Windowiskowe rozmaitości
Na "Windowisku" jak zwykle rozmaicie. Tegoroczny teatralny sagan, w którym kipiała wielogatunkowa i różnorodna w odbiorze strawa dla zmysłów i ducha, przyciągnął mnóstwo złaknionych estetycznych wrażeń widzów. Od monodramu, realizowanego na wielu płaszczyznach intertekstu, po komiks teatralny, ot co. Inicjatywa "Windy" Gdańskiego Archipelagu Kultury to taki teatralny odpowiednik Jarmarku Dominikańskiego. Z truistyczna mówiąc, każdy znalazł tu coś dla siebie.
Regularne kursy między Malarnią a Czarną Salą Teatru Wybrzeże rozpoczęły się w piątkowe popołudnie. Czarnym koniem w artystycznej rozgrywce pierwszego dnia windowiskowych prezentacji był Teatr Węgajty z przedstawieniem "Prolog komedii. Sceny pomiędzy poezją a dokumentem". Spektakl ten, będący kontaminacją materiału filmowego z jego metaforycznym teatralnym komentarzem, energetyzował komediowym akcentem oraz towarzyszącym mu śpiewem (doskonały warsztat Zofii Bartoszewicz) i wdzięczną wokalizą obu aktorek.
Dokument, z którym widz miał okazję obcować, poświęcony był 78-letniej staruszce, wspominającej, nie bez cienia goryczy, najlepsze chwile swego życia. Momenty piękne, lecz poprzecinane nożycami wyborów dyktowanych normą społeczną, nie zaś porywem serca tej, jakże żywiołowej i obdarzonej niezwykle bogatą wyobraźnią, kobiety. Sens jej istnienia, pomimo tylu zaprzepaszczonych okazji, tkwił w tańcu, muzyce, poczuciu wewnętrznej wolności i stawianiu sobie ciągłych wyzwań.
Po zakończeniu projekcji na scenie pojawiły się aktorki, wyczarowując przed odbiorcą co rusz inne konfiguracje teatralne. Etiudy te, mniej lub bardziej, korespondowały z obejrzanym wcześniej filmem, będąc jego reminiscencją nie tylko za pośrednictwem słowa czy odegranej sceny, ale również gestu, rekwizytu, śpiewu i tańca. W kłótni dwóch wiejskich babin, recytacji poetki i stenotypistki, wiernie zapisującej każde wypowiedziane przez nią słowo (za maszynę do pisania posłużyła tutaj klawiatura akordeonu), wyczynach cyrkowców, poślubnych intymnych zbliżeniach młodej pary, eterycznie unosiły się opary usłyszanej wcześniej historii.
Spektakl duetu Sobaszek i Bartoszewicz to harmonijne współistnienie triady: doskonałej gry aktorskiej, świetnej koncepcji scenograficznej oraz dookreślającej je oprawy muzycznej. Schodzącemu z sali teatralnej widzowi nie to jednak utrwala się w pamięci. Budujące estetyczny fundament sztuki elementy detronizuje sama opowieść, tak żywa, tak wieloznaczna, bliska i tak gorzko-słodka jak egzystencja każdego, który z zadumą i cieniem uśmiechu na twarzy opuścił późnym wieczorem pielesze Wybrzeża.
Tegoroczne Windowisko stanęło pod znakiem wizualizacji i fonicznych rejestrów. Na piątkowych spotkaniach do analogicznych rozwiązań co Teatr Węgajty uciekły się bowiem jeszcze dwie formacje: Teatr Przedmieście oraz aktorska diada Jan Kozaczuk i Aurelia Sobczak w sztuce "Słów, które uleciały w świat, nie można już łapać za skrzydła". W "Obietnicy", pierwszego z wymienionych zespołów, preludium i jednocześnie pretekstem do zaistnienia spektaklu są fragmenty historii matki, która opowiada o przyjściu na świat swego dziecka i trudach, jakie napotkała w pierwszym okresie opieki nad nim. Narracja, którą stworzyło samo życie (słowa, docierające do widowni, należały do rodzicielki aktorki, reżyserki i autorki scenariusza: Anety Adamskiej) w scenicznym wcieleniu balansuje na pograniczu realizmu i onirycznej symboliki.
Postać matki, wokół której centralizuje się cała akcja spektaklu, otoczona jest przez trójkę mężczyzn. Ich oblicze aktorskie pozostaje w ciągłym ruchu. Raz są bezdusznymi kumoszkami ostrzącymi języki plotkami o domniemanej bezpłodności swej sąsiadki. Raz pijanymi na wskroś kolegami męża przychodzącymi na jakąś uroczystość rodzinną. Kiedy indziej - wujkami swymi minami rzucającymi urok na dziecko czy też lekarzami tkwiącymi w znieczulicy na cierpienie stojącej w rozpaczy matki. Innym razem - zmorami, które zakłócają zdrowy i spokojny sen niemowlęcia. Podczas gdy matka, mając przed oczami nadchodzącą śmierć swego dziecka, odseparowuje się od innych głośną modlitwą, dochodzi do sprzężenia tych dwóch światów. Włączony weń pierwiastek nieskazitelnie czystej wiary sprawia, że to, co rzeczywiste, miesza się z nadrealnym, czego sceniczną ewokacją jest rewelacyjny w swym wydźwięku obłędny i chaotyczny taniec trójki aktorów, który opalizuje wcześniej stworzonymi kreacjami: pijaków, zmór, plotkarek.
Potencjał scenariusza spektaklu zaprzepaszcza nieprzekonywująca gra wykonawców Przedmieścia. Prócz Łukasza Szukały - jednego z zmiennokształtnych tancerzy, świetnie modulującego głosem i mimiką, mocną stroną "Obietnicy" jest udział Jakuba Adamskiego, syna reżyserki, który jako anioł przygrywający na akordeonie wprowadził wiele ciepła na scenie.
O innych inicjatywach teatralnych, które weszły do repertuaru pierwszego dnia festiwalu można powiedzieć tyleż dobrego, co złego. W autorskiej sztuce Jana Kozaczuka koncepcja narracyjnego dwugłosu jednej i tej samej postaci (odsłaniającej zupełnie odmienne oblicze bohaterki) miałaby spektakularny rezonans, gdyby nie spłycał jej kompletny brak głębi w aktorskich zmaganiach artystów. Z dialogu między kobietą na ekranie a jej odbiciem na scenie oraz słownych potyczek między nią a przyjacielem, z którym żegna zmarłego partnera, uleciał dramatyzm, pozostała zaś pustka gestów, mielizna napięcia, które przecież miało figurować jako naczelny element przedstawienia.
Również teatralny komiks w wydaniu sopockiego Dobrego Towarzystwa/Bandy Cokolwiek stworzony na motywach Toporowskich grotesek "Szkoła nad przepaścią" i "Sznycel górski" obfitował w ciekawe, wyrastające z rdzenia makabreski, rozwiązania (sikająca farba imitująca krew, naturalizm w postaci powyrywanych kończyn, wnętrzności, itp.), ale aury z pogranicza śmiechu i grozy skutecznie pozbawiło go rozmycie aktorskie. Transparentni w swych strojach wykonawcy, dyrygujący swymi wyciętymi z kartonu marionetkami i rekwizytami, również w swej grze pozostali niewyraźni.
Pierwszy dzień, pierwsze fascynacje i rozczarowania. Windowisko pędzi, a zakład o zwycięzcę aktualny. Kto zdobędzie ów laur, zobaczymy. Tymczasem, niech święto autorskiej sztuki i adaptacji trwa!
Anna Kołodziejska
Teatralia Trójmiasto
10 października 2011
Teatr Węgajty
"Prolog komedii. Sceny pomiędzy poezją a dokumentem"
pomysł i realizacja: Zofia Bartoszewicz, Erdmute Sobaszek
muzyka i dokumentacja filmowa: Zofia Bartoszewicz
montaż: Magdalena Drozdowicz
obsada: Zofia Bartoszewicz, Erdmute Sobaszek
Teatr Przedmieście
"Obietnica"
reżyseria: Aneta Adamska
scenariusz: Aneta Adamska
scenografia: Katarzyna Proniewska-Mazurek
muzyka: Jakub Adamski
obsada: Aneta Adamska, Jakub Adamski, Iwona Żytecka, Rafał Biega, Łukasz Lisowski, Maciej Szukała
premiera: 2 kwietnia 2011 r.
Dobre Towarzystwo/Grupa Cokolwiek
"Sznycel górski"
reżyseria: Michał Derlatka
Scenografia: Anna Dobrowodzka
muzyka: Jan Mróz, Sówka Sowioska
obsada: Piotr Srebrowski, Jakub Ehrich, Bartosz Kisiel
premiera: 1 października 2011 r.
Jan Kozaczuk
"Słowa, które uleciały w świat, nie można już łapać za skrzydła"
reżyseria: Jan Kozaczuk
scenariusz: Paweł Orzeł
scenografia: Jan Kozaczuk, Piotr Maciejuk
muzyka: Air-Love, All I need, Jehro: Hotel Costes - All I want
obsada: Jan Kozaczuk, Aurelia Sobczak
premiera: 10 czerwca 2011 r.
XIII Ogólnopolski Festiwal Sztuk Autorskich i Adaptacji "Windowisko", Gdańsk, 7-8 października 2011 r.