zwykła czcionka większa czcionka drukuj
szukaj

Pieskie, czyli nijakie

Są ludzie, którzy uważają, że każdy z nas jest odzwierciedleniem jakiegoś zwierzęcia. Wnioskują to na podstawie zachowania i cech charakteru, które mogą przywodzić na myśl chociażby sokoła, pandę czy kota. Natomiast jeśli spojrzymy na grupę, to jej zachowanie może przypominać stado psów walczących o przetrwanie, ciągle ścierających się między sobą. Taka refleksja nasuwa się po obejrzeniu spektaklu "Barbelo, o psach i dzieciach" w reżyserii Małgorzaty Bogajewskiej, przygotowanym przez Teatr Bagatela w Krakowie.

Dziwna to historia. W gruncie rzeczy nie wiadomo, kto jest główną postacią, a kto odgrywa rolę drugoplanową. W kolejnych sekwencjach różni aktorzy wcielają się w postaci ojca, matki i syna. Wśród nich wciąż obecny jest pies. Mimo że ten "zestaw" przypomina stereotypowy model rodziny, to jednak nie ma tam miejsca na normalność. Kłótnie toczą się nieustannie, a sytuacje, które obnażają brak porozumienia między członkami rodziny, są na porządku dziennym. Oni tak naprawdę nie są sobie bliscy. Mamy do czynienia z odwróceniem stereotypu: zamiast rodziny tworzą skłóconą grupę, której członkowie ledwo się tolerują. W spektaklu próbowano wnikliwie zanalizować uczucia ludzi, którzy na początku historii stykają się ze śmiercią. Umarł jeden z członków rodziny. Taki ładunek dramatycznych emocji niełatwo jest unieść w rzeczywistości. W wyreżyserowanym świecie potrzeba natomiast niezwykłej ilości taktu i stonowanych zachowań, aby nie przemienić tragedii w farsę. To trudne. Twórcy spektaklu próbę jednak podjęli. Ale czy udało im się w zacny sposób dotrzeć do absurdalnej puenty podkreślającej groteskę przedstawionej historii?

Barbelo, o psach i dzieciach TEATR BAGATELA Kraków

Paradoks. Życie zaczyna się w momencie śmierci. Śmierci bliskiej osoby, którą później odwiedza się, spędzając długie godziny na ławce przy grobie. Ławce, która jest jednocześnie symbolicznym miejscem spotkania, oczekiwania, a także odpoczynku i izolacji. Świat jest rozkrzyczany, wymaga ciągłej reakcji, interwencji i kontroli. Wydaje się, że wszystko ma ustalone ramy i jest przewidywalne (to może sugerować scenografia spektaklu - jedne drzwi, tapeta na ścianach, oddzielona dywanem przestrzeń domowa, umeblowanie wyraźnie dzielące scenę na jadalnię i pokój dla gości), a jednak nieustanny ferment emocjonalny zaburza równowagę. Wydaje się mimo wszystko, że jest to ferment pozorny - czuć jakiś fałsz. Przestrzeń jest monotonna, nawet światło nie komponuje jej w sposób specjalny. To zaś, co odbywa się na scenie, jest dalekie, jakbyśmy od początku oglądali skrajne emocje bez sprecyzowanej przyczyny.

Aktorzy płynnie przechodzą do kolejnych scen. Nie ma kulis. Ponadto bohaterowie w jednej chwili z ucywilizowanych istot zamieniają się w psy, których głównym celem jest zaspokajanie podstawowych potrzeb. Trzeba tu zaznaczyć, że aktorzy w rolach zwierząt wypadają niezwykle dobrze. Warto także zwrócić uwagę na jeden szczegół - każda zmiana lokalizacji rekwizytu (np. przestawienie stołu) odbywa się na umówiony znak. Przywodzi to na myśl słynnego psa Pawłowa i reagowanie na wyuczone gesty oraz proste kojarzenie sygnałów z czynnościami. Jednak cały czas czuje się, że coś jest nie tak, że temu spektaklowi czegoś brakuje. Krótkie chwile, kiedy możemy popatrzeć na świetnie zagrane psy, nie ratują całości - zdarzają się nawet chwile drzemki na widowni, z której widz wyrywany jest nagle głośnym ujadaniem ze sceny.

Barbelo, o psach i dzieciach TEATR BAGATELA Kraków

Spektakl pokazuje, że życiem rządzi Barbelo - bogini pożądliwości. Wszyscy ciągle czegoś chcą, są łapczywi, uprzedmiotawiają innych - starają się zdobywać zarówno jedzenie, jak i drugą osobę na wyłączność. Często nie zwracają uwagi na uczucia innych, tylko bezczelnie sięgają po swoje. Dlatego aktorstwo jest tu agresywne i emocjonalne, ale obserwacja takich ciągłych głośnych i bezpośrednio przekazywanych emocji po jakimś czasie zaczyna męczyć.

Ta opowieść o psach i dzieciach jest tak naprawdę bardzo nijaka. Nie ma tu ani porywających, indywidualnych kreacji aktorskich, ani naprawdę ciekawych rozwiązań scenicznych. "Barbelo, o psach i dzieciach" to widowisko, gdzie sceny są niepotrzebnie przeciągnięte. Natomiast duża część akcji odbywa się na poziomie słów jako głównych nośników emocji, które jednak nie utrzymują uwagi widza. Spektakl nie stawia publiczności pytań, trudno też odnaleźć w nim myśl przewodnią. Porusza wiele tematów, ale nie mówi o niczym konkretnym. Przy całej gwałtowności zachowania postaci całość wypada blado, ponieważ brakuje czegoś, co pozwoliłoby widzowi przenieść się w pokazywany świat: utożsamić się z postaciami, a nie patrzeć na akcję jak przez szybę. Podczas oglądania przychodzi na myśl utarte powiedzenie: "pieskie życie". A więc: pieskie życie, pieski spektakl...

Joanna Marcinkowska
Teatralia Kraków
Nr 6 (6)
13 lutego 2012

Teatr Bagatela im. Tadeusza Boya-Żeleńskiego (Kraków)
Biljana Srbljasnović
"Barbelo, o psach i dzieciach"
przekład: Dorota Jovanka Ćirlić
reżyseria: Małgorzata Bogajewska
scenografia: Maciej Chojnacki
opracowanie muzyczne: Rafał Kowalczyk
reżyseria świateł: Marek Oleniacz
występują: Magda Grąziowska, Anna Rokita, Ewelina Starejki, Marek Kałużyński, Marcin Kobierski, Michał Kościuk, Adam Szarek
premiera: 10 września 2011 r.

© "teatralia" internetowy magazyn teatralny 2008 | kontakt: | projekt i administracja strony: | projekt logo:
SITEMAP