Od A do Z
To nie słowo było na początku. Najpierw był dźwięk, niepozorna onomatopeja, która zaczęła stwarzać znaki i litery. Twórcy spektaklu "Poemas Visuales" pragną przypomnieć widzom o tej ewolucji. Jego pomysłodawcą jest Jordi Bertran, a przedstawiony został w ramach VI edycji Festiwalu "Lalka też człowiek" w Warszawie. Głównymi bohaterkami serii etiud były litery. Widać wyrwały się z alfabetu, by dać o sobie znać.
Próbujemy klecić cudowne epopeje utkane z heksametrów daktylicznych, by trafiać do rzeszy odbiorców najbardziej wyszukanymi rymami. Przerostem formy nad treścią chcemy wykrzyczeć piękno naszego świata. Zapominamy jednak, że krzykiem zagłuszamy szept, w którym tkwi serce i tli się uczucie. Przepych niszczy prostotę, a jej z kolei nie musimy przecież daleko szukać. Jest tuż pod nosem.
Nie ulega wątpliwości, że sztuka "Poemas Visuales" jest urokliwym widowiskiem. Litery są wprowadzane w ruch dzięki trzem operującym nimi aktorom - Inés Alarcón, Eduardo Telletxea, Nscar Munoz. Najpierw Eduardo bawi się najprostszymi zgłoskami, wspomnianymi onomatopejami. Każda z nich ma swój charakter, ma swój zakotwiczony w naszych umysłach życiorys, który aktor tylko przypomina. Tak więc litera S wije się i syczy zajadle jak wąż, M i B to mama i dziecko (baby), które prowadzą ze sobą bełkotliwy dialog, nie używając przy tym prawie żadnego słowa.
Eduardo wyjmuje z tajemniczej walizki zbitki najprawdopodobniej wszystkich liter alfabetu, które ustawia na podium. Oto poemat. Co prawda nieokiełznany i jeszcze nieoszlifowany, ale potencjalny. To chaos, z którego można stworzyć coś pięknego. Obok kładzie obszerną księgę, symbol efektu końcowego wszystkich operacji językowych, jakich dokonujemy na znakach. Niekiedy litery tańczą w rytm hiszpańskiej gitary, niekiedy tańczą balet do delikatnych dźwięków subtelnego pianina. Są plastyczne, ale jednocześnie kapryśne.
Zdecydowanie najpiękniejszą etiudą spektaklu jest scena, kiedy dwie flirtujące ze sobą litery łączą się w miłosnym tańcu niczym w platońską hermafrodytę. Tańczą w towarzystwie piłeczki głaszczącej niejako miękkie ciało zbitki literowej. Są spójną jednością, precyzyjnie poprowadzoną przez trójkę aktorów. Miłosna ballada, wyrażona zarówno dźwiękami, jak i ciałami literek, które delikatnie przecinają powietrze na maleńkiej scenie swoimi zwinnymi piruetami. Ruch jest nienaganny technicznie.
Chociaż spektakl trwał zaledwie 60 minut, twórcy pokazali się z jak najlepszej strony. Nowatorski koncept, pełnia wrażliwości oraz precyzja techniki wzbudziły niejednokrotnie zachwyt wśród widzów. Zaskakujące jest to, że tak prosta rzecz jak litera potrafi wyrażać tysiąc emocji, wzbudzić zarówno łzy, jak i śmiech. Jak widać, nie trzeba używać wyszukanych środków wyrazu, aby osiągnąć pełnię w spektaklu. Właśnie za taką prostotę kocham teatr.
Aleksandra Pyrkosz
Teatralia Warszawa
15 listopada 2011
Companyia Jordi Bertran (Hiszpania)
"Poemas Visuales"
reżyser: Jordi Bertran
obsada: Inés Alarcón, Eduardo Telletxea, Nscar Munoz
muzyka i wokal: Ňscar Muńoz
kostiumy: Ma. Dolors Fernández
wykonanie lalek: Toni Zafra, Santi Arnal, Karin Schäfer, Zilda Torres, Miquel Gallardo, Jordi Bertran
VI Edycja Festiwalu "Lalka też człowiek", 11-20.11.2011 r., Warszawa.