Tylko szczur nie ma poglądów
Na scenie dwie trybuny dla dwóch kandydatów. Łączy ich jedno - obaj staną do brzemiennego w skutkach wyścigu szczurów.
Pozornie Kandydat nr 1 i Kandydat nr 2 nie mają ze sobą nic wspólnego. Pochodzą ze społecznych antypodów. Jeden jest politykiem, drugi - pracownikiem budowlanym. Na scenie ta różnica została wyrażona bardzo dobitnie, choć lakonicznie, za pośrednictwem charakteryzacji postaci. Robotnik budowlany staje się politykiem, gdy tylko zakłada marynarkę. Część garderoby okazuje się więc w tym przypadku atrybutem władzy na zasadzie pars pro toto. Ta część zastępująca całość nieprzypadkowo w tym kontekście ma charakter bardzo powierzchowny. Marynarka jest jakby maską, zakładaną przez zręcznego aktora - a właściwie iluzjonistę - w teatrze polityki. Kandydat-polityk jest wytrawnym, cynicznym graczem, królem słowa, żonglującym metaforami. "Ballady o braku perspektyw" i "klasyki o bezrobociu" - to niektóre z retorycznych przebojów Kandydata. Jest on wirtuozem słowa, jednym z takich, którzy - parafrazując klasyka - są w stanie wszystko sprzedać "ciemnemu ludowi". Do tego jest mistrzem w zakulisowych rozgrywkach. Potrafi ministra ustawić tak, by ten był dla niego "petentem z własnym biurkiem", jak kwieciście ujął to w samochwalczej tyradzie Kandydat-polityk. Krasomówstwo - jak przystało na przebiegłego trybuna - jest zresztą wielką zaletą językową tej postaci.
Tego samego nie można napisać o pracowniku budowlanym. Retoryczne popisy okraszone metaforami nie są jego mocną stroną. Jednak jeśli chodzi o dwulicowość, zakłamanie i powierzchowność, nic go od polityka nie odróżnia. Obaj uważają, że cel uświęca środki. Bohaterowie są też mistrzami fuszerki. Budowlaniec przyznaje się, że w życiu postawił wiele krzywych ścian. Praca fizyczna, w której nie trzeba myśleć, jest dla niego wygodą, wielkim życiowym ułatwieniem. Jednak i on staje do wyścigu szczurów, choć nie na wyborczym wiecu czy w zaciszu gabinetów, ale na dyskotece. Polityk zdobywa władzę, budowlaniec - kobiety. I jeden, i drugi są w tym samolubni i przebiegli - nie zamierzają strzelać sobie w stopę, zdradzać tajników swoich sukcesów potencjalnym rywalom.
Jednak budowlaniec także trafia do świata polityki. W bardzo symboliczny zresztą sposób. Pobity przez grupę politycznie zaangażowanej młodzieży, pyta retorycznie: "Jak to jest, że dostało mi się za poglądy, kiedy sam nie miałem żadnych?"
Monodram w reżyserii Agaty Biziuk pokazuje dobitnie, że politycznym "szczurem", pędzącym po trupach do celu, może zostać każdy. Zarówno artysta słowa, jak i robotnik. Wystarczą spryt, inteligencja, rozwinięty instynkt samozachowawczy, a więc to wszystko, co cechowało szczura jako zwierzę, zanim jeszcze kultura uczyniła z tego stworzenia metaforę człowieka przebiegłego. Energiczny Rafał Hajdukiewicz bardzo przekonująco wcielił się w lidera wyścigu szczurów. Wyraźnie oddzielając cynicznego Kandydata-polityka od ironicznego Kandydata-robotnika, potrafił jednak stworzyć wrażenie pewnej schizofrenii, podwójnej osobowości jednej postaci.
Rola Hajdukiewicza zyskała na wieloznaczności dzięki wprowadzeniu do monodramu elementów zaczerpniętych z teatru lalek. Pacynki, które w jego rękach odgrywają poszczególne postacie z rodziny Kandydata, głosy jego sumienia, są tak naprawdę odrębne kreacjami aktorskimi.
Tekst Szekeniuka nie jest jednak jednoznacznym, jednostronnym sądem na temat cynizmu polityków. Monodram nie pozostawia bez winy medialnej popkultury, która banalizuje świat polityki. Problem tabloidyzacji mediów znakomicie oddany został w momencie, w którym na ekranie umieszczonym za sceną pokazano "kompromitujące" zdjęcie polityka, "bezczelnie" zajadającego się... kebabem. Wizualizacje multimedialne też zresztą stanowią bardzo znaczący element spektaklu. Oszczędna scenografia - dwie trybuny i ekran - sugestywnie pokazuje, że polityczny wyścig szczurów odbywa się między kamerą telewizyjną a sejmową trybuną. Taki sposób prezentacji losów Kandydata przywodzi na myśl teorię symulakrów Jeana Baudrillarda. Polityczna rzeczywistość jest tzw. faktem medialnym, istnieje tylko w sferze wirtualnej. Kandydaci nie walczą o realne głosy wyborców, ale o blaski fleszy. Żyją w Matriksie, na wielkim placu zabaw - jak notabene swoje miejsce pracy określił Kandydat-budowlaniec. To też pokazuje, na ile jego postrzeganie rzeczywistości pasuje do medialnego świata polityki.
"Szczur" to zatem dogłębna, brawurowa analiza współczesnej walki o władzę jako symulacji alternatywnej rzeczywistości. Tonącym okrętem, z którego ucieka tytułowy szczur jest tu świat idei. Pozbawieni poglądów i szczerych chęci uszczęśliwiania innych, skupieni na własnym, naturalistycznie pojętym interesie, zarówno polityk, jak i robotnik odprawiają w świecie wartości fuszerkę, byle tylko przeżyć - jak najmniejszym nakładem własnych sił i zarazem kosztem innych.
Maciej Pieczyński
Teatralia Szczecin
Nr 2 (2)
16 stycznia 2012
Teatr Lalek "Pleciuga" (Szczecin)
Szekeniuk
"Szczur, czyli wyścig pokoju"
reżyseria : Agata Biziuk
scenografia i multimedia : Maciej Mizgalski
muzyka: Borys Sawaszkiewicz i Karol Majtas
obsada: Rafał Hajdukiewicz
premiera: 7 stycznia 2012 r.