Wysublimowany "Żar"
Teatr plastyczny jest jedną z najtrudniejszych form teatralnych, ale jak się okazuje także najbardziej frapujących i wciągających widza w inny, specyficzny mikrokosmos. Na Konfrontacjach Teatralnych nie mogło zabraknąć jednego z najważniejszych twórców teatralnych tego nurtu. Poeta przestrzeni - Leszek Mądzik tym razem przywiózł na festiwal swoje portugalskie dziecko. Spektakl "Żar. Ines i Pedro" to kwintesencja twórczości tego reżysera.
Trzeba mieć wybitną zdolność do opowiadania historii, opowiadania ich obrazem, światłem, gestem, by stworzyć tak spójną i zrozumiałą dla widza kompozycję. Tym razem dzieło reżysera ma fabułę: opowiada o portugalskich kochankach, tamtejszych odpowiednikach szekspirowskich bohaterów - Romea i Julii. Z początku, rzec można, stajemy nad ich grobami, a ci zaczynają snuć swoją historię. W tle pojawia się wielka "szkatuła" a może szafa, jaką oni przed widzami otwierają, w której znajdują się wszystkie postaci sztuki, sprawcy ich nieszczęścia. Scena otwarcia i powolnego odkrywania zawartości tego rodzaju skrzyni jest jedną z tych, jakie subtelnością, magią urzekają najbardziej. Pod koniec spektaklu skontrastowana jest bardzo mocną, dojmującą sceną koronacji martwej ukochanej. Jest to jedyne, co zrozpaczony kochanek może zrobić, by uczcić jej pamięć.
Dzięki temu, że tu najważniejsze jest słowo, obraz, czysta forma, którą ten reżyser wypracowuje sobie przez lata, dzieło to, jak wiele jego innych, staje się uniwersalne, można zaprezentować je w każdym zakątku świata. Nie traci na swojej wartości i przede wszystkim podejmuje dyskusję o jednym z podstawowych praw - prawa do miłości i samostanowienia o sobie.
"Żar" pokazuje, że Leszek Mądzik konsekwentnie kroczy swoją wyznaczoną lata temu drogą, malując obrazy dosłownie przed oczami widza. W dodatku kreśli je dość specyficznym i oryginalnym pędzlem - punktowym strumieniem, delikatną wiązką światła. Wiązka ta jest jak kreska czy nóż rozdzierający czeluści sceny, wyznaczająca przestrzeń aktorowi, którego rola jest zmarginalizowana do granic pola gry. Człowiek w spektaklu staje się cieniem, czystą plastyczną formą, przez którą mówi reżyser. Uczucie to wzmagają maski oraz kostiumy z papieru, które przywdziewają prawie wszyscy aktorzy, oprócz dwóch protoplastów, tytułowych nieszczęśliwych kochanków - pojawiających się na początku opowieści. Przez to każde z nich stanowi jakiś rodzaj żywej rzeźby na scenie.
Cały spektakl jest utkany z obrazów i muzyki, która przenika widza na wskroś. Jedyne dźwięki wydobywające się ze strun głosowych aktorów to przejmujące, przepełnione żalem i bólem zawodzenie kobiety. Staje się ona siłą sprawczą, przewodniczką po historii pełnej smutku, ale i namiętności w spektaklu. Prowadzi widza jakby za rękę, zamyka kolejne sekwencje, wspomnienia ukryte w szkatule, uspokaja, przepełnia goryczą - manipuluje widownią.
Poszukiwania Mądzika sprowadzają się do wąskiej specjalizacji; patrząc na jego twórczość jedynie spektakl "Bruzda" dzieje się w pełnym świetle. Reżyser przyzwyczaił nas do ciemności i mroku - w tych mrokach widzi najlepiej i najwięcej. Każdy element spektaklu to ciągłe podążanie wąską ścieżką, malowaną zapewne smugą światła. Wyruszmy zatem za reżyserem do Alkobasy, pochylmy się nad grobami kochanków...
Anna Petynia
Teatralia Lublin
22 października 2011
A Companhia de Teatro do Algarve (Portugalia)
"Żar. Ines i Pedro"
reżyseria: Leszek Mądzik
Muzyka: Zé Eduardo
XVI Międzynarodowy Festiwal Konfrontacje Teatralne, 14 - 22 października 2011 r., Lublin.