"Mi³o¶æ z³e humory ma"

Co jest bardziej obowi±zkowe - zakochanie siê czy posiadanie ¿yciowego partnera? Ma³¿onka / ma³¿onek to zabezpieczenie od pytañ spo³eczeñstwa, producent porz±dku i herbaty oraz dy¿urna przyjemno¶æ sypialniana. Ludzie tak siê boj± samotno¶ci, ¿e a¿ ich skrêca w ¶rodku z tej ca³ej, swojej niemocy. Mo¿e powinien byæ taki urz±d, lista, na któr± nale¿y siê zapisaæ i po odczekaniu odpowiedniej ilo¶ci czasu, wyznacza siê datê ¶lubu z kimkolwiek.

Wszyscy wiedz±, ¿e ma³¿eñstwo to nie przelewki. Ciê¿ka praca nad szarym porankiem i d³ugim wieczorem niespe³nionych pragnieñ. To manewrowanie pomiêdzy wzajemnymi przyzwyczajeniami picia soczku z wyszczerbionej, rudopomarañczowej zastawy i nieprzygl±danie siê dra¿ni±cym brakom u drugiej osoby.

Wed³ug Agafii TEATR IM. S. JARACZA £ód¼

"Wed³ug Agafii"
fot. S. Kmieciak

"O¿enek" Miko³aja Gogola, uznawany jest powszechnie za komediê. Czy naprawdê jest osadzony w tym gatunku to ju¿ kwestia bardziej uwa¿nego spojrzenia w g³±b tekstu. Agata Duda-Gracz zajrza³a w jego wnêtrze bardzo wnikliwie i nada³a mu inn± perspektywê. Skoro tytu³ spektaklu to "Wed³ug Agafii", zbêdne jest chyba t³umaczenie, kto jest w tym uk³adzie S³oñcem, a kto kr±¿y wokó³ bazowej postaci. Ca³y szkopu³ tkwi w tym, ¿e komiczne jest samo zestawienie charakterów ze sob±. Jaskrawe skrajno¶ci, bij± po oczach swoim zupe³nym brakiem logiki. W momencie zanurzenia siê w rys psychologiczny ka¿dej z osobna, dzwoni nam w uszach od tej samotno¶ci, w jakiej musz± oddychaæ. Nic tak nie boli jak koszula, której nie ma dla kogo wyprasowaæ, rado¶æ, której nie ma z kim podzieliæ.

Zaczyna siê od tortu, a koñczy siê welonem. Czterdzie¶ci ¶wieczek na cie¶cie z warstwami, a potem ju¿ tylko du¿e zamieszanie, masakra zmys³ów, t³um kandydatów i wci¶niêcie siê w sukniê ¶lubn±. Niby nie dzieje siê nic wyj±tkowego. Oto panna szuka mê¿a. Oto kawalerzy szukaj± wybranki. Ten z najwiêkszymi szansami, bo protegowany przez swojego przyjaciela ma na ni± chyba najmniejsz± z ca³ego towarzystwa chrapkê. Jak¿e mi przykro, ¿e ¶wiat nie jest sprawiedliwy wobec przyspieszonego bicia serca.

Jajecznica, ¯ewakin, Anuczkin i wreszcie Podkolesin. Maj± swoje sposoby na jednoosobow± egzystencjê. Fantazyjnych wymagañ wobec przysz³ej ¿ony nikt z nich nie posiada. Mo¿e i kto¶ z nich wierzy w prawdziw± mi³o¶æ, ale nikt na oczy jej nie widzia³. Zatem, czy ufaæ fantazmatom sprzedawanym spo³eczeñstwu, czy to tylko kr±¿ek na serdecznym palcu?

Wed³ug Agafii TEATR IM. S. JARACZA £ód¼

"Wed³ug Agafii"
fot. S. Kmieciak

Porzuæmy tre¶æ, spójrzmy, co dzieje siê na samej scenie. Bebechy teatralne nie zosta³y zas³oniête, tylko uwypuklone. To oznacza, ¿e ca³o¶æ trzeba wzi±æ w pewien nawias. Nie jest istotne, kiedy ta akcja ma miejsce, w jakich czasach siê rozgrywa. Nie ma wiêkszego znaczenia, czy rzecz dzieje siê w pokoju, kuchni, na kanapie czy w przestworzach. Historia jest tylko przytaczana i odgrywana. To s± tylko marionetki, które jedynie przypominaj± ludzkie postaci, ale nimi nie s±. "Wed³ug Agafii" jest teatralnym eksperymentem, gdzie szuka siê granic mo¿liwo¶ci. Szukane s± odpowiedzi na pytania: czy aktor jest w stanie siedzieæ do góry nogami, czy do ka¿dej z postaci mo¿e byæ przypisany jeden konkretny kolor, czy mo¿liwa jest gra z perspektyw± widzenia. W miarê rozkrêcania siê machiny spektaklu, poziom jego absurdalno¶ci ro¶nie. Przepe³niona nim jest na ten przyk³ad scena, w której wszyscy kandydaci zjawili siê ju¿ u Agafii, i Koczkariew w b³yszcz±cej marynarce, ¶piewa, ¿e "mi³o¶æ z³e humory ma". Absztyfikanci robi± za weso³o pl±saj±cy chórek, skacz±cy po kanapach i wdziêcznie wyginaj±cy siê w takt muzyki. Przytoczenie jednej ze scen, uwa¿am za dopuszczalne, bo nawet je¶li kto¶ wyobrazi sobie owo "pl±sanie", to nie ma mowy, by wiedzia³ jak wygl±da³o to zaprezentowane na scenie.

Momentów tak dziwnych i niedopuszczalnych w strefie racjonalno¶ci nie ma wiêcej - po prostu ca³e przedstawienie oscyluje w zonie fantazji i kulturowych cytatów. Nie by³oby to mo¿liwe bez zespo³u Teatru Jaracza. Niektórym mog± wydaæ siê ju¿ monotonne poematy na ich cze¶æ. Nie da siê jednak zaprzeczyæ, ¿e Agata Duda-Gracz i aktorzy z "Jaracza" w £odzi to dobrana para. Wizje scenarzystki, re¿yserki i scenografki w jednej osobie s± pobudzane przez aktorów. O¿ywaj± na scenie w takim kszta³cie, bo jej artystyczne marzenia i "zachcianki" wyrastaj± z tej samej gleby, co aktorski talent zespo³u. Oni jej ufaj± i jest to zauwa¿alne ju¿ na pierwszy rzut oka. Dopracowany ruch sceniczny, czyni z aktorów marionetki, przemieszczaj±ce siê po kapitalnej, barwnie rozbuchanej scenografii. Paradoksalnie, owo pozorne "zniewolenie", nadaje ich postaciom ¿ylasto¶ci i drgañ. Staj± siê przez to jeszcze bardziej wiarygodni.

Wed³ug Agafii TEATR IM. S. JARACZA £ód¼

"Wed³ug Agafii"
fot. S. Kmieciak

Sambor Czarnota jako Podkolesin ju¿ po raz drugi u Dudy-Gracz mia³ szansê wyzwoliæ swój talent komediowy. Poprzednio, w "Otello - wariacje na temat", by³ lowelasem, Johnnym Bravo przekonanym o mnogo¶ci swoich walorów i talencie w uwodzeniu kobiet. W "Wed³ug Agafii" jest nierozgarniêtym, niezbyt pewnym siebie ¿ar³okiem. Poch³anianie - niby to ukradkiem - kolejnych smako³yków z wiklinowego koszyka jest esencj± jego postaci. Nieistotne, jak wygl±da ów opis na papierze, lecz jak lekko i nieprzymuszenie jest to w stanie rozbawiæ publiczno¶æ. Na szczególna uwagê zas³uguje ca³a obsada. Zatem i Marek Ka³u¿yñski ze starannie podkrêconym lokiem, rozprawiaj±cy o witaminach z grupy B, i Micha³ Staszczak z wypielêgnowanym w±sem - uwodziciel o ¶wietnym g³osie, i Mariusz Witkowski z zarostem i w ¿o³nierskim wdzianku z nie¶mia³o-dzikim spojrzeniem, i Tomasz Schuchartd w okularkach i z uwagami o zwyczajach p³ciowych, i Robert Latusek ¿ó³ty jegomo¶æ, pocz±tkowo wzbudzaj±cy przestrach swoim podobieñstwem do klowna, i oczywi¶cie Milena Lisiecka - prawdziwa kobieta na emocjonalnym krañcu samotno¶ci. Widaæ, ¿e o¿ywczo podzia³a³a na nich estetyka przedstawienia Nie musia³o ju¿ byæ tragicznie z nutk± humoru, tylko zabawnie z momentami grozy. Niektóre sceny zosta³y narysowane zbyt mocn± kresk±, ale mo¿e to by³y tylko silniejsze poci±gniêcia za sznurki teatralnej maszynerii.

Zatem nastêpuje kulminacja. Z widzów nikt nie ma pojêcia, co jeszcze go czeka. Wie ju¿ doskonale, ¿e ka¿dy k±t sceny - czy to sufit, czy proscenium - jest w stanie "wysypaæ" na niego jak±¶ now± emocjê. Mo¿na nie zauwa¿yæ, ¿e tempo powoli spada. Nic ju¿ nie wyskoczy, nie przestraszy, nie roz¶mieszy. Teraz czas siê skupiæ na prawdziwej tragedii, czas siê wczytaæ w to, co napisane w drewnie miêdzy g³ow± a koñczynami Podkolesina : "sen", "nie sen". Tak jak zza scenografii, wystaj± reflektory, tak z bohaterów wyziera samotno¶æ.

Problem polega na tym, ¿e po tylu efektach, ich brak w koñcowej fazie jest zadziwiaj±cy i pozostawia pewien niedosyt. Interpretacje tego mog± byæ przynajmniej dwie. Po pierwsze drogi widzu, ju¿ nic nie ma pod deskami, wybuchowe chemikalia siê skoñczy³y - a ty zastanów siê lepiej, co z tego wynika. Druga opcja - scena jako jedna wielka pozytywka, w której w³a¶nie skoñczy³a siê melodyjka, a pozosta³o tylko ³kanie samotno¶ci.

Olga Chwi³owicz
Teatralia £ód¼
17 grudnia 2009

Teatr im. Stefana Jaracza w £odzi
"Wed³ug Agafii"
na podstawie "O¿enku" Miko³aja Gogola
scenariusz, re¿yseria, scenografia : Agata Duda-Gracz
muzyka: Jakub Ostaszewski
re¿yseria ¶wiat³a: Katarzyna £uszczyk, Dariusz Adamski
ruch sceniczny: Kamila Jankowska, Witold Jurewicz
obsada:
Agafia - Milena Lisiecka
Poradnica - Marek Ka³u¿yñski
Koczkariow - Micha³ Staszczak
Podkolesin - Sambor Czarnota
Jajecznica - Tomasz Schuchartd
¯ewakin - Mariusz Witkowski
Anuczkin - Robert Latusek
premiera: 12 grudnia 2009 r.

© "teatralia" internetowy magazyn teatralny 2008 | kontakt: | projekt i administracja strony: | projekt logo:
SITEMAP