Urok dawnych lat...
Zwykło się mawiać, że lubimy to, co dobrze znamy, co raz już słyszeliśmy bądź widzieliśmy. Trochę inaczej jest w przypadku artystów, których twórczość stała się inspiracją do zrealizowania spektaklu "Sceny niemalże małżeńskie". Słysząc bowiem nazwiska Stefanii Grodzieńskiej i Jerzego Jurandota, niektórzy mogą stwierdzić, że nie znają ich twórczości. Ale czy na pewno?
Kabaret literacki przez wielu został zapomniany. To fakt. Nie zgodzić się z nim mogą jedynie ci, którzy, ceniąc poetyckie słowo, sięgają po teksty pisane przez artystów współpracujących np. z "Zielonym Balonikiem" czy "Figlikami". Wydaje się, że za takie osoby można uznać Grażynę Barszczewską, Grzegorza Damięckiego i Jacka Poniedzielskiego, którzy starają się przypomnieć utwory Grodzieńskiej i Jurandota. Autorka scenariusza spektaklu Grażyna Barszczewska wybrała utwory pełne groteski, purnonsensu, wyrafinowanego humoru oraz zabawy słowem, które trafnie i bezpretensjonalnie opowiadają o relacjach damsko-męskich i międzymałżeńskich oraz o pełnych zawiłości ludzkich uczuciach. Nad całością przedstawienia czuwa głos ducha, który niczym siła sprawcza, nie bez złośliwości, ingeruje w to, co dzieje się na scenie.
Ustawione na scenie dwustronne parawany służą symbolicznej zmianie przestrzeni gry, a w zasadzie jej tematu. Kiedy pojawiają się domy, koty chodzące po dachach i wanna z karpiem, to sygnał, że widzowie będą świadkami scen małżeńskich. Z kolei gdy parawany zostają odwrócone i na jednym z nich widać postać wyłaniającą się z kulis, a na drugiej - uchyloną kurtynę, to znak, że głównym tematem akcji scenicznej będzie kwestia... teatru w teatrze. Przedstawienie Teatru Ateneum jest bowiem spektaklem metateatralnym, w trakcie którego odbywają się również rozmowy dotyczące aktorstwa i właśnie teatru.
Początkowo sposób prezentacji tekstów i kwestie poruszane na scenie wypadają niezbyt przekonująco: nie są ani nowatorskie, ani odkrywcze. A jednak z czasem akcja nabiera rumieńców, a widzowie dają się uwieść wdziękowi i urokowi osobistemu aktorów, udając się zarazem w nostalgiczną, acz nieprzesadnie sentymentalną podróż w krainę słowa i prezentowanych historii. Wśród pojawiających się w trakcie przedstawienia tekstów można bowiem wyłowić takie perełki, jak historia muzyka pracującego w orkiestrze, który - grając na trójkącie - robi "plim", czy też opowieść o hrabinie, hrabim i "tej" Wiśniewskiej, którzy za sprawą licznych perypetii spoczęli we wspólnej mogile.
Powróćmy jednak do początkowego "ale". Oglądając przedstawienie, można dojść do wniosku, że twórczość Grodzieńskiej i Jurandota nie jest nam tak zupełnie obca. Okazuje się, że teksty znamy, tylko ich autorzy pozostawali dla nas niedookreśleni, niedopowiedziani. Dowód? Najprostszy: powiedzieć, że nie zna się słów "nie kochać w taką noc to grzech", grzechem w istocie jest.
Magdalena Czerny
Teatralia Śląsk
Nr 5 (5)
6 lutego 2012
Teatr Ateneum im. S. Jaracza (Warszawa)
"Sceny niemalże małżeńskie"
na podstawie tekstów Stefanii Grodzieńskiej i Jerzego Jurandota
scenariusz: Grażyna Barszczewska
opieka artystyczna: Andrzej Poniedzielski
scenografia: Dominika Laskowska
reżyseria światła: Jarosław Szmidt
produkcja ARS IMAGO: Magdalena Molak-Szmidt
kierownictwo muzyczne i aranżacje: Marcin Partyka
występują: Grażyna Barszczewska, Grzegorz Damięcki, głos Jacka Poniedzielskiego
premiera: 25 lutego 2011 r.
V Katowicki Karnawał Komedii, 25 stycznia - 5 lutego 2012 r.