Zamiast życzeń - o 17 urodzinach Miszy Zubowa
"Zapiski oficera Armii Czerwonej" to spektakl niezwykły. Przez około półtorej godziny Krzysztof Ławniczak wprowadza nas w pełen absurdów świat wojny, pokazując świat z perspektywy rosyjskiego żołnierza, którego wojna sprowadziła do kraju wrogów i dobrobytu zarazem - Polski. Śmiechu jest co niemiara, pojawia się też okazja do refleksji, wszystko zaś za sprawą jednej osoby na scenie i kilku rekwizytów. Fenomen "Zapisków..." nie polega jednak tylko na mistrzostwie wykonania; jest to bowiem spektakl grany od siedemnastu lat w tej samej formie i, mimo upływu czasu, cieszący się ciągłą popularnością.
W tym roku Teatr Dramatyczny postanowił urządzić urodziny zacnego jubilata i takim to sposobem 7 marca miłośnicy Miszy Zubowa mieli okazję gościć na spotkaniu z Krzysztofem Ławniczakiem i Andrzejem Jakimcem, którzy przybliżyli nieco historię "Zapisków...". Padło oczywiście pytanie o początki, te zaś, jak się okazało, nie były najprostsze. Kiedy reżyser zaczynał pracę nad spektaklem, zdecydował się na zaangażowanie młodego wówczas aktora. Zadanie przed nim stało niełatwe - musiał bowiem utrzymać na sobie uwagę widzów przez cały czas trwania spektaklu, co uznano za zadanie na tyle karkołomne, że nikt nie wróżył "Zapiskom..." długiej przyszłości. Stało się jednak inaczej - "Zapiski..." utrzymały się w repertuarze, a widownia mimo upływu lat wciąż jest pełna. Na urodzinach nie zabrakło też żartów ze strony białostockich aktorów, muzyki, a nawet, jak na taką imprezę przystało, tortu.
Wielu już zastanawiało się, jak to jest możliwe, by historia jednego spektaklu rozciągnęła się na tak długi czas. Ja osobiście "winą" za taki stan rzeczy obarczyłabym kilka czynników. Wpływ gry aktorskiej, dynamicznego poprowadzenia statycznej historii, kunsztu komediowego Ławniczaka został już chyba wystarczająco omówiony i oklaskany. Ja chciałabym się pochylić nad czymś innym, nad aktualnością tematu. Wątek współżycia polsko - rosyjskiego, gdzie Polak jest tym lepszym i mądrzejszym, a Rosjanin wychodzi na nieobytego dzikusa, nie znudzi się chyba nigdy, tym bardziej na Podlasiu, miejscu szczególnego przemieszania obu kultur. Można by zarzucić "Zapiskom..." podtrzymywanie stereotypów narodowych, ja bym jednak powstrzymała się od tych zarzutów. Na pierwszy rzut oka widać bowiem, że cel całości nie stanowi zniesławienie konkretnej narodowości, tylko obnażenie pewnych uniwersalnych mechanizmów. Misza Zubow i jego Armia Czerwona żyje przecież nie tylko w Rosji; bezrozumni okupanci trafiają się pod każdą szerokością geograficzną. Jest to ponadto swoisty miecz dwustronny - humor "Zapisków..." bowiem trafia do publiczności w każdym wieku: młodzi śmieją się z komicznych tekstów czy sytuacji, starsi ponadto widzą kontekst historyczny i swoją przeszłość, potraktowaną w zdrowy sposób. Przy tematach odnoszących się do historii Polski łatwo bowiem popadamy w martyrologię i mesjanizm, wciąż nie umiemy podejść do niektórych kwestii bez szkodliwych emocji. "Zapiski..." zaś uczą nas śmiać się z tego, co było kiedyś, dystansować się od dawnych konfliktów.
Pozostaje tylko życzyć "Zapiskom..." jak najdłuższego pozostawania na afiszu.
Sylwia Grygorowicz
Teatralia Białystok
8 kwietnia 2009
Teatr Dramatyczny im. Aleksandra Węgierki w Białymstoku
Sergiusz Piasecki
"Zapiski oficera Armii Czerwonej"
reżyseria: Andrzej Jakimiec
obsada: Krzysztof Ławniczak
premiera: 29 lutego 1992 r.
17 urodziny spektaklu