zwykła czcionka większa czcionka drukuj
szukaj

Teatr europejski (?)

Europa to nie tylko nazwa kontynentu lub greckiego bóstwa - Europa to pojęcie o wiele szersze. Europa to idea, stan umysłu, styl życia, to specyficzna kultura - złożona i różnorodna niczym puzzle.

14. Spotkania Teatralne OKNO: Północ - północny zachód PLAKAT

Na tym niewielkim kontynencie ściera się wiele narodowości, mentalności, poglądów, systemów, idei. Europa to wiele indywidualności, ale wspólny duch - to nieustannie tocząca się dyskusja. Poza tym Europa to tradycja, to "stary kontynent", który mimo swej różnorodności potrafi się zjednoczyć wokół spraw ważnych dla wszystkich społeczności. Więc jak wygląda "teatr europejski"? Czy w ogóle coś takiego istnieje? Wydaje mi się, że tak, ale jest on mocno zróżnicowany, przez co ciekawy, przesiąknięty europejskim duchem, choć czasami - może tylko duszkiem. Dlatego warto zapoznawać się ze sztuką teatralną rozmaitych rejonów naszego kontynentu - szukać w niej różnic i podobieństw. Spotkania Teatralne OKNO prezentują działania artystyczne grup z północnych i północno-zachodnich rejonów Europy - krajów nordyckich i niderlandzkich.

W tym roku festiwal OKNO był podzielony na dwie części. Podczas pierwszej, październikowej, szeroko zaprezentowana została twórczość duńskiego Odin Teatret, a także postać jego założyciela reżysera, teatrologa, ucznia Grotowskiego - Eugenia Barby. W części drugiej, listopadowej, mieliśmy okazję zobaczyć spektakle artystów z Holandii, Norwegii, Belgii i Finlandii. W tym tekście zajmę się tą ostatnią, która okazała się bardziej różnorodna.

Norweski minimalizm

Mette Edvardsen jest artystką wszechstronnie uzdolnioną - tancerką, choreografką i performerką. W swoich pracach używa prezentacji wideo, ruchu, gestu, czystej formy, a także słowa, gdyż jest również pisarką. W Polsce jest mało znaną postacią, tym bardziej spotkanie z jej pracą było interesującym odkryciem. Na szczecińskim festiwalu Edvardsen zaprezentowała nam swój ascetyczny performans , o tytule "Black". Na pustej scenie Teatru Kana artystka stworzyła niemal namacalny, bardzo spójny świat niewidzialnych przedmiotów, dzięki sile sprawczej słowa i gestu. W tym performansie wszystko było proste, od pomysłu do wykonania. Proste w dobrym sensie, gdyż w świecie, w którym nierzadko forma przerasta treść, proste pomysły uderzają najbardziej. Szczupła, ubrana całkowicie zwyczajnie kobieta staje na pustej scenie, światło na widowni jest zapalone. "Table, table, table. Chair, chair, chair. Lamp, lamp, lamp" - słowa wypowiadane szybko, lecz wyraźnie, stwarzają przedmioty, a gest, spojrzenie i ruch umiejscawiają je lub wprowadzają w działanie. Od pojedynczych słów przechodzimy do "prawie zdań" - akcji lub myśli wyrażanych w ten sam "potrójny" sposób. "Knock, knock, knock. Door, door, door. Ignore, ignore, ignore." Bardzo rytmiczny potok słów zaczyna tworzyć pokój, meble, rośliny, psa, ruch - życie, takie jak każde inne. Ale w pewnym momencie zaczynamy czuć się dziwnie w tym niewidzialnym, niby-świecie. Może to chora mantra człowieka pozbawionego zdrowych zmysłów, może zaklęcia magika - świat choroby, świat iluzji? Lecz zanim zdążymy porządnie się zastanowić, gdzie my właściwie jesteśmy, niewidzialne przedmioty znikają. Artystka zamyka oczy i wypowiada jedyne samodzielne, pojedyncze słowo - BLACK - i gaśnie światło.

Sztuka i zabawa w męskim warsztacie

Not every object used to nail is a hammer GAETAN BULOURDE Belgia

Kolejnym performansem tego wieczoru było ironiczne, głośne, irytujące dźwiękami i zabawne widowisko Gaëtana Bulourde - belgijskiego artysty, francuskiego pochodzenia. Punktem wyjścia do przedstawienia była zasada równoważności stworzona przez Roberta Filliou w 1969 roku. Robert Filliou był francuskim artystą ruchu Fluxus, rzeźbiarzem, performerem. Jest on m.in. autorem pomysłu corocznego obchodzenia urodzin sztuki dnia 17 stycznia. Filliou twierdził, że milion lat temu sztuki nie było, ale powstała ona pewnego dnia "when someone dropped a dry sponge into a bucket of water" (gdy ktoś wrzucił suchą gąbkę do wiadra wody). Jak widać, był to artysta pomysłowy, traktujący sztukę żartobliwie, a nie z pietyzmem, oryginalny i zdystansowany do tego, co robił. Jego zasada równoważności, o czym dowiadujemy się w trakcie spektaklu, "opiera się na trzech podstawowych elementach - dobrze zrobionym, źle zrobionym i w ogóle niezrobionym". Bulourde postanowił zobrazować nam pewien absurd (który, biorąc pod uwagę postać Filliou, mógł być zamierzony) tej zasady, tworząc elementy z drewna, gwoździ, śrub i młotków. Dlatego zajmując miejsca w sali teatralnej, publiczność miała wrażenie, że tak naprawdę znalazła się w warsztacie bądź garażu. Performans Bulourde'a rozśmieszył szczerze całą widownię, zamienił teatr w warsztat, w którym ani sztuka, ani rzemiosło nie są traktowane poważnie, podważył pewną zasadę, sprowokował nasze myślenie, zirytował słuch stukaniem, pukaniem, piszczeniem i zgrzytaniem skomponowanym w muzyczne etiudy i zdystansował do sztuki, do teatru - do których często podchodzimy "na kolanach".

Boże, chroń od show-biznesu!

Entertainment island 1, 2, 3. Trilogy OBLIVIA Finlandia

Ostatnim widowiskiem był trzyczęściowy spektakl "Entertainment Island 1, 2, 3. Trilogy" finlandzkiej grupy Oblivia. Spektakl zaskakujący, dopracowany, ukazujący kunszt aktorstwa i szalenie zabawny, był, mimo wszystko, trochę nieprzystępny dla części publiczności, z jednego powodu - języka. Angielski jest językiem międzynarodowym i w takim spektakl był grany, lecz tym razem założono lepszą jego znajomość, niż w dwóch poprzednich performansach, opartych raczej na prostym tekście. Może nie wszystko ze spektaklu Oblivi zostało zrozumiane w sferze słownej, za to wizualnie był on wyraźny i czytelny. To jest właśnie ten ponadjęzykowy kod teatralny rozumiany wszędzie - gest, mimika, ruch i wszystkie inne elementy składające się na aktorstwo. Członkowie grupy Oblivia, stojący w bezruchu na scenie już w trakcie wejścia widowni, wyglądali bardzo zwyczajnie, prosto - byli trochę brzydcy, trochę grubsi i starsi, jak my wszyscy. Dlaczego o tym piszę? Po pierwsze dlatego, że przyzwyczailiśmy się do widoku ładnych, a nawet pięknych aktorów, nie tylko w filmach, serialach, ale także w teatrze. To po prostu jedno z kryteriów szkół aktorskich. Szkoda. Po drugie dlatego, że wygląd, ciało, piękno były jednym z głównych motywów całego spektaklu. W pierwszej części trzy postaci biegające, ćwiczące w przerysowany sposób, zmęczone, ale zmotywowane w walce o piękny wygląd, co chwilę powtarzały zdania typu: "You're looking gooood!", " Yeah, that was goood!", "I'm feeling goood!". Prześmiewczo pokazane dążenie do osiągnięcia perfekcyjnej sylwetki, pościg za "ideałami" prezentowanymi nam w świecie rozrywki, po godzinie czasu stał się nawet makabryczny. W ciągu całej trylogii znajdowaliśmy się na wyspie rozrywki, show-biznesu, ale nie na wzór Hollywood, raczej takiej bardziej spaczonej, odrobinę groźnej, bo wyspiarzami byli ludzie desperacko pragnący sukcesu, bez szansy na jego osiągnięcie. W drugiej części mogliśmy wysłuchać abstrakcyjnych wyobrażeń na temat tego niedostępnego świata, absolutnie śmiesznych i szalonych. W trzeciej znaleźliśmy się w sadomasochistycznym świecie wyobrażeń, o konotacji erotycznej, lecz także absurdalnych i w gruncie rzeczy zabawnych. Całość była bardzo obsesyjna, ironiczna, ostra, dopracowana i przede wszystkim... komiczna. Widownia w wielu momentach umierała ze śmiechu, co pozwalało zdystansować się na chwilę od świata wiecznego pościgu - za czymś, nie wiadomo do końca czym - w którym żyjemy na co dzień.

W trakcie tegorocznych Spotkań Teatralnych OKNO mieliśmy okazję obejrzeć kawał dobrego, ciekawego "teatru europejskiego". Każda grupa zaprezentowała nam coś "innego", ale wszystkie spektakle powiązane były ze sobą pewnym charakterystycznym "czymś" - europejskim klimatem. Trochę bardziej szczegółowo poznaliśmy dwie mentalności: nordycką i niderlandzką. Czy zauważyłam jakieś podobieństwa do polskich spektakli? Nie bardzo, ale u naszych twórców też jest wyczuwalny ten europejski duch, coś co łączy Polskę i Finlandię, i resztę Europy. Może kiedyś uda mi się nazwać i zdefiniować to "coś"...

Justyna Abramczyk
Teatralia Szczecin
30 grudnia 2011

Mette Edvardsen (Norwegia)
"Black"

Gaëtan Bulourde (Belgia)
"Not every object used to nail is a hammer"
występują: Gaëtan Bulourde i Olivier Toulemonde

Oblivia (Finlandia)
"Entertainment island 1, 2, 3. Trilogy"

twórcy i aktorzy: Timo Fredriksson, Anna Krzystek, Annika Tudeer
oświetlenie: Meri Ekola
dźwięk: Juuso Voltti
produkcja: Kiasma Theatre
partnerzy: CCA Centre for Contemporary Art, PACT Zollverein, Produforum, Svenska kulturfonden, Arts Council Finland, Arts Council Helsinki, Sparbankstiftelsen, KKNord

14. Spotkania Teatralne OKNO: Północ - północny zachód.

© "teatralia" internetowy magazyn teatralny 2008 | kontakt: | projekt i administracja strony: | projekt logo:
SITEMAP