Naprawdę jaka jesteś, nie wie nikt...
Poezja Jonasza Kofty jest ze wszech miar transparentna. Przezroczysta jak kropla rosy, przez którą możemy ujrzeć odbicie źdźbła trawy, kwiatu, na którym osiadła. Przez pajęczynę wersów i strof prześwituje świat, rzeczywistość w całej swej paradoksalnej, skomplikowanej prostocie, oksymoronicznej postaci, gdzie nienawiść miesza się z miłością, gniew z wybaczeniem, przemoc z miłosierdziem, instynkt z duchowością.
Choćby sylwetka jednego z największych twórców piosenki poetyckiej miała kiedyś zatrzeć się w pamięci, ten jeden, bodajże najpiękniejszy owoc jego pióra, nigdy nie zniknie z serc niepoprawnych romantyków. "Jej portret", bo o tym utworze mowa, wykonywany przez rzesze wokalistów wciąż wyzwala w zasłuchanych w słowa tej piosenki pokłady sentymentów, zagrzebane w piaskach zapomnienia ślady dawnych miłości, uniesień.
Pierwsza część zbioru wierszy i piosenek zatytułowana "Co to jest miłość" przenosi odbiorcę w muzealną podróż nie tylko po dobrze znanych eksponatach lirycznych ze skarbca Kofty, ale także pozwala obcować z utworami dotąd nie publikowanymi, odnalezionymi w archiwum autora "Pamiętajcie o ogrodach". W preludium do utworów Kofty odnajdziemy jego piosenki, lirykę oraz krotochwile kabaretowe. Te pierwsze weszły do stałego i wciąż eksploatowanego repertuaru gwiazd estrady lat 60. i 70., takich jak na przykład Maryla Rodowicz czy Bogusław Mec. Ich charakter, jak i samych wykonań wokalnych, posiadają znamiona pogodnej nostalgii, z kolei poezja zabarwiona jest nutą goryczy.
W swoich wersach autor "Deszczu na jeziorach" demaskuje niechlubne oblicze współczesnego człowieka, jego pogoni za mamoną ("Krąży złoty pieniądz") i władzą ("Świnia"). Z tego kręgu wyrasta również twórczość ostentacyjnie krytykująca ówczesny aparat rządowy, serwujący swym obywatelom życie w ciasnych ramach egzystencjalnych bez prawa do wyrażania swych niechęci, krzywd, poglądów. W dramatycznym w swym wyrazie wierszu "Naszą miłość zabiła wielka płyta" wyznanie podmiotu lirycznego, że jego uczucie stłamsił typowy peerelowski substrat domu, jest jednocześnie symboliczną ewokacją zniewalającego ludzkiego ducha panoptikonu. W poetyce tej autor pozostaje, odwołując się do interkulturowych figur zaczerpniętych m.in. z mitologii czy Biblii - postaci Ikara, Orfeusza oraz murów Jerycha. Zwłaszcza w utworze, w którym pojawia się ostatni z nich ("Mury Jerycha"), Kofta występuje ramię w ramię ze swoim młodszym pobratymcem Jackiem Kaczmarskim - jako piewca wyzwolenia z oków niewoli.
W nurcie stricte autobiograficznym odnajdujemy nasycone kasandrycznym przeczuciem utwory o przemijaniu, odchodzeniu ("Jesteś zmęczony", "Samba przed rozstaniem"). Czas ich powstania przypadł na okres przed śmiercią Kofty, który wykaraskawszy się z choroby, uległ wypadkowi, po którym nie powrócił już do zdrowia.
Miłość niejedno ma imię, u twórcy "Spalonych mostów" trudno zliczyć ogrom jej postaci. Czasami jest podróżą w nieznane ("Podróżą każda miłość jest"), różą, dzikim matecznikiem, w którym para kochanków szepcze słowa gorących wyznań, bezkresnym pejzażem, pięknem twarzy kobiety.
W utworach o nachyleniu parodystycznym sięga Kofta do archiwum muzyczno-malarskiego, dokonując zgrabnych stylizacji zarówno tematycznych, jak i tych, związanych ze strukturą dzieła stanowiącego punkt odniesienia. W obszernym tomie napotkamy ronda, walce, tanga, bezpośrednie nawiązania do konkretnych kompozycji Debussy'go, Mozarta, Prokofiewa, Paganiniego, a także obrazów Renoira, Van Gogha, da Vinciego. Przykładem niech będzie "Gioconda", która "jak w koedukacyjnej łaźni patrzy na wszystkich i wie wszystko (...) ta pani ma nas dokładnie za nic. O Leonardo, Leonardo, ugotowałeś nas na twardo".
Muskając verbum stronice swych rękopisów, Kofta wyczarowywał myśli przepełnione mądrością, życiowym znawstwem. Kiedy brakuje nam słów na wyrażenie tego, co nas otacza, warto wsłuchać się w głos, który mimo dwudziestopierwszowiecznej galopady, nadal celuje w samo sedno. "Wśród szczęku broni, zgiełku spraw, krzyczą Kasandry wszechwiedzące: tu mądrość świata na nic się zda, tu trzeba umieć spojrzeć w słońce." ("Jak pięknie by mogło być").
Anna Kołodziejska
Teatralia Trójmiasto
25 sierpnia 2011
Jonasz Kofta
"Co to jest miłość. Wiersze i piosenki zebrane. Tom I"
Wydawnictwo Prószyński i S-Ka, Warszawa 2011.