Panopticon ślepców
W kuluary pierwszego dnia XVI Międzynarodowej Konferencji Tańca Współczesnego i Festiwalu Sztuki Tanecznej wprowadziło nas przedstawienie "Panopticon albo/i przypowieść o maku". "Więzienna" wizja rzeczywistości zaprezentowana przez wykonawców ze Śląskiego Teatru Tańca dla kogoś, kto oczekiwał jakichkolwiek wyrazistych emanacji przeżycia, okazała się karkołomną godziną niespełnienia i emocjonalnej pustki.
Preludium spektaklu mile połechtało ciekawość publiczności. Widzowie wchodząc na salę, jednocześnie wkroczyli w przestrzeń sceniczną sztuki już rozpoczętej, pozbawionej temporalnej ramy początku. Naturalną tego konsekwencją była krótkotrwała obecność dwóch planów teatralnych rozgrywek: tego, co w centrum i tego, co na widowni, czyli przepychanek i akcydentalnych kłótni o zajęte miejsca. Oba światy oddzielało zamontowane na obrzeżach sceny metalowe ogrodzenie. Wraz z pozostałymi elementami ascetycznej scenografii, rusztowaniami i linami, tworzyło ono płaszczyznę izolacji, klatki, postmodernistycznego pustkowia poddanego permanentnej obserwacji. Wszystkim działaniom tancerzy, rozgrywającym się na dwóch wertykalnych planach, towarzyszyła rozłąka, każdy z nich choćby przez chwilę wcielał się w postać patrzącego, najmniejszy zatem ruch, posunięcie, okrzyk objęty był klauzulą wszechwidzącego oka.
To, co zaistniało na bytomskiej scenie, można by zamknąć w semantycznym zakresie słowa polifonia. Wielogłos ten jest tu nie tylko synonimem mnogości form aktywności aktorskiej (od tańca aż po pantomimę), ale i interpretacji samego przedstawienia. W różnych momentach próba rekonstrukcji idei dzieła i zbudowania jednorodnego sensu spełzała na niczym. W początkowej fazie spektaklu zobaczyliśmy grupę mężczyzn z opaskami na oczach, ślepców sterowanych i zniewolonych przez kobiety. Przemoc fizyczna i mentalna narzucała tu siatkę dyskursu płciowego, w którym dominantą stał się pierwiastek feministyczny. Formułę tą zburzyły dalsze sceny, m.in. próba oswajania przestrzeni przywodząca skojarzenia ze "Sztuką spadania" Bagińskiego, transowy taniec symbolizujący dramat komunikacyjny współczesnego człowieka uwięzionego w wieży Babel, czy też demonstracyjnie wykrzyczane za pomocą agitacyjnej szczekaczki gazetowe hasła, którymi aktor przechadzający się po górnym rusztowaniu demonizował rzeczywistość "dolną". Umykające jednoznacznej identyfikacji metafory różnych stadiów zniewolenia (?) człowieka, pozostawiające odbiorcę w stanie swoistego chaosu poznawczego, kołowacizna znaczeń, sprawiły, że sztuka uległa rozmyciu, gdzieś po drodze gubiąc swój przekaz, wyrazistość. Również taniec, wokół którego przecież ogniskowało całe przedstawienie nie zniwelował skali nieudolności narracji w zaprezentowanej "opowieści" teatralnej. Choć aktorzy mnóstwo wysiłku włożyli w ekwilibrystyczne nieraz konfiguracje taneczne, próbując zmaksymalizować poziom ekspresji, choreografia spektaklu bazowała na repetycji tych samych układów, fundując, niestety, poczucia znużenia.
Na tym tle wyjaskrawić należy natomiast walory oprawy muzycznej. Dla eliptycznie łączącej prolog z epilogiem industrialnej kakofonii kontrapunkt stanowiły aranżacje instrumentalne, w których miejscami pobrzmiewały echa muzyki wykonywanej przez Kronos Quartet. Poszczególne partie smyczkowe asocjacyjnie ciążyły ku skrzypcom Grażyny Bacewicz oraz ostatnim kwartetom smyczkowym Dymitra Szostakowicza. W tym przypadku to nie taniec a przede wszystkim muzyka figurowała jako główny nośnik ładunku ekspresyjnego, transponującego za pomocą określonych kompozycji dźwiękowych egzystencjalną grozę istoty ludzkiej inwazyjnie doświadczającej zamknięcia, przytłoczenia, utraty swobody.
Jednym z elementarnych pytań, jakie rodzą się w trakcie obcowania z dziełem sztuki jest pytanie o jej stopień oddziaływania na nas, wpływ, rezonans. "Panopticon albo/i przypowieść o maku" poprzestaje na fazie efektu estetycznego, nie przynosząc właściwie żadnych zmian w epistemologicznych eksploracjach odbiorcy. O ładunku katartycznym nie ma tu mowy... utopia autoteliczności - sztuka dla sztuki - już dawno się przejadła...
Anna Kołodziejska
Teatralia Śląsk
30 czerwca 2009
Śląski Teatr Tańca w Bytomiu
"Panopticon albo/i przypowieść o maku"
choreografia: Jacek Łumiński
muzyka: Paweł Szymanski, Zoe Kesting
obsada: Korina Kordova, Sylwia Hefczyńska-Lewandowska, Sebastian Zajkowski, Ali Akabali, Aleksander Kopański, Jacek Szwesta, Tomasz Graczyk
światła: Mariusz Michalik
premiera: 10 października 2008 r.
Spektakl zaprezentowany w ramach XVI Międzynarodowej Konferencji Tańca Współczesnego i Festiwalu Sztuki Tanecznej w Bytomiu.