farmers
"We are oh so Lucky"
reżyseria: Ana Brzezińska
choreografia: Dominika Knapik
tekst: Ana Brzezińska, Wojtek Klimczyk
zdjęcia: Julia Pełka
montaż: HOBO (Ana Brzezińska, Mira Suchowiejko)
muzyka: Various artists
obsada: Dominika Knapik, Klara Bielawka, Mariusz Zaniewski
Krakowskie Reminiscencje Teatralne 2011.

© "teatralia" internetowy magazyn teatralny 2008 | kontakt: | projekt i administracja strony: | projekt logo:
SITEMAP