Guy Debord w wersji pop
30 września odbyła się polska premiera spektaklu "The Show Must Go On" Jérôme'a Bela, który już od 10 lat cieszy się popularnością wśród krytyki i publiczności. Nie ma w tym widowisku pięknej choreografii czy kusztownie zaplanowanego ruchu, jest za to spora dawka rozrywki i intelektu.
22 polskich performerów (castingi do spektaklu odbyły się w trakcie tegorocznych wakacji) oraz jeden dj zadają pytanie o to, czym jest współczesna kultura, taniec i teatr, oraz jak powinnyśmy do nich podchodzić, a może bardziej: jak do nich podchodzimy. To wszystko w rytmie najbardziej znanych popowych piosenek, których ułożenie, akcentowanie - nie tylko przez choreografię, ale i układ świateł - składało się na ciekawą strukturę przedstawienia. Rozpoczęło się ono od "Tonight" z musicalu "West Side Story" i przy zgaszonych światłach potęgował napięcie oczekiwania, a sam tekst piosenki zapowiadał wielkie wydarzenie: Tonight, tonight, won't be just any night (Dziś wieczorem, nie będzie to zwykła noc).
Już sam początek był więc bardzo ironiczny i wskazywał na intelektualny aspekt spektaklu w mocno rozrywkowej oprawie. Oprawa ta stanowiła najsilniejszy element, łatwo więc można zapomnieć o jakiejkolwiek refleksji zaczerpniętej ze "Społeczeństwa spektaklu" Guy`a Deborda. Refleksja ta to krytyka mass mediów, homogenizacji kutury czy klasowej alienacji. Dzięki temu też nasuwa się pierwsze pytanie: a może kultura powinna mieć tylko charakter rozrywkowy, a inne wartości są mocno przereklamowane i nikomu niepotrzebne? Bo z pewnością widownia Teatru Dramatycznego bawiła się doskonale. Nawet jeśli to, co działo się na scenie, komuś się nie podobało, to sama muzyka wsprawiała w dobry nastrój i zmuszała do lekkiego podrygiwania lub nucenia czy nawet śpiewania.
Performerzy wykonywali bardzo proste ruchy, robili to, o czym mówiła dana piosenka. W utworze "I Like to Move It", znanym m.in. z filmu animowanego "Madagaskar", wybrali po prostu jedną część ciała i przez całą długość trwania utworu nią ruszali. Nie ukrywali przy tym swojego zmęczenia, głośno sapiąc, wycierając twarz z potu czy nacierając obolałe mięśnie. Prosta interpretacja choreograficzna piosenek była niezwykle zabawna. Przypominała widzom, jak sami by się zapewne ruszali, gdyby mieli je zatańczyć. To wszystko sprawiło, że choreografia wydała się w niektórych momentach niemal prezroczysta, instynktowna. Innym razem, jej wcześniejsze zaplanowanie widać było wyraźniej, co dawało równie komiczny efekt (np., gdy w rytm piosenki "Ballerina Girl" Lionela Richiego same performerki imitowały, w wielkim skupieniu i powadze, podstawowe ruchy tańca klasycznego, co jak łatwo się domyślić wyglądało bardzo nieporadnie. Podobny efekt dawał fragment, w którym do utworu w wykonaniu Celine Dion wykonawcy odtworzyli słynną scenę z filmu "Titanic").
Kolejne sceny nie były zabawne tylko ze względu na śmieszną choreografię, ale także dzięki ciekawemu wykorzystaniu przestrzeni teatralnej. Do "Private Dancer" Tiny Turner, dj, ciągle obecny przed sceną i zmieniający piosenki, tańczy solo przy punktowym górnym świetle, który czyni z niego gwiazdę utworu. Tak samo dzieje się przy dźwiękach "Yellow Submarine": nikogo nie ma na scenie, z otwartej klapy z przodu sceny rozpościera się intensywne żółte światło, a wykonawcy na dole podśpiewują tekst piosenki. Ciekawa była również scena, w której performerzy ze słuchawkami na uszach słuchają i śpiewają wybrane fragmenty utworów. Padają refreny z "Bad" Michaela Jacksona, piosenki tytułowej z "Czterech pancernych i psa" czy "I Can't Get No Satisfaction" Rolling Stones. Widzowie nie słyszą tych utworów, a wykonawcy wpatrują się w widownię.
Najważniejszą częścią spektaklu stała się właśnie ta ciągła obserwacja widzów. Środek ciężkości przesuwa się zdecydowanie za granicę rampy. Istotne jest nie to, co dzieje się na scenie, ale to, jak reagują na to ludzie oglądający widowisko. Publiczność często spontanicznie śpiewała znane utwory, np. gdy scena była ciemna, a dj puścił "Sound of Silence" Simon & Garfunkel, często ściszając muzykę, przez co zachęcał ich do uzupełniania tekstu. Widzowie wyciągnęli w tym momencie zapalniczki czy świecili telefonami.
Spektakl wywoływał więc w widzach najprostsze, "stadionowe" reakcje. Obnażył dzięki temu naszą podatność na oddawanie się łatwemu sentymentalizmowi. Same piosenki dobrane do przedstawienia, mimo że często uważane przez nas za irytujące czy wręcz żenujące, wzbudzają naszą sympatię i nie możemy się powstrzymać od podrygiwania czy śpiewania. Uwidacznia to fakt, przed którym czasem bardzo się bronimy, że w kultura posiada także aspekt rozrywkowy i wersję pop. Trudno jest więc stwierdzić, czego dokładnie oczekujemy od filmów, spektakli, książek. Chcemy, by nas bawiono, co obnaża to przedstawienie, mimo że nie chcemy się do tego przyznać, zwłaszcza jeśli poruszamy się w sferze kultury wysokiej.
"The Show Must Go On" to nie tylko świetna rozrywka. Spektakl udowadnia również, że muzyka łączy ludzi i daje zabawę na całym świecie. Od indywidualnej potrzeby zależy zaś, czy zastanowimy się nad głębszym spojrzeniem na współczesny obraz kultury i oczekiwania publiczności wobec niej. Bez względu na to jest to po prostu dobrze spędzone półtorej godziny.
Magdalena Zielińska
Teatralia Warszawa
4 października 2011
Jérôme Bel
"The Show Must Go On"
koncepcja i reżyseria: Jérôme Bel
asystenci choreografa: Dina ed Dik, Peter Vandenbempt, Maria Stokłosa
muzyka: Leonard Bernstein, David Bowie, Nick Cave, Norman Gimbel and Charles Fox, J. Horner, W.Jennings, Mark Knopfler, John Lennon and Paul McCartney, Louiguy, Galt Mac Dermott, George Michael, Erick "More" Morillo and M. Quashie, Edith Piaf, The Police et Hugh Padgham, Queen, Lionel Richie, A.Romero Monge and R. Ruiz, Paul Simon.
dyrekcja techniczna: Tomasz Opęchowski, Janusz Brodacki
produkcja: Fundacja Ciało/Umysł, Teatr Dramatyczny m.st. Warszawy im. G. Holoubka
menedżer produkcji: Sandro Grando, Agata Życzkowska, Natalia Starowieyska
performerzy: Aleksandra Bobkowska, Ewa Federowicz, Magdalena Jędra, Katarzyna Kizior, Anna Natalicz, Cecylia Oryszczyn, Monika Rak, Małgorzata Skoczelas-Raczkowska, Monika Andrzejkiewicz, Karolina Wasilewska, Waldemar Barwiński, Dariusz Bochenek, Patryk Czaplicki, Jakub Dykiert, Cezar Lozano Triana, Eliasz Mróz, Kuba Słomkowski, Zbigniew Czapski-Kłoda, Krzysztof Szekalski, Piotr Tołoczko, Paweł Lendzion, Agata Życzkowska.
premiera: Paryż (Francja), 4 stycznia 2001, Theatre de la Ville
premiera polska: 30 września 2011, Warszawa, Teatr Dramatyczny im. G. Holoubka
Sztuka obecna w repertuarze Deutsches Schauspielhaus Hamburg (2000-2005) w obsadzie 30 performerów oraz w repertuarze Lyon Opera (2007-2014).
10. Międzynarodowy Festiwal Tańca Współczesnego Ciało/Umysł, 17.09-02.10.2011 r., Warszawa.