Dawno temu w Fabryce

Spektakl "Factory 2" był chyba najbardziej wyczekiwanym wydarzeniem Europejskiej Nagrody Teatralnej. Przedstawienie to jest stosunkowo świeże, ale zdążyło już obrosnąć legendą. I mimo że podczas ENT mieliśmy szansę obejrzeć jeszcze dwa spektakle Krystiana Lupy, ten wzbudzał najgorętsze emocje. On miał dać odpowiedź na pytanie, dlaczego polski reżyser otrzymał w tym roku nagrodę przyznawaną instytucjom teatralnym i artystom indywidualnym za dzieła, które "wnoszą wkład w budowanie porozumienia pomiędzy narodami". Przyjrzyjmy się więc, co Krystian Lupa ma do zaproponowania narodom.

W swoim (zapewne wkrótce legendarnym) spektaklu sięga po inną legendę - postać Andy'ego Warhola i jego Factory - siedzibę nowojorskiej bohemy artystycznej skupionej wokół charyzmatycznego, ekscentrycznego przywódcy, eksperymentatora, twórcy pop-artu. Na scenie realia amerykańskiej Factory odtworzone są dość wiernie. Na ścianach i podłogach lśni słynny srebrny kolor, meble w stylu industrialnym, nawet czerwona kanapa i detale zdobnicze - wszystko się zgadza. Tylko ekipa zasiadająca pośród tych artefaktów jakby nieco się zestarzała. Kiedy ogląda się zdjęcia artystów skupionych wokół Warhola, widzi się świeżych 20 - 30-latków. U Lupy wszystkim brak świeżości. Nawet tych parę młodych dziewcząt - kociaków, w tym jedna ustylizowana na Amy Winehouse, sprawia wrażenie gnijących od środka.

"Factory 2"

W pierwszej części 6-godzinnego spektaklu widzimy, jak na łonie Fabryki zaczyna się lęgnąć defetyzm. Niby wszyscy są razem, niby rozmawiają, dowcipkują, a jednak podskórnie wyczuwa się napięcie, niechęć, znużenie. Gdzieś za rogiem czają się wielkie dramaty i małe tragedie. I przede wszystkim - znużenie tym, co może zaoferować człowiekowi komuna artystyczna - wolnością obyczajową, wyzwoloną seksualnością, kruchą, podszytą nieufnością przyjaźnią, lenistwem, skandalem, snobizmem. Artyści spędzają wspólnie czas, oglądają prawdziwe ("Blow Job") i wyimaginowane produkcje filmowe Warhola, tworzą wspólnotę - i są przy tym bardzo zniechęcający. To nie jest grupa osób, dla której ma się ochotę rzucić wszystko i wbiec na scenę, by wspólnie z nimi żyć, tworzyć i łamać konwenanse. To tylko dziwne zwierzęta "kiszące się" bez reszty we własnym sosie. Skłócone, chmurne, walczące ze sobą, niepewne siebie. Zaczynające kierować się wstydliwymi ambicjami. Wyczuwające poniekąd, że ich guru jest wampirem, wysysającym z nich soki witalne.

Kolejna część składa się z szeregu kameralnych sytuacji. W poprzedniej mieliśmy całą kolorową gwardię, zebraną do kupy i wrzuconą na scenę, teraz możemy obserwować relacje indywidualne, które wytworzyły się w tej grupie. Niektóre są całkiem ciepłe i przyjazne - jak Bridgid dzwoniąca do Andy'ego i opowiadająca mu ze szczegółami proces sprzątania swojego mieszkania. Scena ta podszyta jest czymś bardzo wzruszającym, trochę zabawnym, trochę smutnym. Bawi nas Warhol - nieskończenie cierpliwy i mocno rozkojarzony. Współczujemy Bridgid - kobiecie samotnej, zmęczonej i przegranej życiowo.

Większość ze scen jest jednak tylko bardziej dobitnym potwierdzeniem wrażenia, które pozostawiała po sobie część pierwsza. W tej grupie przyjaciół nie dzieje się dobrze. Coś się rozlatuje, coś, jak wszystko na to wskazuje, się kończy. Kolejne osoby wypowiadają kolejne monologi, bądź też dialogują ze sobą. Z ich słów wynika, że trochę tęsknią do siebie takich, jakimi byli, zanim znaleźli się w Fabryce. Czują się brudni, uzależnieni i wykorzystywani. Wszyscy czekają na to, żeby wreszcie coś się stało, żeby Fabryka przyniosła im to, na co cały czas liczyli - jakiś przełom, jakieś oświecenie. Wszyscy liczą na Andy'ego. Tymczasem nic takiego się nie dzieje. Andy nie może dać im niczego, czego sami w sobie nie mają. Factory jest w jakimś sensie oszustwem i rozczarowaniem.

Eskalacja następuje w trzeciej części przedstawienia, kiedy artyści usiłują wspólnie coś ze sobą zrobić, dokonać jakiegoś przełomu, nakręcić film. Wszystko się jednak sypie, trąci bezsensem, nic nie chce wyjść. Poczucie klęski i żałosności narasta. Widzimy teraz Fabrykę na krok przed jej końcem. Widzimy legendę, która za moment ma skończyć swoje realne istnienie i stać się historią.

A jednak na zakończenie pojawia się mocno optymistyczny akcent. Jest on jakby zwieńczeniem tego konkretnego dzieła Warhola. W końcu ci ludzie tutaj żyli, tutaj kochali, tutaj tworzyli, tutaj na zawsze zapisali się w dziejach. Mimo brutalnego zmierzenia się z legendą Warhola i ludzi skupionych wokół niego, mimo pokazania od środka mechanizmów, jakimi rządzą się hermetyczne światki artystów, Lupa podchodzi do tematu z pobłażliwością i nutą sympatii, godną człowieka, który ma za sobą długą artystyczną drogę, swoje już przeżył i swoje wie. Spektakl zrobiony jest z dużą dozą bezwzględności i dużą dozą czułości. Bezsprzeczne pogodzenie tych dwóch emocji sprawia, że zasłużył on na miano arcydzieła.

Osobną sprawą jest praca Lupy z aktorami. W licznych dialogach i monologach widać, jak bardzo była ona skrupulatna. Dla wszystkich artystów tworzenie tego spektaklu było na pewno niezapomnianym przeżyciem. Dla młodszych aktorów będzie to doświadczenie centralne ich drogi artystycznej. Będą mu zapewne wdzięczni za to przez całą swoją karierę. Europejska Nagroda Teatralna idzie w dobre ręce.

Jolanta Nabiałek
Teatralia Wrocław
6 kwietnia 2009

Teatr Stary w Krakowie
Krystian Lupa
"Factory 2"
zbiorowa fantazja inspirowana twórczością Andy'ego Warhola
scenariusz, reżyseria i scenografia: Krystian Lupa
kostiumy: Piotr Skiba
współpraca dramaturgiczna: Iga Gańczarczyk, Magda Stojowska
opracowanie muzyczne: Mieczysław Mejza
opracowanie materiałów filmowych: Łukasz Banach
obsada:
Andy - Piotr Skiba
Paul - Zbigniew W. Kaleta
Malanga - Krzysztof Zawadzki
Ondine - Adam Nawojczyk
Brigid - Iwona Bielska
Edie - Sandra Korzeniak
Viva - Małgorzata Hajewska-Krzysztofik
Ultra - Urszula Kiebzak
Eric - Piotrek Polak
Nico - Katarzyna Warnke
Freddie - Bogdan Brzyski
Holly - Iwona Budner
Jackie - Bogdan Brzyski
Candy - Krzysztof Zzawadzki
Mary - Joanna Drozda
I-Velvet - Małgorzata Zawadzka
Andrea - Marta Ojrzyńska
Tancerz tybetański - Tomasz Wygoda
Dziennikarz - Szymon Kaczmarek (WRD PWST)
Muzyk didgeridoo - Łukasz Hołuj / Rafał Libner
premiera: 16 lutego 2008 r.
Europejska Nagroda Teatralna 31 marca - 5 kwietnia 2009 r.

© "teatralia" internetowy magazyn teatralny 2008 | kontakt: | projekt i administracja strony: | projekt logo:
SITEMAP