Grotowski wyrzucony z muzeum!

Brzmi bluźnierczo i złowieszczo? Wręcz przeciwnie! Tytułowe muzeum, a konkretnie sala im. M. Bobrzyńskiego w Collegium Maius w Krakowie, gdzie miały odbyć się sesje naukowe w ramach Międzynarodowej Konferencji "Grotowski: Samotność Teatru", okazała się bowiem za mała, aby pomieścić wszystkich chętnych, pragnących dowiedzieć się czegoś więcej o założycielu Teatru Laboratorium.

Obrady z przyczyn technicznych przeniesiono do sali teatralnej im. S. Wyspiańskiego w PWST. Z pewnością ktoś, czytając te słowa, zadaje sobie pytanie, co w tym takiego ekscytującego i po co kwestiom organizacyjnym poświęcać aż tyle uwagi? Warto, ponieważ znamienne jest tu przeniesienie, jakiego dokonano, a raczej uświadomienie sobie jego faktu. Prof. dr hab. Dariusz Kosiński, otwierając swoim referatem "Powrót Odysa? Z Jerzym Grotowskim w Nienadówce" ostatni dzień konferencji, stwierdził, że (cytuję z pamięci): "27 marca jest dniem szczególnym, gdyż Grotowski nie tylko został wyrzucony z muzeum, ale jednocześnie przyjęto go do teatru." Czy ten fakt oraz idące za nim stwierdzenie nie zasługują na uwagę?

Grotowski przez lupę

Międzynarodowa Konferencja 'Grotowski: Samotność Teatru'

... przez lupę precyzyjnie skierowaną w stronę jego osoby, twórczości i działalności w rękach naukowców, badaczy i analizatorów. Część stricte naukowa konferencji, przeznaczona na wygłaszane przez pracowników naukowych referaty, z pewnością nie przebiegała pod znakiem bezkrytycznego uwielbienia dla Jerzego Grotowskiego i jego dokonań. Upraszczając, można wyznaczyć dwa tory, jakimi podążyli referenci. Z jednej strony każde z wystąpień zwłaszcza tych, które wygłoszono 26 marca (Beata Guczalska, Zbigniew Osiński, Grzegorz Niziołek, Krzysztof Pleśniarowicz, Aldona Jawłowska), było rodzajem odrębnego zderzenia z artystą, próbą spojrzenia na niego samego z różnych perspektyw. Grotowski wobec kogoś, czegoś, oraz inni - środowisko teatralne, Zbigniew Raszewski, Tadeusz Kantor etc. wobec Grotowskiego. Drugą linią byłaby tu próba penetracji naukowej tych obszarów działalności reżysera, które nie zostały do tej pory zgłębione. W wystąpieniach z 27 marca (Dariusz Kosiński, Cláudia Tatinge Nascimento, Tihana Maravić, Józef Kosian) pod lupę wzięto takie tematy, jak sfilmowany przez "amerykańską ekipę telewizyjną" powrót Grotowskiego do Nienadówki, gdzie mieszkał jako dziecko w czasie wojny. Podjęto także próbę odnalezienia w jego twórczości związków z mistyką śląską, oraz zwrócono uwagę na specyfikę obecności kobiet wśród członków zespołu i uczniów.

Grotowski przez obiektyw kamery

... kamery, która spróbowała oddać w pewien sposób obraz artysty, nie pokazując przy tym ani razu postaci samego Jerzego Grotowskiego. I dobrze, jeśli chodzi tylko o wizerunek człowieka o nazwisku Grotowski, spokojnie wystarczą nam zdjęcia. Natomiast wielowymiarowość osobowości oraz artystycznej działalności lepiej uwidocznić, pokazując efekty jego pracy bądź twórczość tych, którzy byli lub są z nim w artystyczny, ideowy czy jakikolwiek inny sposób związani. Tak też zostało to rozwiązane podczas konferencji. Największe zainteresowanie, szkoła teatralna padła wręcz ofiarą oblężenia, wzbudziła prezentacja rekonstrukcji audiowizualnej spektaklu Teatru Laboratorium "Książę Niezłomny". Nie mniej ciekawe okazały się także pozostałe z zaproponowanych przez organizatorów filmów. Kamera w produkcji o charakterze dokumentalnym "Grotowski In Bengal" poprowadziła wzrok widzów w kierunku Bengalu, ku jego indyjskim inspiracjom. Film "Osun Osogbo (2), la foret et l'art sacrés des Joruba." stanowił niejako kontynuację podróży w stronę tego, co orientalne inne i nieznane. Przedstawił bowiem sylwetkę niezwykłej austriackiej artystki, malarki i rzeźbiarki Susanne Wenger, która zamieszkała w Nigerii, została kapłanką kultu Jorubów, a swoje życie i twórczość poświęciła na to, aby ocalić Święty Gaj Osun Osogbo. Postaci Jean-Claude'a Garoue'a, Tigi - osobowości sztuki haitańskiej, który współpracował z Grotowskim w Teatrze Źródeł, można było przyjrzeć się dzięki filmowi "Tiga. Haiti, reje, possesion, création, folie." Chociaż z dalekich krajów, odległych nam kultur i tradycji, poprzez artystów, o których nie każdy słyszał, posłane zostały te spojrzenia, to niewątpliwie nadając jednocześnie szerszą perspektywę, przybliżyły Jerzego Grotowskiego jako artystę i jako człowieka.

Grotowski przez okulary

... przez okulary tych, którzy go znali, współpracowali z nim albo po prostu z napięciem przyglądali się jego niecnym postępkom - dziś na trwałe wpisanym już w historię teatru, niegdyś kontrowersyjnym, podejrzanym. Jakby nie napisać, jakich synonimów nie użyć - zawsze w centrum zainteresowania!

Pan Flaszen

Międzynarodowa Konferencja 'Grotowski: Samotność Teatru'

Duża, nowoczesna i dobrze wyposażona sala teatralna im. S. Wyspiańskiego w krakowskiej PWST zwykle robi wrażenie na widzach. Proszę sobie zatem wyobrazić tę salę wypełnioną w znacznej części publicznością, kiedy wszystkie głowy zwrócone są na scenę, a tam malutki człowieczek wygłasza orędzie na Międzynarodowy Dzień Teatru. Czuje się jak ryba w wodzie i to nie byle jaka! Ludwik Flaszen - współzałożyciel i kierownik literacki Teatru 13 Rzędów, współpracownik i przyjaciel Jerzego Grotowskiego. Wprawdzie siedziałam dosyć daleko od sceny, ale trudno, aby tak rozbrajający uśmiech czy łobuzerskie mrugnięcie okiem podczas odczytywania kolejnych zdań, uszły uwadze. Zdawało mi się nawet, że Ludwik Flaszen zjawił się (to chyba najlepsze określenie) na scenie po coś więcej, niż można było wyczytać w programie konferencji: "Grotowski. Samotność teatru". Pan Flaszen przyszedł tylko, by w służbie teatru walczyć o dusze. Moją zdobył bez trudności, a przypatrując się innym twarzom na sali, nie tylko moją.

Orędzie

Orędzie na Dzień Teatru? Owszem, czytałam wcześniej, więc tutaj nie przewiduję żadnych niespodzianek. I może miałabym rację, gdybym tylko potrafiła przewidzieć żywe usposobienie Flaszena. Tekst na tegoroczne święto teatru nie jest nowy, został napisany już w 1963 roku, także z okazji Dnia Teatru, ale aktualności odmówić mu bynajmniej nie można. Przy fragmencie: "W naszych czasach mówi się powszechnie o kryzysie teatru. Że ta odwieczna - tak giętka, tak operatywna - sztuka stanęła na niebezpiecznym zakręcie; że film i telewizja skutecznie ją wyręczają, dysponując szczególnymi dogodnościami przekazu i odbioru." Flaszen uśmiecha się: "dziś dodałbym jeszcze Internet". Niech żałują ci, którzy poprzestali na przeczytaniu tekstu orędzia i odpuścili sobie spotkanie z Ludwikiem Flaszenem, bo to, co można było zobaczyć 27 marca na opustoszałej scenie, z nim roli głównej, było sztuką samą w sobie, jeśli ktoś woli - performance'em.

Anatolij Wasiljew - samotność teatru

Międzynarodowa Konferencja 'Grotowski: Samotność Teatru'

Ostatnim wydarzeniem podczas Międzynarodowego Dnia Teatru i zarazem punktem wieńczącym konferencję było spotkanie z Anatolijem Wasiljewem, prowadzone przez Katarzynę Osińską, literaturoznawczynię zajmującą się teatrem rosyjskim. Wasiljew został przedstawiony jako rosyjski reżyser, pedagog, założyciel moskiewskiego teatru-studio, czyli Szkoły Sztuki Dramatycznej, uczeń Marii Knebel (Maria Knebel była wychowanką szkoły Stanisławskiego), znajomy Grotowskiego. Nie bez kozery użyłam sformułowania "został przedstawiony", gdyż prezentacja, jakkolwiek ciekawa i precyzyjna, dotyczyła zaledwie faktów, kilku ważnych i ważniejszych dat z życia. Prawdziwy urok człowieka, dla którego już sam dźwięk nazwiska "Grotowski" był intrygujący, tkwił w jego opowieściach. Wasiljew sprawiał wrażenie, jakby wokół wcale nie było publiczności, tłumaczki, kamer i mikrofonów. Lekko pochylony, refleksyjny i ożywiony na przemian, opowiadał o sobie, o samotności artysty i człowieka, o teatrze. Mówiąc o porażkach, które stają się sukcesami i na odwrót, przypomniał szczegóły swojego przedstawienia z 2008 roku - "Medei" wg Eurypidesa w teatrze Epidauros. Podał własną definicję teatru ubogiego, który rozumie jako drogę w poszukiwaniu utraconego ducha. Chwilami przypominał mickiewiczowskiego Guślarza, bajarza, snującego liryczne opowieści, a chwilami nie przypominał nikogo. Po prostu opowiadał.

Nietypowe i niepokojące zarazem były ostatnie słowa Wasiljewa, swoiste błogosławieństwo na Dzień Teatru: "Niech Bóg, tj. najwyższe odosobnienie, Wam błogosławi" (cytat z traktatu o odosobnieniu Mistrza Eckharta).

To nie przypadek, iż w zwieńczeniu konferencji na pierwszy plan wybija się "odosobnienie". Organizatorzy już na początku postawili sobie bardzo trudne pytanie: "Czy Jerzy Grotowski był samotny?". Przez trzy dni podglądali go intensywnie na wszystkie możliwe sposoby. Przypatrywali się mu z różnych stron, spoglądali z wysokiego piedestału nauki, próbowali dostrzec jego istotę, penetrując sokolim wzrokiem poczynania, inspiracje, wypowiedzi, spotkania i rozmaite konteksty. Polerowano lupy, ustawiano obiektywy, przecierano okulary, ale wciąż trudno było przy pomocy tak kruchych narzędzi, sięgnąć w kierunku przeszłości. Nie wiem zatem, czy Grotowski był samotny, nie mam natomiast wątpliwości, odnośnie tego, że teraz z pewnością samotny nie jest. Rozgościł się w teatrze pomiędzy tłumnie zgromadzonymi na konferencji pasjonatami. Zastanawiam się tylko, kto tu kogo z większą ciekawością "oglądał"?

Kamila Bubrowiecka i Agnieszka Dziedzic
Teatralia Kraków
3 kwietnia 2009

Międzynarodowa Konferencja "Grotowski: Samotność Teatru"
Kraków, 25 - 27 marca 2009 r.

© "teatralia" internetowy magazyn teatralny 2008 | kontakt: | projekt i administracja strony: | projekt logo:
SITEMAP