Przyśpiewka do gwałtu
Są utwory, które potrafią realnie wpłynąć na ludzką osobowość. Z całą pewnością możemy zaliczyć do nich "Mechaniczną pomarańczę". Książka-legenda, dodatkowo utrwalona w świadomości społeczeństwa za sprawą arcydzieła Stanleya Kubricka, jest wyzwaniem dla teatru. Po inscenizacji Jana Klaty, przyszedł czas na realizację Jacka Bunscha, która opiera się na dramacie muzycznym, wersji napisanej przez Burgessa w 1986 roku.
Spektakl wykorzystuje całą przestrzeń sali teatralnej. Środkowa część sceny jest obrotowa, dzięki czemu scenografia sprawnie dostosowuje się do miejsca akcji. Bohaterowie w trakcie przedstawienia wędrują po podestach ustawionych z obu stron widowni, wychodzą na korytarz, pojawiają się między widzami.
Spektakl średni, broni się na dwa sposoby. Pierwszym są postacie Alexa oraz Aleksandrowicza (zdecydowanie najlepsze aktorstwo tego wieczoru, wyraźnie odstające od reszty). Wielkim plusem tworzenia głównego bohatera jest próba oderwania się od wizji Kubricka. Widać, że pomysł na Alexa zrodził się niezależnie. Niełatwe zadanie, ale udało się - brawo. Rola pisarza - podstarzałego buntownika wyglądała bardzo przekonująco. Wierzyłem w jego rozpacz.
Drugim sposobem obrony całości jest scena "nawracania" Alexa. Tu, muszę przyznać, zostałem bardzo mile zaskoczony. Spodziewałem się znanej z filmu maszynki podtrzymującej powieki, natomiast na głowie młodocianego bandyty wylądowała... korona Statuy Wolności! Obraz mocny, dosadny. Symbol wolności jako narzędzie przymusowej terapii szokowej. Ciekawe, dwuznaczne, intrygujące.
Skoro dramat muzyczny, to z konieczności wypada zwrócić uwagę na partie taneczno-śpiewane. Mam co do nich mieszane uczucia. Były bardziej kabaretowe niż groteskowe, zabrakło w nich elementu grozy, co nie współgrało z całością. Bliżej im do buffo (zabrakło tylko kolorowych pióropuszy w zadkach). O ile partie w wykonaniu Alexa i spółki były do zaakceptowania, to inne wołały o pomstę do... choreografa.
Podsumowując, "Mechaniczna Pomarańcza" w Teatrze Ludowym to spektakl na pewno warty obejrzenia. Już sama chęć podjęcia wyzwania wobec literacko-filmowego sacrum, zasługuje na szacunek. Mimo ciekawej scenografii, hipnotyzującej, dobrze dobranej muzyki, nie udało się jednak wejść głębiej w psychologię tego niezwykłego świata. Pozostaliśmy na powierzchni. A szkoda, bo w teatrze czasem warto dać się wciągnąć gdzieś w nieznane.
Piotr Gaszczyński
Teatralia Kraków
11 marca 2011
Teatr Ludowy (Kraków)
Anthony Burgess
"Mechaniczna pomarańcza"
tłumaczenie: Leszek Wysocki
reżyseria: Jacek Bunsch
scenografia: Tadeusz Smolicki
muzyka: Janusz Grzywacz
choreografia: Katarzyna Aleksander-Kmieć
światła: Mikołaj Górecki
projekcje video: David Kozłowski
układy walk: Andrzej Jaśkow
asystent reżysera: Tadeusz Łomnicki
asystent scenografa: Natalia Kornecka
producent wykonawczy: Adam Sochacki
obsada:
Alex - Piotr Franasowicz
Żorżyk - Paweł Kumięga
Pietrucha - Aleksander Fiałek
Matoł - Jacek Joniec
Aleksandrowicz - Kajetan Wolniewicz
Żona Aleksandrowicza - Jagoda Pietruszkówna
Ojciec - Andrzej Franczyk
Matka - Małgorzata Kochan
Menel/Naczelnik więzienia - Stanisław Banaś
Deltowicz/Aktor - Piotr Pilitowski / Piotr Piecha
Właścicielka willi - Małgorzata Krzysica
Kapelan - Tadeusz Łomnicki
Dr Brodzki - Jacek Wojciechowski
Minister - Jacek Strama
Dr Branny - Dominika Markuszewska
Konspirator Doliński - Krzysztof Górecki
Więzień/Bill-Boy - Piotr Piecha
Józieczek/Doktorek/Policjant 1 - Jan Nosal
Strażnik/Policjant 2 - Jarosław Szwec , Michał Siudek
oraz uczniowie Krakowskiej Szkoły Teatralnej i Filmowej:
Milena Gawlik, Karolina Gwadera, Aleksandra Rogal, Amelia Skrzyńska, Michał Chodacki, Sebastian Kawula, Julian Lesiński, Paweł Mordarski, Tomasz Pilch, Roland Rajzer
premiera: 18 lutego 2011 r.