"O Fortuno (...) ciemna lub promienna"

Przepychem dźwięków, kolorów, kostiumów, barw głosów zawitała na scenę Opery Śląskiej nowa premiera -kantata "Carmina Burana" Carla Orffa w reżyserii Roberta Skolmowskiego, który tym dziełem świętował dwudziestolecie pracy twórczej. Należy przyznać - dużo działo się premierowego wieczoru w Operze, oj dużo...

XIII-wieczne pieśni zostały odnalezione w XIX wieku w Niemczech, a tytuł, z łaciny "Pieśni z Beuern", został nadany przez Johanna Andreasa Schmellera, który przygotował je do wydania. Przyjmuje się, że wiersze i pieśni te śpiewali wędrowni żacy i duchowni, a ich tematyka rozciąga się pomiędzy moralitetem, a rubaszną pieśnią biesiadną. Warto dodać, że dla części utworów zachował się zapis muzyczny. Jednak, gdy w 1937 roku Carl Orff dokonał wyboru pieśni do swojej kantaty, zdecydował się na napisanie nowej muzyki.

Carmina Burana OPERA ŚLĄSKA Bytom

"Carmina Burana"

W spektakl wprowadza monumentalny prolog "Fortuna Imperatrix Mundi". Potęga i dramatyzm pieśni na długo zostają w pamięci przy samym tylko wysłuchaniu. Tymczasem nieduża, ale głęboka scena opery powoli się otwiera od środka i w smugach dymu, płatkach śniegu i mocnym świetle, naszym oczom ukazuje się korowód postaci. Ich stroje, będące inspiracją z różnych epok, białe, ale jakby przybrudzone, a może pokryte pleśnią, nasuwają skojarzenia z groteskowym balem, karnawałem, a z drugiej strony z powstaniem z grobów dziwnych istot, które w konwulsjach prezentują się oczom widowni, w towarzyszeniu toczącego się za nimi potężnego (szczególnie w porównaniu z wielkością sceny) koła - Fortuny - bogini, kierującej ludzkimi losami, która właśnie z kołem bywała przedstawiana przez starożytnych Rzymian.

Tekst, na wygodnie dla oczu widza zamieszczonej tablicy świetlnej, dotyczy zmienności i kaprysów Fortuny, która ludzkie życie, to wynosi na wyżyny, to znów pozbawia wszelkich honorów i upadla. To memento odbija się piętnem na wszystkim, co później widzimy i słyszymy, bo oto przed nami pierwsza z trzech części kantaty: "Primo vere", czyli "Wiosna". Jak za dotknięciem niewidzialnej różdżki, zupełnie zmienia się charakter przedstawienia. Z pewnością składają się nań wspaniałe kostiumy, które jednocześnie odwołują się do średniowiecznego stroju dworskiego oraz do anatomii kwiatów i roślin. Wiosenne igraszki miłosne mogą się odbywać na dworze, ale i na łące budzącej się do życia. Odpowiednia gra świateł dodatkowo potęguje to wrażenie.

Ciekawy jest również pomysł na choreografię: tancerze przemieszczają się wkoło, jak gdyby zgodnie ze wskazówkami zegara (zegara z figurami, które ukazują się, gdy wybije pełna godzina), powtarzając swoje ruchy przy okrążeniach, po czym... zaczynają się cofać.
Po "Wiośnie"następuje przerwa, konieczna, by przygotować następne, oszałamiające dekoracje.

Robert Skolmowski

Robert Skolmowski

Delikatny, wiosenny klimat ustępuje rubasznemu humorowi biesiadników "In taverna". Gospoda jest wystylizowana na statek. Nie sposób tutaj nie odnieść się do symboliki i skojarzeń: Fortuna bywała przedstawiana również ze sterem, motywem "statku pijanego" oraz statku jako łupinki targanej przez porywy natury, a przez to zmuszonej jej ulegać.
Goście bawią się, jedzą i piją, i nie szczędzą tym przyjemnościom pieśni pochwalnej, albowiem średniowieczna Europa targana klęskami głodu uwielbiała śpiewać o tym, czego już za chwilę mogło zabraknąć na stole.

Bardzo "efekciarsko" prezentuje się tu łabędź, scena polowania nań oraz solowa pieśń łabędzia na rożnie - genialne wykonanie! Ten, który jeszcze przed chwilą dumnie pływał, teraz smaży się na wolnym ogniu - "O Fortuno (...)".

W trzeciej części "Cour d'amours" ("Dwór miłości") znowuż następuje kapitalna zmiana scenografii (baśniowy ogród, pełen przedziwnych stworzeń). Pojawia się chór chłopięcy, gołąbki przesyłają sekretne wieści między parą zakochanych, do których miłość zawitała po raz pierwszy, najbardziej udzielają się soliści... Jest to część najważniejsza, będąca pochwałą miłości, po której niezawodnie następuje "Fortuna Imperatrix Mundi", z przypomnieniem o zmienności losu.

Premierze tej nie można nic zarzucić. Oklaskami wywołuję od statystów, przez doskonałe chóry, świetną orkiestrę, solistów, aktorów, tancerzy, choreografa, osoby odpowiedzialne za scenografię, a kończąc na reżyserze, któremu nie wypada nie życzyć następnych dwudziestu lat twórczej pracy na poziomie "Carmina Burana".

Inga Niedzielska
Teatralia Katowice
15 grudnia 2008

Opera Śląska w Bytomiu
Carl Orff
"Carmina Burana"
Kantata sceniczna
reżyseria: Robert Skolmowski
kierownictwo muzyczne - Tadeusz Serafin
scenografia - Radosław Dębniak
kostiumy - Małgorzata Słoniowska
choreografia - Maciej Prusak
kierownictwo chóru - Anna Tarnowska
Soliści
Chór, orkiestra, zespół baletowy Opery Ślaskiej
Chór chłopięcy
Tancerze Teatru Pantomimy im. Henryka Tomaszewskiego z Wrocławia
statyści: grupa alpinistów, judocy GKS "Czarni" Bytom, tancerze break dance
czas trwania: 1 godz. 40 min. z przerwą
premiera: 14 grudnia 2008 r.

© "teatralia" internetowy magazyn teatralny 2008 | kontakt: | projekt i administracja strony: | projekt logo:
SITEMAP