"Sami z siebie się śmiejecie"
Czy komedia napisana w XIX-wiecznej Rosji może okazać się aktualna we współczesnej Polsce? Okazuje się, że tak, a przyczyna jest prosta. Tekst dobrze skonstruowany przetrwa próbę czasu. A dobry tekst, który dostanie się w ręce odpowiedniego reżysera, przetrwa premierę i zyska uznanie publiczności.
Gogol był pisarzem społecznie zaangażowanym. W związku z tym, jego utwory ściśle łączyły się z czasami, w których powstawały. "Rewizor" miał wyśmiewać przede wszystkim społeczeństwo rosyjskie. Sam rewizor to funkcja, która obecnie nie tylko nie obowiązuje, ale i niewiele mówi o urzędzie, który dawniej określała. Ogromną zaletą tej komedii jest fakt, że - pozbawiona bezpośredniego osadzenia w czasie - nie traci na wartości. Dlatego można spokojnie obejrzeć jaraczowy spektakl, bez jakiejkolwiek wiedzy na temat okoliczności powstania dramatu.
W przypadku "Rewizora" fabuła jest dość prosta i bez odpowiednio wykreowanych postaci, spektakl po prostu nie zostanie dobrze odebrany. Gogolowi chodziło głównie o wyśmianie pewnych ludzkich przywar, które objawią się bez względu na historyczne uwarunkowania. W "Rewizorze" mamy grupę społeczną, która staje w obliczu zagrożenia (przynajmniej w jej mniemaniu) ze strony państwowego urzędnika. Nagle kurtyna ich codzienności odsłania prawdę, że każdy ma coś na sumieniu i każdy chciałby zyskać przychylność rewizora. W tym wszystkim bohaterowie zapominają o najważniejszym - o samym urzędniku, który okazuje się oszustem. Ale gdyby nie ta pomyłka, komedia przestałaby być komedią.
Największą innowacją, jaką wprowadził Fiedor, jest powołanie chóru. Ten, składający się z mieszkańców miasta, staje się osobnym bohaterem spektaklu. Wykonując różne (niekoniecznie poważne) utwory, dopełnia akcję dziejącą się na pierwszym planie. Dzięki jego wystąpieniom spektakl zyskuje ciągłość, która sprawia, że nie sposób się na nim nudzić. W pewnym momencie wszyscy bohaterowie "Rewizora" śpiewają "Don't worry be happy", co jest urozmaiceniem zdecydowanie współczesnym. Przerywnik ten okazuje się jednak strzałem w dziesiątkę, a utwór Bobby'ego McFerrina wbrew pozorom wpasowuje się tutaj idealnie. "Nie martw się i bądź szczęśliwy" wydaje się najlepszą pointą dla bohaterów Gogola.
Ogromną wartością inscenizacji Fiedora są bez wątpienia kreacje aktorskie. Poza uznanymi już aktorami, jak Mariusz Jakus (Horodniczy) czy Milena Lisiecka (Anna), mogliśmy zobaczyć młode pokolenie jaraczowego zespołu artystycznego. W rolę Chlestakowa wcielił się Marcin Łuczak. Jako że akcja dramatu skupia się właśnie wokół tej postaci, na barkach młodego aktora spoczywała duża odpowiedzialność za tę rolę. Chlestakow u Fiedora jest dokładnie taki, jak powinien być - trochę naiwny, trochę cwaniakowaty i trochę oderwany od rzeczywistości. Z drugiej strony prezentuje się na tyle dostojnie, że faktycznie mógłby piastować urząd państwowy. Partneruje mu Hubert Jarczak (Osip). Powierzenie aktorowi tejże kreacji niestety uniemożliwiło pokazanie całego spektrum umiejętności artysty. Niemniej razem panowie tworzą zgrany aktorski duet, ponownie udowadniając, że warto zatrudniać młodych aktorów.
"Rewizor" Fiedora jest kolejną udaną premierą Teatru im. Jaracza. Jeżeli ktoś (podobnie jak ja) unika komedii jak ognia, mogę zagwarantować, że ta go nie odrzuci. Więcej nawet, istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że będzie się na niej szczerze śmiał. A chichot ten będzie głośniejszy, kiedy odbiorca odkryje, że Gogol miał rację mówiąc, że śmiejemy się sami z siebie.
Agata Wlazło
Teatralia Łódź
Nr 2 (2)
16 stycznia 2012
Teatr im. Stefana Jaracza (Łódź)
Mikołaj Gogol
"Rewizor"
reżyseria: Marek Fiedor
scenografia: Monika Jaworowska
muzyka: Tomasz Hynek
światło: Bartłomiej Dębowski
inspicjent, sufler, asystent reżysera: Marta Baraszkiewicz
asystent scenografa: Grzegorz Nowak
obsada: Mariusz Jakus, Milena Lisiecka, Iwona Dróżdż-Rybińska, Mariusz Słupiński, Mariusz Witkowski, Przemysław Kozłowski, Mariusz Siudziński, Paweł Paczesny, Marcin Łuczak, Hubert Jarczak, Anna Sarna, Dorota Kiełkowicz, Bogusława Pawelec, Iwona Karlicka, Bogusław Suszka, Radosław Osypiuk
premiera: 12 listopada 2011 r.