Festiwal energii
Rosjanie, Francuzi, Hiszpanie, Węgrzy, Austriacy, Łotysze, Serbowie, Bułgarzy, Rumuni, Irańczycy, Izraelczycy oraz Włosi. I oczywiście Polacy. Od 15 do 22 czerwca warszawska Akademia Teatralna tętniła życiem, nie tylko za sprawą egzaminów na wydział aktorski (prawie 1100 kandydatów!). Ważniejsze, że po raz piąty odbył się Międzynarodowy Festiwal Szkół Teatralnych.
Impreza, organizowana w cyklu dwuletnim, stanowiła inicjatywę byłego rektora, Jana Englerta. Kolejny - Lech Śliwonik i obecny - Andrzej Strzelecki wydłużyli historię festiwalu o kolejne edycje. Tegoroczna, pod dyrekcją artystyczną Cezarego Morawskiego, nie różniła się od poprzednich na pewno pod jednym względem: poziomu pozytywnej energii uczestników i atmosfery zabawy, radosnego spotkania różnych tradycji teatralnych, czego dobitnymi przykładami były prezentowane spektakle dyplomowe zaproszonych szkół.
Jury, śledzące festiwalowe zmagania, obradowało pod przewodnictwem Anne B. Shepard, polskiej kostiumolog, dwukrotnie nominowanej do Oscara - za "Listę Schindlera" i "Pianistę". Oceniali ponadto: Joanna Szczepkowska, Antoni Libera, Maciej Nowak i Shai Bar Yaacov - izraelski krytyk teatralny.
Zacznijmy od akcentów polskich. Gospodarze wytypowali do konkursu "Moulin Noir" w reżyserii Marcina Przybylskiego - spektakl z repertuaru Teatru Współczesnego, muzyczną kompilację utworów Cave'a, Waitsa, Jacques'a, która czaruje atmosferą mrocznego kabaretu i równocześnie prezentuje talenty wokalne absolwentów. Jury wyróżniło nagrodą ZASP-u Jacka Belera. Niewątpliwie najlepsze z tegorocznych warszawskich przedstawień dyplomowych, zostało już nagrodzone w kwietniu, w czasie XXVIII Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi. "Filmówka" przyjechała z "Cztery" na podstawie "Niepokojów wychowanka Törlessa" Musila, wyreżyserowanym przez Szymona Kaczmarka.
Na tym nie koniec polskości. Łotewska Akademia Kultury w Rydze pokazała, prapremierowe w tym kraju, "Wesele" Wyspiańskiego (reżyseria: Michaił Gruzdow i Indra Roga). Co ciekawe, festiwal gościł już australijską wersję naszego narodowego dramatu oraz, przed dwoma laty, węgierską "Noc listopadową". Jak się okazuje, nie mamy wyłączności na spektakle na podstawie dzieł polskich wieszczów.
Pojawiła się również inscenizacja tekstu "anty-wieszcza". Mikołaj Grabowski ze studentami Seminarium Maxa Reinharda w Wiedniu przygotował "Tango Gombrowicz", na podstawie dzienników pisarza. Bardzo udana próba oddania dusznego, zmysłowego klimatu argentyńskich kawiarni, znanego z opisów Gombrowicza. Zespołowość i formalność gry aktorskiej sprawiały, że prawie nie uwierała bariera językowa (jednak brak tłumaczenia to poważny mankament festiwalu). Zupełnie wystarczało półświadome (jeśli nie włada się niemieckim) obserwowanie akcji. Szkoda, że jury nie wyróżniło tego spektaklu.
Na styku polsko-żydowskich korzeni można umieścić "Boga zemsty" Shaloma Asha ze Szkoły Sztuk Teatralnych Beit Zvi w Ramat Gan (Izrael). Akcja sztuki wyreżyserowanej przez Gila Wienberga rozgrywa się na polskiej prowincji. Bogaty Żyd Yankel, pozornie przykładny mąż i ojciec, prowadzi w piwnicy własnego domu... dom publiczny. Ofiarą dwulicowości i fałszu stanie się jego córka. Od pierwszej do ostatniej sceny: zbrodnia, totalny rozkład, zepsucie, złe miłości i szalone namiętności. Pokazane bardzo dosłownie. I nie było to nawet kwestią pruderii, ale zwykłego znudzenia, gdy publiczność znacząco wzdychała, oglądając kolejną, niezwykle sugestywną scenę erotyczną. Czyżby wizualizacja fantazji twórcy spektaklu?
Jeśli chcieć (trochę na siłę) klasyfikować pokazy, to obok nurtu polskiego czy quasipolskiego wyłania się drugi, powiedzmy "narodowy". Jako przykład można podać "Drugą twarz", przygotowaną przez studentów Uniwersytetu w Teheranie (choć bazującą na tekstach zachodnich pisarzy). Wielu widzów przyszło z ciekawości, żeby zobaczyć, jak wygląda irański teatr. Przedstawienie, inspirowane "Oresteją" Ajschylosa i "Romeo i Julią", podzielono wyraźnie na dwie części. Pierwsza, na podstawie greckiego autora, pokazywała tragiczny wymiar zemsty. Ta czerpiąca z Szekspira, wydobyła cały potencjał komizmu, tkwiący w historii rodowych waśni i nieszczęśliwej miłości. A wszystko zagrane przez czterech aktorów w czerni, w tym dwie dziewczyny w tradycyjnych chustach. Interesujące było już samo obserwowanie jak zaprojektowano ruch sceniczny, który wykluczał najmniejszy fizyczny kontakt między kobietami a mężczyznami. Inne cechy charakterystyczne: mało słów, operowanie maską i lalką, poruszający śpiew. I niesamowita muzyka na żywo, połączenie egzotycznych instrumentów z wiolonczelą.
We własnej klasyce zaprezentowali się Francuzi ze szkoły w Saint-Triest Turion. Dwie jednoaktówki Marivaux: "Aktorzy w dobrej wierze" oraz "Wiejskiego dziedzica" wyreżyserował Jacques Lassalle. Styl twórcy spektakli Narodowego: "Świętoszka" i ostatnio "Umowy, czyli łajdaka ukaranego", przebijał wyraźnie. Elegancja, umiar, lekki humor, precyzja w poprowadzeniu aktorów. Jednych klasycystyczna przejrzystość zachwyciła, innych - uśpiła.
Ten sam klucz zastosowali studenci z Państwowej Akademii Sztuk Teatralnych w Sankt Petersburgu. I to z sukcesem. "Trzpiotka" wg Czechowa, w reżyserii Wieniamina Filsztyńskiego (znanego warszawskim widzom choćby z "Trzech sióstr" w Teatrze Polskim) zdobyła nagrodę zespołową jury, a Jekaterina Tarasowa jako Olga Iwanowna i Filipp Diaczkow-Dymow otrzymali nagrody aktorskie. Oba pokazy w małej Sali im. Kreczmara zgromadziły tłumy i bardzo niedogodne warunki nie przeszkodziły w wejściu w nostalgiczną, gorzką historię, opowiedzianą za pomocą prostych, wręcz wzruszających środków. Aż chce się banalnie westchnąć: "Tylko Rosjanie tak potrafią grać Czechowa...".
Grand Prix przypadło jednak Włochom z Centrum Teatru Ateneo w Rzymie, zwycięzcom sprzed czterech lat. Ich brawurowa "Wierna Izabella" pokazała, że commedia dell'arte nie starzeje się, a pokazana w najlepszym, profesjonalnym wydaniu - prowokuje opętańczy śmiech publiczności. Młodym aktorom oprócz energii i poczucia humoru należy gratulować imponującego przygotowania fizycznego. Jury nagrodziło również Serbów, Węgrów oraz aktorkę z Rumunii. Werdykt fetowano do rana w klubie festiwalowym.
Anna Byś
Teatralia Warszawa
9 lipca 2009
V Międzynarodowy Festiwal Szkół Teatralnych, Warszawa 15-22 czerwca 2009 r.