Zaklęty krąg
Ziemia, powrót do natury, grająca lalka, bąk z dzieciństwa, taśma klejąca i... Kasia Pawłowska. Wiele rekwizytów nie trzeba, by wspólnie z aktorką Teatru Porywacze Ciał, przenieść się w zupełnie inny wymiar i na chwilę oderwać od codzienności.
Obiegowy Układ Nerwowy, czyli "OUN", to zaprezentowany w ramach Festiwalu Porywaczy Ciał monodram autorstwa Katarzyny Pawłowskiej. Jak to u Porywaczy bywa - przedstawienie, bo tak zapowiedziała swój monodram autorka - na pierwszy rzut oka jest bez sensu, nie bardzo wiadomo, o co w nim chodzi i z trudem można dopatrywać się w nim sensu i celu. Jednak każdy spektakl tego teatru ma cel - nawet, jeśli wydaje się, że go nie ma. Trzeba tylko go samodzielnie dostrzec, wierząc przy tym w jego sens.
Doświadczona artystka wita przybyłych widzów jak na przyjacielskiej kawie. Mówi, że się denerwuje, i że możemy pić, jeść, robić zdjęcia i ogólnie mamy się rozluźnić. Wieloletnie doświadczenie i publiczne przyznanie się do tremy nie idą ze sobą w parze. Chyba że u Porywaczy - tu z pewnością były to słowa zamierzone. I faktycznie, panowało rozluźnienie, ale była to cisza przed burzą... Nie było krzeseł, widzowie zasiedli na podłodze i zapanowała kameralna, niemalże rodzinna i intymna atmosfera. Na scenografię składało się jedno krzesło, ziemia wyłożona na folii, dwie lalki, bąk przywołujący wspomnienia dzieciństwa, jeszcze kilka innych przedmiotów i pewne tajemnicze urządzenie zakończone dwiema rękoma z domontowaną rurą - czyżby rekwizyt (de facto ni z gruszki, ni z pietruszki) przywołujący na myśl układ nerwowy?
Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że Porywacze w swoich spektaklach dążą do tego, by widz wyrzucił z siebie wszelkie pozytywne i negatywne złogi emocji. W tym, jakże terapeutycznym, spotkaniu panował pewien ład i porządek, gdyż poruszaliśmy się na gruncie pewnego planu. Kasia Pawłowska podzieliła swoje przedstawienie, swój sceniczny dialog z widzem na kilka części, które to sukcesywnie zapowiadała. Szczególnie zapada w pamięć ostatni akt zatytułowany "Wewnętrzność". Artystka dosłownie przeczołguje się po ziemi, namawiając do tego samego oglądających. Można było spodziewać się czegoś mniej dosłownego, jak na wzniosły tytuł "Wewnętrzność", ale element zaskoczenia w tym był.
W "OUN" nie ma miejsca na nudę, wieje bezsensem, ale owego sensu można i powinno się poszukiwać. W końcu teatr i aktor, artysta i performance w jednym, czym była w swoim monodramie Kasia Pawłowska, prowadzi szeroko pojęty dialog, a nawet zażartą, namiętną dyskusję z widzem, zatem musi on mieć sens. U Porywaczy widz jest nie tylko obserwatorem. Bardzo mocno i aktywnie wchodzi on w interakcję z aktorem. Artystka w swoim monodramie minimalizuje dystans i pobudza emocje. Każe wspólnie ze sobą krzyczeć, czegoś dotknąć, czegoś spróbować, nie bać się.
Jest w tym przedstawieniu moment, kiedy widzowie zostają zagonieni w jedno miejsce. Wtedy to aktorka obkleja wszystkich taśmą, tworząc coś jakby zaklęty krąg. Dopatruję tu chęci wygenerowania jakiegoś poczucia jedności, by publiczność poczuła się jak grupa, w której jest siła. Jakby taśma, która stworzyła ten krąg, krzyczała: nie jesteś teraz sam, tworzycie grupę, poczuj to!
"OUN" to pozytywne doświadczenie z przesympatyczną artystką, która potrafi zaczarować, rozśmieszyć, ale i przestraszyć, i pobudzić emocje. Warto zatem otworzyć się na ten specyficzny rodzaj sztuki, który proponuje nietuzinkowy i jedyny w swoim rodzaju Teatr Porywacze Ciał.
Patrycja Kowalczyk
Teatralia Poznań
15 kwietnia 2011
Teatr Porywacze Ciał (Poznań)
"OUN"
reżyseria: Katarzyna Pawłowska
scenografia: Katarzyna Pawłowska
obsada: Katarzyna Pawłowska
premiera: 2007 r.
Spektakl w ramach Festiwalu Porywaczy Ciał w Teatrze Ósmego Dnia w Poznaniu, 20-31 marca 2011 r.