Ciężka komedyjka
"Pozory mylą" Alana Ayckbourna wyreżyserowane przez Janusza Majewskiego to w zamierzeniu lekka komedia. Wydaje się jednak, iż lżej można się poczuć oglądając dziewięcioipółgodzinny "Shoah" Claude'a Lanzmanna. Stwierdzenie reżysera, że ma to być spektakl, drwiący z klasy średniej, w którym widzowie - być może - mogą dostrzec samych siebie, należy włożyć między bajki, bowiem "Pozory" to nudna błahostka o niczym.
W spektaklu umiejscowione zostają w jednym miejscu osoby z różnych warstw społecznych i o rożnych charakterach, co ma - w zamierzeniu - wywołać niejedną komiczną sytuację. Narzeczeni Justin (Antoni Pawlicki) i Julie (Agnieszka Grochowska) organizują uroczystą kolację po to, by oświadczyć bliskim, iż zamierzają się pobrać. Nim na uroczystości zjawią się rodzice panny młodej, Derek i Dee Jobsonowie (Krzysztof Kiersznowski i Anna Romantowska), oraz matka przyszłego pana młodego, Arabella Lazenby (Grażyna Szapołowska), do domu trafią nieproszeni goście. Będą nimi: trudniąca się tańcem na rurze sąsiadka z góry, Paige Petite, oraz jej znajomy - bokser Micky Rale. Paige ucieka przed Mickym, Micky przed jakimś gangsterem - i tak trafiają do Justina i Julie.
Główny problem tego spektaklu polega na tym, iż jest on kompletnie nieśmieszny. Justin (chwilami niezły, chwilami wyglądający jak Jaś Fasola - Pawlicki) jest zagubiony i trochę nieporadny, Julie (archetyp szarej i jednocześnie rozhisteryzowanej myszy zagrany przez irytującą Agnieszkę Grochowską - a wydawałoby się, iż akurat ta aktorka ma wszelkie predyspozycje, by taką postać dobrze zagrać) przesadnie przejmuje się nadchodzącą kolacją oraz biega tam i z powrotem jak opętana, bokser jest raczej tępy, ale jego tępota zabawnych sytuacji nie wywołuje, Derek opowiada płaskie dowcipy, Arabella jest wciąż nawalona... itd. itd.
W "Pozorach" nie ma literalnie niczego, co można by pochwalić. Być może kilka osób skusiło się, by obejrzeć spektakl ze względu na bardzo popularnego ostatnimi czasy Roberta Więckiewicza, ale gwiazda ostatnich miesięcy do zagrania nie ma wiele. Grażyna Szapołowska gra nieźle, ale jej postać jest równie beznadziejna, jak każda inna, a Krzysztof Kiersznowski pokazuje, że aktorem w tym kraju może być niemal każdy. Wnętrza, w którym rozgrywa się akcja spektaklu, przypominają raz po raz, że Teatr Telewizji nie jest sponsorowany przez arabskich szejków.
Oglądając, trwający tylko 70 minut, ale potwornie męczący spektakl "Pozory mylą" Janusza Majewskiego, człowieka, który nakręcił tak wspaniałe filmy, jak "Zaklęte rewiry" i "Zazdrość i medycyna" oraz udowadniał, iż potrafi wyreżyserować rzeczywiście zabawny spektakl (przypomniany przed rokiem przez TVP "Upiór w kuchni"), pomyślałem, że najlepiej byłoby chyba o tym gniocie zapomnieć i nie uwieczniać go jakąkolwiek recenzją.
"Pozory mylą" wyświetlane w prime time'ie w Jedynce mogły spokojnie konkurować z dwoma arcydziełami polskiej twórczości serialowej, emitowanymi w tym samym czasie w Dwójce - "Barwami szczęścia" oraz "M jak miłość".
Marcin Wandzel
Teatralia
9 grudnia 2008
Teatr Telewizji
Alan Ayckbourn
"Pozory mylą"
przekład: Małgorzata Semil
reżyseria: Janusz Majewski
scenografia: Monika Sajko-Gradowska
kostiumy: Ewa Eysymont-Machulska
zdjęcia: Witold Adamek
montaż: Milenia Fiedler
choreografia: Małgorzata Potocka
obsada: Antoni Pawlicki (Justin Lazenby), Agnieszka Grochowska (Julie - Ann Jobson), Sonia Bohosiewicz (Paige Petite), Robert Więckiewicz (Micky Rale), Krzysztof Kiersznowski (Derek Jobson), Anna Romantowska (Dee Jobson), Grażyna Szapołowska (Arabella Lazenby
czas trwania: 80 min.
premiera: 24 listopada 2008 r.