Próba ucieczki przed Przeznaczeniem
Przeznaczenie - Fatum - Ananke. Przyszłość, jaką kreuje ludziom los, jest nieprzewidywalna. Osoby wierzące modlą się do swego boga o pomyślność w życiu, ci, którzy nie mają do kogo się odnieść, próbują stać się panami własnego losu, lub też przyjmują bez sprzeciwu to, co niesie im życie i upływający czas. Cóż jednak można zrobić, gdy wszystkie siły świata sprzysięgną się przeciwko nam? Co począć, gdy nie ma odwrotu od poniesienia straszliwie bolesnych konsekwencji naszych antenatów? Te pytania zadawali sobie starożytni, wierzący w klątwy bogów. Kto wie, czy i my nie powinniśmy czasem zapytać o to samych siebie?
Ciemna, ponura scena, która za chwilę zostanie oświetlona nikłymi promieniami, stanowi początek rozmyślań nad losem Antygony i jej przeklętego rodu. Jasność, z trudem przebijająca się przez poświatę jakby zakurzoną, osnutą kirem tajemniczości, można odnieść do życia wewnętrznego wielu ludzi. Nie bez powodu spektakle antyczne miały olbrzymi wpływ na widzów. Zdarzenia oglądane na scenie miały wzruszać, budzić refleksje, dotyczące życia odbiorcy i oczywiście poruszać serce tak, by nieodzowne katharsis spłynęło na nie łagodną strugą i uspokoiło rozedrgane uczucia. I niezależnie od tego, czy słowa Sofoklesa brzmią na starożytnej orchestrze czy w Teatrze Groteska w Krakowie, zawsze budzą te same uczucia - od tysięcy lat, w magiczny sposób spełnia się przewidziana reakcja widzów. Lecz tak, jak powiedziałam, jest to odpowiedź na słowa Mistrza, nie zaś na grę aktorów.
"Antygona" w reżyserii Bogdana Cioska to projekt ambitny, oryginalny i zrealizowany bardzo profesjonalnie. Tak bardzo, że w niektórych momentach traci swój zasadniczy przekaz i staje się pokazem doskonałego aktorstwa z zagubionym przesłaniem. Teatr grecki, jak zresztą cała kultura i wiara starożytnych wiązał się z nieodzowną obecnością bogów, bóstw, bóstewek. W "Antygonie" te elementy oczywiście występują, aczkolwiek nie tworzą atmosfery charakterystycznej dla antycznego świata, to znaczy przesiąkniętej ciągłą ingerencją Nieśmiertelnych oraz strachem przed nimi. Brakuje trochę wtopienia się w ten świat, brakuje wtłoczenia myśli i uczuć współczesnych w kategorie, jakimi myśleli i czuli ludzie antyku. Doskonale odtwórcza interpretacja bez przestrzeni dla indywidualnych kreacji, mogących obudzić dodatkowe uczucia u widzów.
Warto wspomnieć o tajemniczej scenografii, w dużym stopniu służącej ukazaniu charakteru wszystkich postaci, ale zarazem odrębności każdej z osobna. Szaro-czarna scena z fragmentem muru i... nic poza tym. Nic, oprócz leżących na ziemi lalek - czy aktorów? Ośmielę się powiedzieć, że tak - postaci stworzone przez człowieka, personifikują się same poprzez swoją obecność na scenie - aktor tylko pokazuje je widzowi, jakby chciał powiedzieć: patrz, może to ty? Na ciebie nie spadła straszliwa klątwa, ale jesteś tu, uczestniczysz w tym spektaklu. Nie uwolnisz się od tego, nigdy nie uciekniesz...
Na gromkie brawa zasługuje pomysł na ruch sceniczny lalek - i to jaki ruch! Lalki jako martwi i żywi zarazem uczestnicy wydarzeń, lalki będące chórem komentującym i doradzającym, lalki jako żywe-martwe tarcze, lalki będące elementem szaleństwa zaślepionych ludzi, lalki - tancerze, podobni orszakowi Dionizosa - wirującemu i oszalałemu, lalki jako zmarli tragicznie bliscy, ukochani...
"Antygona" to historia tragicznego losu rodu Labdakidów oraz próby ucieczki od wyroków Przeznaczenia. To opowieść o miłości, okrucieństwie, omylności człowieka, nieodzowności śmierci oraz o bólu. Zwyczajnym, ludzkim bólu, którego współcześni się wstydzą, a który jest naturalną częścią życia. Kiedyś, tysiące lat temu, ludzie wiedzieli, po co on jest człowiekowi potrzebny. Zdawali sobie sprawę z jego oczyszczających właściwości, z jego hartującego charakteru oraz z wartości człowieczeństwa okraszonego właśnie bólem. Dziś ucieczka od niego staje się często celem życia wielu ludzi. Paradoksalnie, wiemy od Sofoklesa, że "[...] Szczęśliwi, którzy w życiu nie zaznali bólu. Bo kiedy się bogowie na czyjś ród zawezmą, to klęski z pokolenia Idą w pokolenie...". Ale dziś człowiek nie próbuje umknąć nieszczęściu - dziś człowiek pragnie umknąć istocie życia, jaką jest chłonięcie świata z jego radością i smutkiem, szczęściem i cierpieniem. Gdy usunie się połowę możliwości - co pozostanie?
Ewa Hanusz
Teatralia Kraków
19 grudnia 2008
Teatr Maski, Lalki i Aktora GROTESKA w Krakowie
Sofokles
"Antygona"
przekład: Antoni Libera i Janusz Szpotański
reżyseria: Bogdan Ciosek
scenografia: Andrzej Witkowski
muzyka: Paweł Moszumański
ruch sceniczny lalek, asystent reżysera: Krzysztof Falkowski
obsada:
II, Antygona: Maja Kubacka
1, Kreon: Włodzimierz Jasiński
III Ismena: Monika Kufel
3, Strażnik: Paweł Mróz
2, Hajmon: Piotr Rutkowski/Andrzej Kopczyk
I, Eurydyka: Małgorzata Brożonowicz - Sienkiewicz
7, Tejrezjasz: Krzysztof Falkowski
premiera: 12 kwietnia 2008 r.
Festiwal Boska Komedia, Kraków 5 -12 grudnia 2008 r.