zwykła czcionka większa czcionka drukuj
szukaj

"A kto prośby nie posłucha, W imię Ojca, Syna, Ducha (...) A kysz, a kysz!"

Dramaty romantyczne, uważane niegdyś za niesceniczne, do dziś stanowią wyzwanie dla reżyserów teatralnych. Trud wystawiania tych tekstów na scenie zaowocować może nie tylko ciekawymi rozwiązaniami inscenizacyjnymi, ale również inicjującymi dyskusje spostrzeżeniami dotyczącymi polskiego społeczeństwa i mitów pielęgnowanych w naszym kraju od wieków. Nie inaczej jest w przypadku spektaklu zaprezentowanego w trakcie prologu XIV Interpretacji: "Mickiewicz. Dziady. Performance" Teatru Polskiego im. H. Konieczki z Bydgoszczy.

Bydgoski spektakl rozpoczyna się obrzędem dziadów. Jednak zamiast kaplicy z grobem oczom widzów ukazują się... namioty. Dekoracje pojawiające się w pierwszej części przedstawienia można postrzegać na dwa sposoby: albo jako obozowisko turystów, albo jako obóz zamieszkiwany przez ludzi, którzy nie posiadają "swojego miejsca na świecie". Druga ze wspomnianych możliwości zyskuje swego rodzaju kontynuację w kolejnej części sztuki. Scenę wypełniają łóżka, które bardziej przypominają posłania ze szpitali (lub noclegowni) niż więzienne prycze. W takiej przestrzeni pojawiają się ludzie, którzy pomimo podobnej sytuacji życiowej i uczestnictwa w obrzędzie nie tworzą wspólnoty w rozumieniu chrześcijańskim czy ludowym. Warto zatem zwrócić uwagę na odprawiane przez nich dziady. W wywoływane przez bohaterów duchy wcielają się postaci z gromady. Co więcej, w spektaklu Pawła Wodzińskiego istoty nadprzyrodzone nie pojawiają się również w trakcie kolejnych zdarzeń. Nie ma aniołów ani diabłów. Ich role w scenach z III części "Dziadów" przejmują współwięźniowie Konrada.

Mickiewicz. Dziady. Performance TEATR POLSKI Bydgoszcz

Zabieg ten można rozumieć wieloznacznie. Histeria, krzyk, przerysowana gra aktorów powodują, że osoby, które na chwilę przejmują rolę istot nadprzyrodzonych, sprawiają wrażenie opętanych. Z drugiej strony może to być dowód na nieistnienie tychże istot. Takie rozwiązanie dramaturgiczne można zatem postrzegać jako stawianie pytania o to, czy milczenie Boga dowodzi jego nieistnienia, czy też to tylko ludzie nie słyszą jego głosu. To pytanie o sens wiary, a zarazem o to, w jakiej formie i w jakiej postaci powinna ona funkcjonować. Jakkolwiek można postrzegać koncepcję reżyserską związaną z istotami nadprzyrodzonymi, trzeba zauważyć, że zbiorowisko wykorzystuje obrzęd jako pretekst do wyładowania emocji, pokazania swoich frustracji i odegrania się za wszelkie nieszczęścia. Gromada nie zna litości, tak jak nie znał jej Zły Pan. Nie ma w niej odruchów miłosierdzia ani łaski. To właśnie agresja, a nie chęć odprawienia starodawnego obrzędu i wiara w jego magiczną moc, jednoczy ludzi.

Dziadom przewodniczy Guślarz, który niczym przywódca grupy religijnej lub politycznej skłania ją do dalszych działań. Ten sam aktor wcieli się następnie w postać Księdza Piotra. Jednak zamiast pokornego sługi bożego, który egzorcyzmami ratuje Konrada, oczom widza ukazuje się człowiek, którego można potraktować jako swoiste odbicie postaci uratowanej przez bernardyna przed wiecznym potępieniem. Charyzmatyczny ksiądz, siedząc przy stoliku w kłębach papierosowego dymu, przypomina bohaterów komiksów lub kryminałów. Ten Mickiewiczowski pokorny sługa boży w spektaklu Pawła Wodzińskiego ma w sobie coś tajemniczego, a zarazem diabolicznego. W scenie "Widzenia" zdejmuje koszulę i na swym nagim torsie maluje czerwony krzyż. Wcielając się w rolę Chrystusa, bernardyn zamiast krzyża dźwiga na plecach stolik. To nie kpina z męki Jezusa, ale próba dotarcia do sensu posłannictwa księdza, która jest dalekim echem rozwiązań scenicznych zastosowanych przez Jerzego Grotowskiego w jego inscenizacjach dramatu romantycznego. Nie mniej znamienne jest widzenie Ewy. W trakcie tej sceny bohaterka jawi się jako świadoma swej misji męczennica, która w zakrwawionej sukni wije sobie cierniową koronę.

Mickiewicz. Dziady. Performance TEATR POLSKI Bydgoszcz

Nie byłoby jednak "Dziadów" bez postaci Konrada - romantycznego kochanka, który powtórnie narodził się jako wojownik o wolność kraju. U Wodzińskiego bohater ten od początku spektaklu dystansuje się względem pozostałych postaci. Przypominając wyglądem i postawą artystę, zdecydowanie wyróżnia się na tle pozostałych bohaterów. W kończącej przedstawienie scenie to właśnie on, "umarły dla świata", z ranami na sercu i czole, z boku patrzy na tłum, którego uczestnicy założyli maski umarłych, upiorów, a może po prostu bezimiennych. Jego "Wielka Improwizacja" jest mówiona, recytowana, a nawet śpiewana zarówno w tonie kpiny, jak i serio. I chociaż wzywa Boga do tego, aby dał mu "rząd dusz", daleki jest od pożądania poklasku ze strony tłumu. Jest performerem, podobnie jak większość bohaterów przedstawienia.

W spektaklu Wodzińskiego obok patosu pojawiają się również groteska, ironia oraz szyderczy ton wypowiedzi. Twórcy przedstawienia, przeplatając ze sobą te elementy, tworzą swoistą sinusoidę emocji, która nie pozwala - zarówno aktorom, jak i widzom - popaść wyłącznie w patetyczną lub pełną kpiny postawę. Sprawne łączenie tych elementów przyczynia się do tego, że granice dobrego smaku nie zostają przekroczone, a krytycznej postawy wobec kulturowych, społecznych czy politycznych zagadnień nie można określić jako rozbuchanej demagogii.

Mickiewicz. Dziady. Performance TEATR POLSKI Bydgoszcz

Problematykę tej inscenizacji trudno sprowadzić do dwóch czy trzech kwestii. Spektakl nie tylko prowokuje dyskusję na temat postawy romantycznej i przez wieki wpajanego ludziom posłannictwa Polaków, ale też podejmuje próbę ukazania współczesnej Polski przez pryzmat najważniejszego w naszej literaturze dramatu. Zarazem poprzez nawiązanie do "walki o krzyż", która odbyła się przed Pałacem Prezydenckim po katastrofie pod Smoleńskiem, i podjęcie kwestii przywódcy tłumu, twórcy przedstawiania włączają się również w dyskusję na tematy z zakresu socjologii i polityki. Wieloaspektowość zagadnień podejmowanych przez bydgoską inscenizację powoduje, że najlepszym określeniem jej problematyki jest ogólne stwierdzenie, iż opowiada ona o Polsce i Polakach, o tym, kim byliśmy i kim jesteśmy. Jednocześnie współczesna perspektywa przedstawienia zostaje wzbogacona o dodatkowe wypowiedzi osobistości pochodzących z XVIII i XIX w., wśród których wymienić można króla Prus Fryderyka II, Woltera czy Theodora W. Adorna. Te niepochlebne wypowiedzi o naszym kraju, w których Polacy jawią jako bezmyślni barbarzyńcy, bezwolnie poddani chłopi lub ignoranci, stanowią kontrast względem przekonania Polaków o ich wyjątkowości. Mity Polaków zostają zestawione z bezlitosnymi, ale zarazem ksenofobicznymi sądami europejskich myślicieli. Spektakl z Bydgoszczy jest odpowiedzią na oba stanowiska. A jego twórcy, pokazując różnorodność polskiego społeczeństwa, mierzą się zarówno z polskim mesjanizmem, jak i z oskarżeniami o barbarzyństwo.

Magdalena Czerny
Teatralia Śląsk
Nr 8 (8)
27 lutego 2012

Teatr Polski im. H. Konieczki (Bydgoszcz)
Adam Mickiewicz
"Mickiewicz. Dziady. Performance"
reżyseria, scenografia: Paweł Wodziński
muzyka: Stefan Węgłowski
kostiumy, reżyseria światła: Agata Skwarczyńska
ruch sceniczny: Aneta Jankowska
kierownictwo wokalne: Agnieszka Sowa
video: Remigiusz Zawadzki
muzyka w wykonaniu: Adam Kośmieja (fortepian), Artur Lawrens (perkusja), Aleksander Porakh (realizacja dźwięku), Stefan Węgłowski (gitara)
asystent reżysera: Anna Włodarska
występują: Karolina Adamczyk, Beata Bandurska, Michał Czachor, Mieczysław Franaszek, Paweł L. Gilewski, Magdalena Łaska, Mateusz Łasowski, Michał Jarmicki, Marian Jaskulski, Roland Nowak, Jerzy Pożarowski, Małgorzata Trofimiuk, Jakub Ulewicz, Małgorzata Witkowska, Marcin Zawodziński, Zofia Zoń, Piotr Żurawski
premiera: 22 kwietnia 2011 r.

© "teatralia" internetowy magazyn teatralny 2008 | kontakt: | projekt i administracja strony: | projekt logo:
SITEMAP