Słowo, czyli wolność
Morze dzisiaj zamarzło. To jeszcze nie spektakl, choć tylną ścianę sceny stanowią wielkie drzwi, przez które przedostaje się przenikliwy wiatr. Ale może to coś innego wywołuje ciarki na plecach. Może to słowo. Słowo, jak wiecie, to wolność, mówi Ewa Ignaczak, dyrektorka Teatru Off de Bicz we wstępie do Wieczoru Języka Ojczystego.
AKT I
Była sobie dziewczynka, która miała na imię. Od imienia wszystko zawsze się zaczyna. Dziewczynka, która nie chciała być grzeczna. Dziewczynka, która nie chciała tańczyć. A potem zaczyna się piosenka. Piosenka musi posiadać tekst. I refren. W przypadku "Tulli" refreny są nawet dwa.
- Dlaczego to zrobiłaś?!
- A! dlatego!
I bezsensowny, podwórkowy wierszyk lecący mniej-więcej tak: "Kto na haftki się zapina, z Panem Bogiem zawsze trzyma. Kto guziki ma w kieszeni, tego czeka potępienie!"
Te dwa motywy - dziecięcego buntu i dziecinnej wyliczanki nieprzypadkowo przewijają się przez spektakl. "Tulla" jest opowieścią o trudnej drodze dorastania, o procesie stawania się samą sobą, przeistaczania się. Zło jest zawsze złem, zdaje się mówić dziewczynka w białej sukience. Aktorce udaje się osiągnąć swoisty, wciągający efekt matrioszki - patrzę na jej buntownicze wybryki, które ona opowiada z perspektywy swoich rodziców, potępia samą siebie, jest wewnętrznym rozdarciem, brutalną walką z niewidzialnym przeciwnikiem nie do pokonania. Jej wyskoki niepodporządkowanego dziecka urastają w ten sposób do rozmiarów labiryntu, w którym gubi się bohaterka, gubią się słowa, gubi się widz sam w sobie. Lekko poetycka neurotyczność. Tulla zdaje się bujać na huśtawce emocjonalnej, jakby to był koń na biegunach, ułatwiająca zasypianie kołyska. Błyskawicznie przechodzi z roli ofiary w rolę kata, bawi się słowami, które ją bolą. Gra też w klasy, wraz z całą symboliką, którą ta zabawa, drabina do zbawienia, niesie.
Ida Bocian potrafi na zawołanie być brzydka. Jak skrzywdzone dziecko umie manipulować emocjami, wzruszać, by za chwilę zrobić coś ohydnego. Prowokuje, jakby chciała spytać: no, i co mi teraz zrobisz? "Tulla" nie opowiada o miłości. W ogóle bardziej mówi o braku niż o tym, co jest. To wielka sztuka opisywać to, co się utraciło lub czego się nigdy nie miało. Aktorka i reżyserka przyznaje się do poszukiwań inspiracji w literaturze i teatrze ruchu, przeplata ze sobą sztukę alternatywną i tradycyjną. Ma się wrażenie, że tekst, który wypowiada, jest częścią jej samej. Nie ma w tym kłamstwa, udawania, jest za to identyfikacja z istotą postaci, z problemem, z samym jestestwem.
Ale ile można oglądać monodramy? - pyta Tulla, gdy nieoczekiwanie gaśnie światło.
AKT II
Czasem mam wrażenie, że wszystkie monodramy są o tym samym. Właściwie słowa nie mają większego znaczenia. Liczy się emocja. Wartki strumień świadomości. Jest wojna, wewnętrzna i zewnętrzna. I nawet strony konfliktu nie są tu jasno określone. To nie jest bitwa z ilustrowanej książeczki na dobranoc, gdzie dobro siłuje się ze złem, by na końcu bezapelacyjnie zwyciężyć. Tu nie tylko przewaga dobra nie jest wcale oczywista, ale co gorsza, nie ma dobra i zła. Jest smutek, zniechęcenie, nienawiść, zagubienie... cała paleta trudnych emocji. A antidotum? Czy to tytułowe JA?
Grzegorz Sierzputowski za tę rolę w 2006 r. został nagrodzony pierwszą nagrodą Złotej Misy Borowiny w kategorii indywidualnych dokonań twórczych. Słusznie. Całą tę gamę sprzecznych uczuć wydobywa z siebie lekko jak wirtuoz smutną, ale na swój sposób urzekającą melodię. Jego sytuacja jest sytuacją osoby osaczonej różnego rodzaju barykadami. Jest to syn między skłóconymi rodzicami, człowiek w historycznym momencie wojny, między powszechnością śmierci i nakazem pomsty a przekonaniem, że przecież nie mógłby nikogo zabić. Mimo tego, że jest mocną, wyrazistą postacią, łatwo się z nim identyfikować. Uosabia ukrytą na dnie każdego człowieka wątpliwość i udowadnia, że nic nigdy nie jest do końca pewne.
AKT III
Podobno Pankowski płakał, oglądając ten spektakl. Podobno ze wzruszenia. Możliwe. Niemniej jednak mi czegoś zabrakło. Marian Pankowski urodził się w 1919, uczestniczył w kampanii wrześniowej 1939, a w latach 1942-1945 był więźniem obozów koncentracyjnych w Oświęcimiu, Gross-Rosen i Bergen-Belsen. Dramat, na którym oparto przedstawienie narodził się z autentycznych przeżyć.
Autor przywołuje nie tylko tragedię czasów Wielkiej Rzeźby, ale porusza również zagadnienie stereotypów dotyczących Żydów, obala tabu na temat stosunków polsko-semickich i nawiązuje do charakterystycznego dla ocalonych poczucia winy wobec tych, którzy zginęli. Ten znany syndrom staje się oskarżeniem Fajgi Oberlender, jedynej ocalałej z transportu. Można odnieść wrażenie, że uczestniczymy w procesie, w którym zbrodnią jest życie. Fajga wymienia imiona tych, którzy odeszli. Monotonnym głosem powtarza swoją wyliczankę, jakby wyśpiewując ten czarny refren mogła w jakikolwiek sposób przywrócić im istnienie, choćby pamięć.
Ida Bocian po raz kolejny pokazała swój zamaszysty, wyrazisty sposób grania. Jednakże Aleksandra Kania, mimo niewątpliwego potencjału aktorskiego, nie wypadła przekonująco. Przedstawienie jest efektowne, fotogeniczne, zarazem ładne i poruszające. Tylko że niekoniecznie o to w tej tematyce chodzi. "Była Żydówka, nie ma Żydówki" jest jak pozytywka, wygrywająca tęskną melodię, przypominającą coś bolesnego, ale tylko jako odległe wspomnienie. Nie ukłucie szpilką, wskazówką budzika, nie kompulsywne rozwarcie oczu na oścież.
Charakterystycznym rekwizytem w ostatnim przedstawieniu kończącym Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego w sopockim Teatrze Off de Bicz jest płaszcz, który spełnia też rolę schronienia, flagi poddańczej. A czy nie na tym polega sztuka, żeby potrząsnąć widzem w jego ładnym, czystym płaszczu i wieczornym makijażu? Żeby wyszedł z teatru kimś innym niż gdy do niego wszedł?
Katrina Dybżyńska
Teatralia Trójmiasto
25 lutego 2011
Teatr Off de Bicz (Sopot)
"Tulla"
według "Psich lat" Güntera Grassa
adaptacja, reżyseria i wykonanie: Ida Bocian
premiera: październik 2009 r.
Teatr Stajnia Pegaza
"A teraz JA!"
Na podstawie dramatu Gombrowicza "Ślub"
scenariusz i reżyseria: Ewa Ignaczak
wykonanie: Grzegorz Sierzputowski
premiera: luty 2005 r.
"Była Żydówka, nie ma Żydówki" na podstawie powieści Mariana Pankowskiego
reżyseria: Ewa Ignaczak, scenariusz: Katarzyna Fidos
obsada: Ida Bocian, Aleksandra Kania
premiera: 9 listopada 2009 r.
Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego w Teatrze Off de Bicz w Sopocie, 20.02.2011 r.