Aktorka z duszą
Dziś mija setna rocznica śmierci Heleny Modrzejewskiej. "Gwiazda dwóch kontynentów" - tak mówił o niej Juliusz Kydryński, za granicą nazywano ją "Madame Modjeska". Dziś nie trzeba budować jej kolejnych pomników, ale po prostu pamiętać.
Już jako mała dziewczynka kochała teatr. Pierwsza wizyta w nim wywarła na niej tak wielkie wrażenie, że rozgorączkowaną Helenkę trzeba było położyć do łóżka. Po tym wydarzeniu w obawie o jej zdrowie matka zabroniła jej chodzić na spektakle. W jej domu rodzinnym teatr był wszechobecny. Dwaj bracia przyrodni - Feliks i Józef Benda byli aktorami, czasem na scenie występowała również młodsza siostra Modrzejewskiej - Józefa Tomaszewiczowa. Helena swój sukces zawdzięczała wielkiej pracy nad sobą oraz wyjątkowej osobowości. Została obdarowana pięknym głosem. Matka nie chciała, aby wiązała swoje życie z teatrem, na co ta stwierdziła: "Będę główną aktorką polską jeszcze przed trzydziestką". Nikt ani nic nie było w stanie odwieść jej od tego celu. W bardzo krótkim czasie podbiła nie tylko sceny polskie. Wyjechała do Stanów Zjednoczonych, gdzie zdobyła status niekwestionowanej gwiazdy.
Piękno Modrzejewskiej nie wypływało jedynie z jej powierzchowności. Kryło się w jej głębokim, ognistym spojrzeniu i wyrazie twarzy. Dlaczego tak urzekała widzów? Nie chodziło tu o urodę, lecz o duszę, którą "przelewała" w swoje role. Mówiła, że celem jej życia jest naturalność. O swojej kreacji Małgorzaty Gauthier w "Damie kameliowej" Dumasa-syna mówiła: "Camille zawsze zmusza mnie do płaczu i płaczę tak, jakbym płakała nad sobą". Natomiast grając rolę tytułową w "Adriannie Lecouvreur" Scriba, zwierzała się: "Scena umierania powoduje we mnie uczucie, jakbym to ja sama umierała". Helena Modrzejewska nie była tylko zwykłą odtwórczynią, była artystką. Każdą jej rolę poprzedzały głębokie studia nie tylko nad dramatem, lecz również nad historią postaci scenicznej. Gdy uważała, że wcześniejsze kreacje aktorskie nie były przekonywające i prawdziwe, co do emocji i interpretacji, nie bała się tworzyć własnej wizji bohatera. Mówiła, że najpierw musi poznać, polubić i zrozumieć postać, aby ją zagrać. Była krytyczna co do własnych osiągnięć. Uważała, że potrafi ocenić się sama, tak jakby oglądała swoją grę z boku.
Czym dla Modrzejewskiej był sukces? Czymś nieosiągalnym. Uważała, że nie jest w stanie go doświadczyć, gdyż nie potrafiła być zadowoloną z siebie. Nie decydowała się na nową rolę, jeśli nie zdążyła dowiedzieć się o niej tyle, ile uważała za wystarczające, czyli dopóki nie poznała postaci. Tajemnicą jej sukcesu był silny charakter i wewnętrzna dyscyplina. Jej gra była tak przejmująca, ponieważ wkładała w nią całą duszę, a uczucia, które pokazywała na scenie, przeżywała wraz z bohaterką, co często miało destrukcyjny wpływ na jej zdrowie. Jej osoba jest przykładem na całkowite oddanie się sztuce.
W setną rocznicę śmierci największej polskiej aktorki Teatr Stary w Krakowie uczci swą patronkę scenicznym czytaniem sztuki "Projekt Ameryka" Joanny Oparek. W Nowym Jorku od 5 do 8 kwietnia odbywają się obchody poświęcone Helenie Modrzejewskiej, organizowane przez Polski Instytut Kultury w Nowym Jorku. Uroczystości rozpocząć miała msza ofiarowana ku pamięci aktorki. Zostanie odsłonięta również tablica pamiątkowa. W dzień rocznicy śmierci będzie miała miejsce dyskusja dotycząca jej życia i pracy. Ukoronowaniem obchodów będzie pokaz fragmentów nowego filmu dokumentalnego o Helenie Modrzejewskiej.
Marta Goławska
Teatralia Kraków
8 kwietnia 2009
Bibliografia:
"Helena Modrzejewska", wybór i opracowanie Emil Orzechowski, Kraków 2008.
Helena Modrzejewska, 100 rocznica śmierci, 8 kwietnia 2009 r.