zwykła czcionka większa czcionka drukuj
szukaj

Kochana Polsko, jakże cię nie żałować?!

Na scenie zapadła ciemność. Po chwili wyłonił się z niej wątły płomień świeczki oświetlający twarz niosącego ją, starszego człowieka. Okazał się nim ksiądz Jędrzej Kitowicz, który o północy przybył do Widawy, gdzie dane mu było doświadczyć w pigułce obyczajów polskiego społeczeństwa, z wszelkimi ich osobliwościami.

Jest wiek XVIII, gdzieś w okolicach panowania Augusta III Sasa i Stanisława Augusta Poniatowskiego. I Rzeczpospolita znajduje się na równi pochyłej. To idealny okres w polskiej historii, żeby pokazać wady Polaków. Tego dokonał w swoim "Opisie obyczajów za panowania Augusta III" oraz "Pamiętnikach, czyli historii Polski" ksiądz Jędrzej Kitowicz. Portret Polaków, namalowany dwa i pół wieku temu, okazuje się być dość uniwersalny, co w swojej scenicznej interpretacji wspomnień Kitowicza próbuje pokazać Mikołaj Grabowski. Sam zresztą w swoim spektaklu wciela się w rolę księdza, przechadzającego się po gościńcu polskości.

O północy przybyłem do Widawy, czyli opis obyczajów III TEATR IMKA Warszawa

"Kochana Polsko, złota Polsko, jakże cię nie żałować?!" - to słowa pieśni, którą niczym złowieszczy refren wykonują bohaterowie spektaklu kilkakrotnie. Ten niezbyt optymistyczny przekaz potwierdzają, opowiadając pikantne szczegóły z życia wyższych sfer Rzeczpospolitej. Ostatni królowie Polski przedstawieni są przede wszystkim od strony alkowy. August III "nie zajmował się żadnymi interesami publicznymi", "nie pokazywał się panom, tylko raz na dzień, kiedy szedł na słuchanie mszy", za to wykazywał dużą aktywność w romansach z kobietami. Stanisław August też w alkowie nie próżnował, Kitowicz wspomina o powszechnie znanej sprawie romansu z carycą Katarzyną II.

Chorobą najczęściej spotykaną w tamtych czasach był syfilis, ksiądz wspomina, że nazywany był chorobą warszawską, sugerując wysoki poziom seksualnego temperamentu wyższych sfer Rzeczpospolitej. Mówi też o homoseksualizmie: "pederastia, bardzo rozpowszechniona..." - tu robi znaczącą pauzę, gryząc się w język w poszukiwaniu wytłumaczenia, i kontynuuje: "... w sąsiednich krajach, u nas jest nieznana", co przywodzić może na myśl nam współczesne przekonanie o homofobii w polskim społeczeństwie. Wśród ówczesnych schorzeń wymienia Kitowicz też symboliczny wręcz kołtun. Na scenie pojawiła się zresztą ogromnej wielkości dywan z włosów. Imitacja kołtuna trafia na widownię.

Jednak to tylko nieśmiały wstęp do szerszego dialogu spektaklu z publicznością. W pewnym momencie Kitowicz podejmuje temat alkoholizmu. Jako narrator, wzbrania się przed wódką, którą wmuszają w niego bohaterowie jego opowieści. W końcu jednak ulega i pije, kieliszek po kieliszku. Po chwili bohaterowie spektaklu wyruszają na widownię z wódką i kieliszkami, proponując napitek widzom. W ten sposób Grabowski zgrabnie wiąże nić osiemnastowiecznej narracji Kitowicza o polskim alkoholizmie ze współczesnością. Pokazuje, jak zręcznie narodowe przywary, w niemal niezmienionym kształcie, kroczą przez wieki w nieskończonej historycznej sztafecie.

O północy przybyłem do Widawy, czyli opis obyczajów III TEATR IMKA Warszawa

Grabowski wyśmiewa także problemy Polaków z tożsamością. Obok patosu patriotyzmu, łez wylewanych nad losem ojczyzny, w najzupełniej zgodzie funkcjonuje wiernopoddańcze kulturowe zapatrzenie w Zachód. U Kitowicza - w wersji osiemnastowiecznej - ten Zachód uosobiony jest przez Francję. "Językiem zalotów jest francuski" - gdy ksiądz stwierdza ten fakt, bohaterowie jego opowieści, pragnąc z dumą potwierdzić ten kulturowy fakt, zaczynają popisywać się znajomością francuskiego, bezładnie przekrzykując się różnymi terminami w tym języku. Wśród słów, rzucanych pospiesznie i nerwowo, pojawia się nawet "Auchan", co oczywiście szczególnie publiczność rozbawiło. Kakofonia francuszczyzny brzmi znajomo, całkiem jak współczesna nam amerykanizacja kulturowa i nasiąkanie języka polskiego elementami angielskimi. Język zostaje wyśmiany w spektaklu Grabowskiego nie tylko zresztą na poziomie obcych naleciałości, ale i w sferze rozpowszechnienia wulgaryzmów. W pewnym momencie bohaterowie osiemnastowiecznej opowieści zaczynają wykrzykiwać bez żadnej przyczyny, za to wielokrotnie i z ogromną ekspresją "k...a!". Największe rozbawienie wzbudził moment, w którym przekleństwa używa sam Kitowicz, przez cały spektakl spokojny, łagodny i raczej starający się zachować dystans narratora do opisywanych przez siebie przywar. Kitowicz nie pozostawia też bez komentarza stanu duchownego. Pisze o alkoholizmie wśród księży i zakonników, o tym, jak dzielą swój czas na libację i mszę.

Grabowski umiejętnie pokazał, jak niewiele w Polakach zmieniło się od XVIII wieku. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że śmiech na widowni wybuchał niezwykle często. I to absolutnie nie tylko dlatego, że w jedną z ról wcielił się popularny aktor komediowy, Tomasz Karolak. Grabowski posłużył się osiemnastowiecznym tekstem, żeby wyśmiać polskie wady, dlatego też może przywodzić na myśl twórczość Gombrowicza. Jednak w odróżnieniu od autora "Trans-Atlantyku", zrobił to z gracją, nie obrażając uczuć narodowych, nie plując na polskość, a za to pokazując ją w krzywym zwierciadle.

Maciej Pieczyński
Teatralia Szczecin
16 kwietnia 2011

Teatr IMKA (Warszawa)
"O północy przybyłem do Widawy, czyli opis obyczajów III"
Na podstawie tekstów ks. Jędrzeja Kitowicza, Henryka Rzewuskiego i cudzoziemców odwiedzających Polskę w czasach Stanisława Augusta
scenariusz i reżyseria: Mikołaj Grabowski
muzyka: Zygmunt Konieczny
scenografia i kostiumy: Mikołaj Grabowski
występują: Iwona Bielska, Wojciech Błach, Magdalena Boczarska, Mikołaj Grabowski, Oskar Hamerski, Tomasz Karolak, Andrzej Konopka, Olga Mysłowska, Urszula Popiel
premiera: 26 marca 2010 r.
KONTRAPUNKT, XLVI Przegląd Teatrów Małych Form, Szczecin 11-16 kwietnia 2011 r.

© "teatralia" internetowy magazyn teatralny 2008 | kontakt: | projekt i administracja strony: | projekt logo:
SITEMAP