Manufaktura jeszcze nie zachwyca
Przy ulicy Sienkiewicza we Wrocławiu, w wąskim gardle za sklepem z porcelaną bolesławiecką mieści się duże, ciemne, smutne podwórze. Tuż za tym podwórzem jest obszar, gdzie prawdopodobnie kończy się świat i diabeł mówi dobranoc. A tuż za tym obszarem ma swą, jak widać, dobrze zakamuflowaną siedzibę CIA. CIA, czyli Centrum Inicjatyw Artystycznych. Na dole knajpa z rytmicznym łupu-cupu, na górze scena podnajmowana różnym teatrzykom, które nie mają się gdzie podziać. Ale przede wszystkim głównej inicjatywie CIA, czyli Niezależnej Manufakturze Tanecznej, która ostatnio postanowiła nas zachwycić dwiema premierami. Mowa o spektaklach: "Beztlenowce" (inspirowanym obrazami Tamary Łempickiej) oraz "Limbo".
Kobiety z obrazów Tamary Łempickiej mają duże szklane oczy, czerwone usta, lśniące alabastrowe ramiona i wystudiowane loki. Przeglądam raz po raz te plakatowe malowidła i próbuję je lepiej zrozumieć, bo za nic w świecie nie chcę się zgodzić z interpretacją Niezależnej Manufaktury Tanecznej zaprezentowaną w spektaklu "Beztlenowce": że te kobiety "nie odczuwają żadnych emocji", że "sensem ich istnienia jest przyjmowanie wystudiowanych póz". Według mnie kobiety Tamary Łempickiej to istoty bardzo cierpiące. Na pierwszy rzut oka piękne i niezależne. Na drugi i kolejne - zawieszone pomiędzy społecznym konstruktem kobiecości, który każe im być piękną żoną, matką i kochanką, a potrzebą własnej podmiotowości i samostanowienia. Stąd bijąca z nich siła i seksapil, często akcentowane macierzyństwo, olśniewające piękno, pełne napięcia pozy, plakatowa sztuczność. Tymczasem NMT poszła swoim własnym tropem. Stąd na scenie pojawia się pięć tańczących postaci kobiecych, jakby żywcem wyjętych z tych obrazów - blond peruki, fioletowe krótkie sukienki, obcisłe rękawiczki, boa na szyi. W zamierzeniu twórców "kobiety tańczą jak wypełnione próżnią idealne formy. Są skupione, wyczekują...". W rzeczywistości do ideału bardzo im daleko - powiedziałabym, że potrzebują jeszcze minimum dziesięciu prób, żeby tańczyć synchronicznie wtedy, kiedy trzeba, nie mylić się i nie potykać. Trochę lepiej to wygląda, gdy przełamują synchronię, można się wtedy skupić na czymś innym niż błędy w kunszcie. Niemniej, w tej beztlenowej interpretacji twórczość Tamary Łempickiej została dziwnie spłycona.
Dużo szersze pole interpretacji otwiera drugi spektakl NMT - "Limbo". Limbo w tradycji chrześcijańskiej to część piekła, do której trafiali zmarli, zanim Chrystus dokonał aktu odkupienia, czy też szerzej - sprawiedliwi, ale nieochrzczeni. Większość odłamów protestanckich odrzuciła ideę limbo, ponieważ jest w niej zakodowana pewna niesprawiedliwość - dlaczego do otchłani mają trafiać ci, którzy własnymi postępkami nie zasłużyli na piekło? Wertując encyklopedie i słowniki, można też znaleźć inne tłumaczenia słowa - poza najoczywistszą otchłanią pojawia się też próżnia, zawieszenie, więzienie, zapomnienie. Prawda, że przykre? Co interesujące, jest to też, jak się okazuje, rodzaj tańca rodem z Karaibów, prawdopodobnie chodzi o znaną wszystkim bywalcom kinderbalów zabawę polegającą na przechodzeniu pod coraz niżej zawieszaną tyczką. Autorzy NMT postanowili tak zatytułować taneczną opowieść o dwóch kobietach pozostających w relacji miłosnej, toksycznej i silnej, bardzo seksualnej i bardzo raniącej. Pełny tytuł przedstawienia brzmi "Limbo, czyli punkt G(raniczny)", co jeszcze lepiej oddaje ideę zespolenia seksu z transgresją. Technicznie rzecz również wygląda dużo lepiej niż poprzednio, może dlatego, że tańczą tylko dwie aktorki i prawie nigdy nie muszą wykonywać jednocześnie tych samych ruchów. Interesująca jest zwłaszcza scena otwierająca spektakl - aktorki szamocą się, ni to w uniesieniu miłosnym, ni to w walce. O ile tanecznie role zostały podźwignięte, o tyle w grze aktorskiej nadal niestety silnie czuć amatorszczyznę.
Podsumowując oba premierowe spektakle - to wspaniale, że we Wrocławiu istnieje niezależna scena teatru tańca. A jeszcze wspanialsze jest to, że tyle przed nią do zrobienia.
Jolanta Nabiałek
Teatralia Wrocław
Nr 3 (3)
23 stycznia 2012
Centrum Inicjatyw Artystycznych
Niezależna Manufaktura Taneczna (Wrocław)
"Beztlenowce" / "Limbo, czyli punkt G(raniczny)"
reżyseria i choreografia: Ewa Staroń
obsada: Ewa Staroń, Joanna Potkowska, Ula Szukałowska, Kaja Osóbka, Anna Postawka