zwykła czcionka większa czcionka drukuj
szukaj

Wiem, że udaje. Przecież jesteśmy w teatrze

Tak odpowiedziała swojej mamie dziewczynka siedząca obok mnie w czasie spektaklu "Moris Szimel" prezentowanego w ramach Spotkania Teatrów Narodowych. Te słowa świetnie odnoszą się do telawiwskiego przedstawienia. W tekście Hanocha Levina została podkreślona jego absurdalność, w którą aż trudno uwierzyć.

Moris Szimel TEATR HABIMA Tel Awiw, Izrael

I to było właśnie siłą tego przedstawienia. Tekst pt. "Moris Szimel" sam w sobie jest pełen zabawnych i często niedorzecznych sytuacji, a reżyser Yael Ronen pozwoliła im wybrzmieć, nie skupiając się na zbyt sugestywnej scenografii czy psycholizowaniu postaci. Nie chodziło przecież o niepotrzebne nadawanie głębszego sensu tkance dramatu. Jest to komedia poruszająca najdotkliwsze tematy, by też później mogła dotknąć nas dotkliwiej. W czasie spektaklu nie śmiejemy się gorzko, ale do rozpuku, by potem jednak tę gorycz poczuć.

W "Morisie Szimelu" zawierają się kanoniczne zagadnienia dla twórczości Hanocha Levina. Śmierć, obraz wdowy, relacje syna z matką czy tęksnota za dzieciństwem i jego integralność z osobowością postaci. Przedstawiona historia jest prosta - tytułowy bohater prowadzi mało ciekawe życie, w końcu postanawia ożenić się ze swoją sąsiadką Choledonką. Umiera jednak jego ojciec, matka pogrąża się w żałobie, a jego wieloletni przyjaciele próbują go wspierać. By wyrwać się z tego przygnębiającego życia, postanawia wyjechać do Szwecji i, podobnie jak dobrze znany polskiej publiczności Krum, wiedzie tam podobnie nudne życia jak w rodzinnym mieście, mając poczucie straconej szansy.

Moris Szimel TEATR HABIMA Tel Awiw, Izrael

Historia wydaje się więc być bardzo prosta i ocierająca o infantylizm czy banalność oraz melodramatyzm. Taka jest właśnie jedna z cech charakterystycznych twórczości Levina. Potrafił on z tych nieco serialowych wątków, dotykających jednak nas wszystkich, wydobyć ich absurd i pokazać je w zdystansowany i ironiczny sposób. Yael Ronen postawiła na prostotę scenografii - jedynie kilka krzeseł i okna z żaluzjami, znajdujące się na scenie lub zwisające ze stropu. Aktorzy spogladają przez nie, tęskniąc za przeszłością czy oglądając się za zaprzepaszczonymi szansami. Brzmi to nieco przerysowanie. Ale taki powierzchownie jest właśnie spektakl "Moris Szimel" razem z jego podstawą, tekstem komedii.

Bohaterowie są przerysowani, mówią absurdalne, często niedorzeczne oraz zbyt obsceniczne rzeczy. Ale to z jednej strony buduje potrzebny dla odbioru dystans, z drugiej tworzy komizm, które nie pozwala na bycie obojętnym. Aktorzy doskonale radzą sobie w roli niespełnionych, ale jednak traktujących życie jako zbitek absurdów, postaci. Największe wrażenie robi Lia Kenig, która świetnie wciela się w Tolebrejne, matkę Morisa. Jej wdowie zawodzenie czy próby rozmowy z synem doprowadzają widzów do łez.

Moris Szimel TEATR HABIMA Tel Awiw, Izrael

Można zarzucić reżyserce, że zbyt duży nacisk kładzie na komiczną stronę dramatu. Spektakl jednak w przedstawionej formie dobrze korespondował ze strukturą dramatu - "śmiertelnej komedii", mówiącej o śmierci i rozśmieszającej do bólu. Tylko delikatne sygnały, takie jak ukradkowe zawiedzione spojrzenia czy powolne i ciche odejście ojca Choledonki, gdy przychodzi po niego Kostucha, wprowadzały element powagi czy smutku, co wskazywało na nie tylko komiczną interpretację. Czesem nie trzeba mówić poważnie o rzeczach, które są już "śmiertelnie" poważne. Zwłaszcza w teatrze, kiedy chcemy się zanurzyć w ten udawany, niedorzeczny świat, o czym dobrze wiedziała wspomniana dziewczynka na widowni.

Magdalena Zielińska
Teatralia Warszawa
31 grudnia 2011

Teatr Habima (Tel Awiw, Izrael)
Hanoch Levin
"Moris Szimel"
reżyseria: Yael Ronen
scenografia: Lily Ben Nachshon
kostiumy: Yelena Kelrich
muzyka: Ran Bagno
reżyseria świateł: Keren Granek
obsada: Moris Szimel - Avi Kushnir, Tolebrejne - Lia Kenig, Gomperc / Pompa - Yossi Segal, Gordon Blu - Ami Smolarchik, Amos Pup - Uri Hochman, Aleksander Doch - Tomer Sharon,Szibolet Nerd - Anna Dubrovitsky, Choledonka - Micky Peleg, Telegrepcja / Barbuba - Dvora Keydar, Lekarz / Chory Starzec / Hajne-Merajne Biterfeld - Roberto Polak
muzycy: skrzypce i mandolina - Adam Mader, perkusja i akordeon - Avinoam Albucher
premiera: 28 października 2010 r.
Spotkanie Teatrów Narodowych 2011, Teatr Narodowy, Warszawa.

© "teatralia" internetowy magazyn teatralny 2008 | kontakt: | projekt i administracja strony: | projekt logo:
SITEMAP