Przedświąteczne refleksje

"Nowonarodzony", spektakl Łukasza Wylężałka, już samym tytułem odwołuje się do świąt Bożego Narodzenia. Natomiast o samym bohaterze trudno by mówić w kategoriach "nowonarodzeniowych". Jest on bowiem człowiekiem zgorzkniałym i zmęczonym.

Atmosfera świąt, których bohater przeżył już kilkadziesiąt, nastraja do wspomnień. Tym bardziej, gdy czeka się na przystanku, na autobus, który nigdy nie przyjedzie, bo jak się w trakcie okazuje, bohaterowi nawet nie zależy na tym, by nadjechał. A smutek scenerii, w jakiej odbywa się to czekanie, nastraja widza wspomnieniowo. Smutna twarz, szary, niemodny strój, odrapana ławka i znak autobusowy, nieładna choinka wieziona do domu - obrazek jak z czasów PRL. O współczesności zaświadczy jednak wyciągnięty z kieszeni telefon komórkowy. Na wyżej wymienionych przedmiotach właściwie kończy się scenografia (są jeszcze kosz na śmieci, choinki "cieni" bohatera), późniejszym jej elementem staje się jeszcze projekcja.

Bohater zaczyna snuć historię siebie poprzez historię jego rodziny. Jest to "typowa" śląska rodzina, a więc uwikłana w problematykę tożsamości narodowej. Pytanie "kim jestem?" niezwykle ważne staje się zwłaszcza w trakcie dwóch wojen światowych, w których zawierusze musza przeżyć członkowie rodziny.

Nowonarodzony TEATR IM. A. MICKIEWICZA Częstochowa

"Nowonarodzony"

W spektaklu pojawiają się znane już ze śląskiej sceny teatralnej motywy: wojny światowe, łzy poprzez śmiech, czyli opowieści o tragicznych wydarzeniach z przymrużeniem oka, ukazanie "awansu" złych ludzi w państwie komunistycznym oraz ich upadek. Mam zatem wrażenie pewnej matrycy, przez którą przepuszcza się śląskie losy. Zatem zadaję sobie pytanie, czy autorzy inaczej już nie potrafią ukazać, czy też nie ma innej drogi, by ukazać skomplikowanie życia pokoleń Ślązaków?

Aktor porusza całe spektrum uczuć: są i wielkie wzruszenia w trakcie monologów, jest smutek i żal, są śmiech i ironia, jest ból. Lecz wszystko to dzieje się w otoczce szaleństwa, jakie niechybnie czyha na bohatera, który zatraca się czasami w swoich wizjach i wspomnieniach, a potęguje to wrażenie towarzyszenie dwóch głosów mężczyzn, którzy powtarzają i słowa, i ruchy bohatera, również w niemodnych ubraniach i również z choinkami przy sobie.

Lecz czy to szaleństwo, czy jedynie gra? Pytanie to pojawia się, gdy zadzwoni po raz pierwszy telefon komórkowy bohatera. Nagle cała jego fizyczność ulega przemianie: jego wygląd zewnętrzny zmienia się - uspokaja, z twarzy znika dzikość.

Podobnie głos - przed chwilą zaangażowany w tyradę, ognisty, teraz wycisza się i skupia na zwyczajnych zdaniach. Nie tylko przypominany sobie, że jesteśmy w teatrze, ale i wierzymy, że "z bohaterem nie jest tak źle".

Tym przede wszystkim jest dla mnie "Nowonarodzony": soczystym monologiem, grą jednego aktora, rozciągnięta pomiędzy różnymi skalami intensywności gry. Sama historia o śląskiej rodzinie, o wartościach, o nowej, kapitalistycznej erze, jakoś się nie przebija w swojej miałkości do świadomości widza.

Inga Niedzielska
Teatralia Katowice
4 grudnia 2008

Teatr im. A. Mickiewicza w Częstochowie
Łukasz Wylężałek
"Nowonarodzony"
reżyseria i scenografia: Łukasz Wylężałek
muzyka: Janusz Yanina Iwański
obsada: Michał Kula, Marek Ślosarski, Adam Hutyra
prapremiera : 14 listopada 2007 r.
VIII Festiwal Dramaturgii Współczesnej "Rzeczywistość Przedstawiona" w Zabrzu

© "teatralia" internetowy magazyn teatralny 2008 | kontakt: | projekt i administracja strony: | projekt logo:
SITEMAP