Papier, kamień, nożyczki
Międzynarodowy Festiwal Sztuk Współczesnych dla Dzieci i Młodzieży "KON-TEKSTY" został zorganizowany przez Teatr Animacji po raz piąty. Do zmagań wystartowało 18 spektakli konkursowych z Polski i zagranicy. Widzom zaproponowano również liczne imprezy towarzyszące z codziennymi wieczornymi KON-wersacjami o sztuce. Równolegle rozegrał się finał Potyczek Teatralnych dla szkół ponadpodstawowych.
Mleko dobre na wszystko
Spektakl "Muu bajka" słowackiego teatru Piki-Pezinok przeznaczony był dla najmłodszych dzieci. Aktorzy podjęli się ambitnego zadania przedstawienia historii o trzech krówkach, które w języku polskim i z wdziękiem (drobne pomyłki nie odbierały przedstawieniu nic z jego uroku) zrealizowali. Zanim opowieść rozpocznie się na dobre, widzowie muszą uwierzyć, że w środku lasu istnieje polanka, na której żyją trzy cielaczki i zasługują nie mniej niż trzy świnki na własne kolorowe przygody. Dzieci zaśmiewają się przy mało "pedagogicznej" zabawie krówek w "kopanego" (ale uwaga: trzeba mieć kopytka!) oraz kiedy wilk dostaje tęgie lanie w stylu karate od cielaczka grzecznie pijącego mleko. Ale dorośli też mają dużo radości: relacje małżeńskie krowich rodziców i stosunki sąsiedzkie z uszczypliwą i wścibską panią Kozą są przezabawne. W grze aktorów Piki-Pezinok jest miejsce i na rutynę, i na żywiołową improwizację. Są niesamowicie zgrani, ani odrobinę infantylni, zachowują ironiczny dystans, ale doskonale reagują na dzieci, a dzieci na nich. Widzowie prowadzeni są jak po sznurku. Cała scenografia, zdolna się pomieścić w jednym kufrze, nie lśni nowością; widać, że jest po przejściach i nie raz mierzyła się z energią Katariny Aulitisovej i Lubomíra Piktora. Jest pełna zabawnych pomysłów, wielofunkcyjnych rekwizytów, jak wymiona na szyi, brzuszek wilka. Drewniane kukiełki o giętkich nóżkach są stworzone do podskoków, biegania i scen walk. Aktorzy traktują je i swój teatrzyk bez litości: cały las trzęsie się w posadach w trakcie zabaw cielaczków i starć z wilkiem. Mleko dodaje się do wszystkiego. Mama-Krowa doi je prosto do kawy, poi nim dosłownie wszystkich, wsmarowuje w skórę twarzy i wmasowuje w plecy męża. Nawet zepsute, wylewane do starej studni przez małe urwisy, w końcu przydaje się, by żołądek wilka wydał na świat pożarte koźlątka. Aktorzy grają, śpiewają i sprawiają, że prostą historię ogląda się z przyjemnością, duża w tym zasługa ich pozytywnego szaleństwa. Katarina Aulitisová zajada otrzymane po spektaklu kwiaty...
Knajpa w teatrze, teatr w knajpie
W trakcie festiwalu znalazło się miejsce również na spektakle dla dorosłych. "Kantyna" oferuje widzom nastrój lekkości i zabawy, a także doznania zupełnie zmysłowe: zapach gardenii, smak "krwawej Mary". Cały czas towarzyszy nam muzyka na żywo, która przenosi publiczność do Meksyku. Pisarz chce napisać piękne dzieło, ale stworzona przez niego dziewczyna swoim pojawieniem się nie przynosi niczego dobrego. On sam znika na zawsze za tajemniczymi drzwiami, a Kantyna starzeje się samotnie. W międzyczasie przyczynia się do śmierci matki pisarza i bywalców knajpy: pomidory pełniące w tym wypadku funkcję lalek przerobione zostają na krwawy sok. Wszystkie role odgrywa Anna Duchaňová. Mimo że momentami fałszuje i traci panowanie nad swoimi bohaterami (pomidory są wyjątkowo niesforne), ma w sobie dużo wdzięku i sprawnie kreuje postaci opowieści. Zwłaszcza gdy w danej scenie jest ich niewiele. Nie daje się zbić z tropu także rzeczom martwym (a ma rzeczywiście sporego pecha), dzięki czemu my, widzowie, również czujemy się swobodnie. Mimo bariery językowej kontrastujące ze sobą sytuacje i bohaterowie rozweselają publiczność - wystarcza ton głosu, mowa ciała artystki i interesujące lalki: różnego kształtu i wielkości (i, oczywiście, wcielające się w postaci drugoplanowe pomidory). Jedna z lalek, twór pisarza, przyjmuje obraz różowej rękawiczki ozdobionej wielkim sutkiem. Chociaż historia kończy się niespełnieniem, jedynie ostatnia scena buduje melancholijny nastrój. Duchaňová włącza do widowiska songi, flirtuje z muzykami i publicznością. Szkoda tylko, że teatrzyk i lalki są w większości maleńkie, a wręczenie lornetek jest tylko elementem spektaklu...
Słowacki kontra Seagal
Od razu po "Kantynie" widzowie mogli obejrzeć spektakl "Sło" - przeznaczony dla starszej młodzieży i zupełnie od "Kantyny" odmienny, choć znalazł się pewien element wspólny. Główny bohater gra w pewnym momencie w pomidora... Cały spektakl opiera się na konwencji gry komputerowej. Dość przydakowe wcielenie się gracza w bohatera-poetę, staje się pretekstem do odbrązowienia narodowego wieszcza. Gdyby tylko Steven Seagal był dostępny... Niestety, do wyboru pozostaje jedynie SŁO-wacki: ma mniej niż 160 cm wzrostu, skrzywienie kręgosłupa, toksyczną matkę i gruźlicę. Prawdziwy heros. Poszukuje swojego serca, które odebrał mu Mickiewicz, zarzucając jego poezji wewnętrzną pustkę. Oprócz wirtualnej rzeczywistości, pełnej kolorowych świateł, mamy również monitor z ustami Jana Peszka koordynującymi działania bohatera i równolegle prowadzącymi "Tęczowe Studio", w którym ekspert głosem Krystyny Czubówny podaje nam ciekawostki dotyczące poety. Słowacki-lalka to dwie złączone na krzyż deski, zwieńczone wydrukiem twarzy wieszcza zamiast głowy, ustawione na małej platformie; mobilne, ale z trudem poddające się animacji. Bohater (Tomasz Maśląkowski) na kolejnych poziomach gry mierzy się ze "swoją" twórczością, wymyślonymi przez siebie postaciami, matką, diabłem (wszystkie te epizody kreuje Sławomir Przepiórka). Poszczególne sceny dotyczą jego choroby, samotności, homoseksualizmu. Wycinki z biografii wieszcza niszczą jego stereotypowy wizerunek, ale co dają w zamian? Trzeba przyznać, że szkolna młodzież bawi się dobrze. Dorośli nie śmieją się ani nie wzruszają, drażni przerost formy nad poszarpaną treścią - w gruncie rzeczy dydaktyczną. Konwencja gry jest już bardzo wyeksploatowana. Niektóre sceny są "sperformowane" do granic. Różnorodność motywów pozwala utrzymać napięcie, ale SŁO-wo zupełnie traci na wartości. Pojawia się, obok nawiązań do innych gier, wypowiedź dziecka o zabawie w "połącz kropki", "grze dla idiotów". Przecież od razu wiemy, co otrzymamy z ich połączenia. Szkolny obraz Słowackiego, to właśnie taki Juliusz-"połącz kropki"-Słowacki. Spektakl ma te kropki troszkę pomieszać. Czy to się udaje - jeśli kropek jest dużo, "czy to jest to samo, co pusta kartka?".
Wycinanki
Wśród lalek biorących udział w Festiwalu pojawiają się także takie wykonane z najprostszych materiałów - jak w "Księciu i Córce Olbrzyma". Aktorzy z rosyjskiego Teatru Novgorad kreują bohaterów z szarego i białego papieru, folii przezroczystej i aluminiowej, używają na scenie nożyczek. Pudełko czekoladek pod wpływem słów zmienia się w gromadkę zaczarowanych dzieci trolla. Oprócz papierowych bohaterów w baśniowe postaci wcielają się ludzie: smok ma foliowe skrzydła, olbrzym perukę, troll głowę owiniętą aluminium. Przedstawiona historia jest bardzo prosta, klasyczna. Obejmuje aż trzy pokolenia postaci: rozpoczyna się od narodzin jednego księcia, a kończy, gdy jego syn się żeni. Aktorzy śpiewają i mówią po angielsku, przed każdym etapem bajkowych zmagań dzieci wysłuchują krótkiego opisu w języku polskim. Uroku poszczególnym scenom dodaje zróżnicowane oświetlenie. Chociaż książęcy bohaterowie zmagają się z potworami, to historia jest pozbawiona brutalności i okrucieństwa. Negatywna postać olbrzyma, któremu dzięki sprytowi odebrano więźniów zamienionych w zaczarowany las, wpada do ogromnej dziury. Spada i spada, by na samym dnie odbić się od trampoliny. Olbrzym w kolejnych częsciach spektaklu wyłania się niekiedy zza stołu, na którym rozgrywają się wydarzenia i "spada" ponownie. Udaje mu się nawet pobłogosławić w locie młodej parze. Momentami dzieci rozkojarzają się, ale każde pojawienie się nowych, wykreowanych prostymi środkami postaci, wywołuje ich zachwyt. Aktorzy świetnie śpiewają, są zabawni. Historię - być może jedną z wielu - docenia się ze względu na jej plastyczną oprawę; wykorzystanie zwyczajnych materiałów pobudza wyobraźnię młodego i trochę starszego widza.
Osioł ofiarny
Oprócz spektakli konkursowych, widzowie mieli okazję obejrzeć realizacje poznańskiego Teatru Animacji i skonfrontować je z widowiskami festiwalowych gości. Ostatniego dnia KON-TEKSTÓW obejrzeliśmy "Proces o cień osła" Dürrenmatta. Historia o ludzkiej głupocie, chciwości i nienawiści stała się okazją do aktualnych obserwacji. Cały spektakl utrzymany jest w tonacji monochromatycznej, lalki są ciężkie i drewniane. Można je jedynie przesuwać i otwierać, są podzielone wzdłuż i w poprzek (chociaż jedna z kobiecych postaci ma zabawny, "podskakujący" biust). Rzadko dominują w poszczególnych scenach - to na (bardzo dobrze grających) aktorach skupia się duża część uwagi. Lalki sprawiają przez to wrażenie troszkę niewykorzystanych, będąc w niektórych scenach jedynie ozdobnikiem. Absurdalny spór o to, czy płacąc za wypożyczenie osła, można korzystać z jego cienia, uruchamia głębokie antagonizmy dzielące miasto. Każdy chce wykorzystać proces dla własnych celów. Chociaż sędzia proponuje ugodę, adwokaci podżegają strony konfliktu. Rozszerza się on na biednych i bogatych, stronnictwa religijne i polityczne, zataczając coraz szersze kręgi; obnaża przekupstwo, zdradę, fałsz. Główni bohaterowie historii, dentysta i poganiacz, tracą majątki i żony. Opowieść kończy się pożarem miasta i pytaniem: "kto jest osłem w tej historii?".
Sceny budowane są z prostych podestów i krzeseł. Poszczególne epizody dzielą krótkie, żywiołowe piosenki, komentujące rozwój wydarzeń, nadające historii tempo. Bardzo dobrze opracowany jest ruch sceniczny, świetny zwłaszcza w wykonaniu niezwykle sprawnego Marcina Ryla-Krystianowskiego. Drewniane, piękne lalki stają się pionkami przesuwanymi po scenie wydarzeń, najważniejsze pozostaje słowo.
Papier, kamień, nożyce
Udało mi się zobaczyć zaledwie część festiwalowych propozycji. Każdy z obejrzanych przeze mnie spektakli okazał się na swój sposób interesujący. Tym, co najbardziej uderzało w trakcie oglądania KON-TEKSTÓW, była różnorodność lalek i sposobów ich funkcjonowania na teatralnych deskach. Nieograniczone formy i niezależna od nich skala podatności na animację. Zabawa materiałem i wyrazem jest tym, co pociągało widza zarówno w uroczych, prostych opowiastkach dla najmłodszych, jak i widowiskach dla dorosłego (lub prawie dorosłego) widza: gra lalką, z lalką i o lalce. Bohaterem historii mógł się stać i pomidor, i półtorametrowy Steven Seagal...
Festiwal zakończył uroczysty finał konkursu. Młodzieżowe jury przyznało nagrodę specjalną spektaklowi "Calineczka" Teatru Lalki i Aktora z Wałbrzycha za niezwykły kontakt z najmłodszą publicznością oraz dwa wyróżnienia: dla "Żywotów świętych osiedlowych" (Ad Spectatores z Wrocławia) za precyzyjne animowanie lalki i "Sło" (Wrocławski Teatr Lalek) za ożywienie postaci Słowackiego przy użyciu współczesnych środków wyrazu. Nagrodę główną otrzymał Teatr Lalki i Aktora "Pinokio" z Łodzi za spektakl "Bruno Schulz - historia występnej wyobraźni" wyróżniający się precyzją, perfekcjonizmem i prowokowaniem do myślenia.
Profesjonalne jury zdecydowało się w większości nagrodzić zupełnie inne widowiska. Za urodę lalek uhonorowano przedstawienie "Kleist - traktat o marionetce" Theater Des Lachens z Frankfurtu, najciekawszą sztuką został "Janosik. Naprawdę prawdziwa historia" Teatru Lalka z Warszawy. Wyróżnienie za rozbudzanie wrażliwości otrzymał "Świat Garmanna" Teatru Baj z Warszawy. Przyznano dwie równorzędne nagrody główne: dla "Żywotów świętych osiedlowych" oraz "Alicji" Teatru Malabar Hotel z Warszawy.
Magdalena Kostuś
Teatralia Poznań
Nr 1 (1)
9 stycznia 2012
Teatr Piki - Pezinok (Słowacja)
Katarina Aulitisová
"Muu bajka"
reżyseria i wykonanie: Katarina Aulitisová, L'ubomír Piktor
scenografia: Soňa Mrázová
muzyka: Jožko Borek Suchánek
Anička Duchanova a Letadylko Theatrea - Brno (Czechy)
Anna Duchaňová
"La Cantin"
("Kantyna")
reżyseria: Anna Duchaňová
dramaturgia: Peter Pola
scenografia: Radka Mizerová, Anna Duchaňová, Magdaléna Bažantová, Petra Krčková
lalki: Jana Matysíková, Radka Mizerová
muzyka: Martin Hybler, meksykańska muzyka ludowa
wykonanie: Anna Duchaňová i Los Hybleros (Martin Hybler, Daniel Hybler, Ivan Hájek)
Wrocławski Teatr Lalek
Mateusz Pakuła
"Sło"
reżyseria: Jan Peszek
scenografia multimedialna: Thomas Harzem
muzyka: Dominik Strycharski
ruch sceniczny: Cezary Tomaszewski
obsada:
Tomasz Maśląkowski - Gracz
Sławomir Przepiórka - Juliusz Słowacki, Książę Niezłomny, Matka, Diabeł
premiera: 23 października 2009 r.
Teatr Novgorad (Rosja)
Nadezhda Alexeeva
"Książę i Córka Olbrzyma"
reżyseria: Nadezhda Alexeeva
scenografia: Igor Semenov
muzyka, piosenki: Tatiana Bobrova
wykonanie: Oleg Zverev, Andrey Danilov, Alexey Korshunov, Elena Fedotova, Anastasia Alexeeva
Teatr Animacji (Poznań)
Friedrich Dürrenmatt
"Proces o cień osła"
przekład: Roman Karst
teksty piosenek: Janusz Ryl-Krystianowski
inscenizacja i reżyserii: Janusz Ryl-Krystianowski
scenografia: Ireneusz Domagała
muzyka: Robert Łuczak
choreografia: Anna Rozmianiec
wykonanie: Magdalena Dehr, Aleksandra Leszczyńska, Marcin Chomicki, Marek A. Cyris, Krzysztof Dutkiewicz, Piotr Grabowski, Artur Romański, Marcin Ryl-Krystianowski
premiera: 13 marca 2011 r.
5. Międzynarodowy Festiwal Sztuk Współczesnych dla Dzieci i Młodzieży KON-TEKSTY, Teatr Animacji w Poznaniu, 14-19 listopada 2011 r.