Fasolka po bułgarsku
Bułgarska dramaturgia w Polsce nie wywołuje żadnych skojarzeń. Są oczywiście osoby, które na to hasło reagują wymienieniem kilku tytułów i nazwisk, ale postaciom "postronnym" nic one nie mówią. Hanna Karpińska, z nadzieją wprowadzenia poważnych zmian w tej kwestii, wybrała pięć współczesnych, bułgarskich testów dramatycznych, a wydawnictwo Panga Pank zapakowało je w wiosenną, zieloną okładkę i opatrzyło tytułem "Loty i powroty".
W latach dziewięćdziesiątych teatrolodzy i krytycy płakali nad stanem polskiej dramaturgii. Mówiono wtedy, że nie ma ani ciekawych tekstów, ani zdolnych autorów, a wszystkie nowe dramaty naznaczone są kompleksem Mrożka i Różewicza. Problem polegał też na tym, że teatry i reżyserzy bardzo niechętnie stawiali na debiutantów. Kiedy więc na zachodnie sceny wkraczali brutaliści, my ciągle podziwialiśmy wyobraźnię obcych autorów i nieśmiało (zadziwiające, że wciąż nieśmiało) sięgaliśmy po Gombrowicza czy Głowackiego. Sytuacja zaczęła się zmieniać na przełomie wieków. Jednym z potwierdzających to kamieni milowym (ważnym kamieniem na drodze do nowej dramaturgii) okazała się skompilowana przez Romana Pawłowskiego antologia najnowszego dramatu - "Pokolenie porno". Udowodniła ona, że w Polsce też powstają dobre, przejmujące teksty. I powoli tytuły dzieł młodych twórców zaczęły pojawiać się na afiszach teatralnych. A skoro widz i czytelnik oswajał się już z rodzimym dramatem, przyszedł czas na zaprezentowanie mu powstałych w nieodległym czasie sztuk obcych. Zajęło się tym krakowskie wydawnictwo Panga Pank (do 2007 roku - Księgarnia Akademicka). Dzięki ich pomysłom i zaangażowaniu mamy dzisiaj dostęp do serii "dramat współczesny", czyli do najciekawszych tekstów, jakie powstały w ostatnich latach w Europie. "Loty i powroty" wydane w 2007 roku to jedna z książek reprezentująca tę serię, przybliżająca polskiemu czytelnikowi bułgarską dramaturgię.
Autorzy wybranych przez Hannę Karpińską, tekstów imali się w życiu różnych zajęć. Pewnie kiedy po skończonych studiach odbierali dyplomy: inżyniera, dziennikarki, pedagoga i reżysera, filologa bułgarskiego czy aktora, nie przypuszczali, że to właśnie dramatopisarstwo przyniesie im najwięcej zaszczytów, tudzież sprawi najwięcej przyjemności. Christo Bojczew, Jana Dobrewa, Elin Rachnew, Georgi Gospodinow, Kamen Donew to twórcy, których dramaty łączy nie tylko obecność w "Lotach i powrotach". Każdy z nich stara się w swoich utworach komentować otaczającą rzeczywistość. I nieważne, w jaki sposób to robi i jak dużą dawką absurdu nas raczy. Ważne, że żadnemu z nich nie można zarzucić obojętności i nieczułości na świat, w którym żyją.
Dramatów w książce jest pięć. "Orkiestra Titanic" Christo Bojczewa to metaforyczna, spowita mgłą senną, historia kilkorga włóczęgów, którzy na opuszczonej stacyjce kolejowej czekają na "swój" pociąg. A kiedy w tym oczekiwaniu zaczyna im towarzyszyć Harry - mistrz iluzji i amator upojenia alkoholowego, świat nabiera tysiąca nowych barw i kształtów. Zabawna, ironiczna, pełna odniesień do otaczającej rzeczywistości, nasiąknięta kontekstami kulturowymi opowieść Bojczewa zawiera pod cienką, groteskową skórą - cierpkie i bolesne problemy.
"Taki ciepły listopad" Jany Dobrewej to z kolei rozgrywający się w barze pojedynek między przeszłością a przyszłością; próba zdefiniowania przez bohaterów sensu i celu życia. Dwie pary i ich dylematy, cztery głębokie spojrzenia na świat i osiem rąk, oczekujących na przyjazny uścisk. Wszystko przyprawione kłótniami, wspomnieniami i rozterkami. Taki ciepły listopad.
"Fasola" Elina Rachnewa jest rzeczą o miłości. Miłości trójkątnej, doświadczonej, przyzwyczajonej. I o doskonaleniu umiejętności kulinarnych w kwestii fasoli. Czy człowiek jest w stanie do końca poznać tego drugiego? Czy siedemdziesiąt lat na karku oznacza starość? Bohaterowie tej sztuki kierują do siebie nawzajem własne monologi. Nie zadają już nowych pytań, tylko odpowiadają na te sprzed lat. I gotują fasolę.
"D.J." Georgija Gospodinowa to swoisty patchwork. Czytając, zastanawiamy się: didżej czy Don Juan, reżyser czy aktor, dobry czy zły. Wszystko jest dokładnie zmiksowane - jak porządny koktajl. Zabawa z konwencjami, ze znakami kultury, z teatrem czy samym dramatem w ogóle jest tylko pretekstem. W środku zamknął Gospodinow jakieś nieograniczone pokłady traumy. Wstrząśnięte i zmieszane. Tom zamyka "Uciekający samolot" Kamena Donewa, najmłodszego w tej grupie dramaturgów. Groteskowe, wartkie i krótkie sceny przywodzą na myśl klatki taśmy filmowej. Połączone są ze sobą przerywającą się nicią i pragnieniem spełnienia. Czasami irytują, czasami śmieszą, często przerażają. Gdyby nie były senną impresją, pewnie spotkałyby się z protestem. A tak możemy być spokojni. Albo możemy spokojnych udawać.
Tego typu antologie, zwłaszcza dotyczące literatury powszechnie nieznanej, zawsze budzą ciekawość. Zdarza się jednak, że poza zaspokojeniem rzeczonej ciekawości niczego nie wnoszą. "Loty i powroty" pokazują z kolei niezwykle interesującą drogę, którą kroczy bułgarska dramaturgia. Natomiast oswojona przez pisarzy niedosłowność i niejednoznaczność budzi nasz podziw. A forma nierzadko olśniewa.
Beata Kalinowska
Teatralia Białystok
3 kwietnia 2009
"Loty i powroty. Pięć współczesnych sztuk bułgarskich"
wybór i przekład: Hanna Karpińska
Wydawnictwo Panga Pank Kraków 2007