Nieśmiertelny "Bobek"
10 lipca mija czterdziesta rocznica śmierci Bogumiła Kobieli. "Mógł być największym aktorem tragikomicznym naszych czasów. Był aktorem największych nadziei. Nadziei niespełnionych do końca". Tak tuż po śmierci odtwórcy roli Jana Piszczyka wypowiadał się na łamach "Filmu" Andrzej Markowski.
W przytoczonych słowach autora muzyki do "Popiołów" uwagę zwraca przede wszystkim epitet dookreślający profesję artysty. Zwykle bowiem aktorów klasyfikujemy na dramatycznych i tych wcielających się w role komediowe. Z dychotomii tej jaskrawo wyłania się wyjątkowość Bogumiła Kobieli. Jego mistrzostwo i aktorska wirtuozeria ulokowane były bowiem w proteuszowej postawie, charakterologicznej niejednoznaczności, dzięki którym stworzył niezapomniane kreacje zarówno na teatralnej scenie, jak i przed kamerą filmową.
Urodzony w przedwojennych Katowicach "Bobek" szybko opuścił rodzime pielesze i z liceum Kopernika powędrował do krakowskiej PWSA. Jego żakowska peregrynacja uwieńczona dyplomem z wyróżnieniem, zaowocowała współpracą aktorską i reżyserską w Teatrze Wybrzeże. Wraz z Jackiem Fedorowiczem, Jerzym Afanasjewem, a także bożyszczem kobiet - Zbigniewem Cybulskim, Kobiela zainicjował działalność teatrzyku Bim-Bom, aktywując i rozwijając jego scenę, reżyserię, udzielając się jako scenarzysta. Na przełomie 1957-1958 roku dorobek twórczy Kobieli powiększył epizod w sopockim Teatrze Rozmów, gdzie prócz odgrywania ról dramatycznych, aktor zaabsorbowany był tworzeniem eksperymentalnych jednoaktówek. Wespół z Cybulskim napisał m.in. "Jesienny wieczór", czy "Improwizację".
Po przeprowadzce do Warszawy w 1963 roku rozpoczął współpracę z Teatrem Ateneum, wtedy też bujnie rozwinęła się jego działalność estradowa i kabaretowa. Twarz pomysłodawcy fabuły "Do widzenia, do jutra" można było ujrzeć w kabarecie Dudek i Wagabunda, z kolei ze wspomnianym już Jackiem Fedorowiczem i Jerzym Gruzą prowadził niezwykle popularny i wzbudzający niesamowity aplauz wśród publiczności program "Poznajmy się". Do jego najsłynniejszych scenicznych przeobrażeń należą role: Wajnonena z "Tragedii optymistycznej" (1954), Hieronima z "Pierwszego dnia wolności" (1960), Właściciela mieszkania z "Czy pani kogoś szuka" Miszy Strachockiego (1966), czy Bartnickiego z "Żabusi" Józefa Słotwińskiego (1968).
Sylwetka twórcza Kobieli zaliczana jest do jednej z najwybitniejszych w dziedzinie dwudziestowiecznej kinematografii. Aktor, choć nie należał do pionierów ról pierwszoplanowych, każdorazowo tworzył kreacje, które zapadały w pamięci odbiorcy, reorganizując dotychczasowy punkt widzenia na osiągnięcia polskiego filmu. Pomijając najważniejszą z ról, życiowego oportunisty - pechowca Piszczyka z "Zezowatego szczęścia" Andrzeja Munka, Kobiela wcielił się w postacie współtworzące świat "Rękopisu znalezionego w Saragossie", "Wszystko na sprzedaż", "Przekładańca" czy "Człowieka z M-3".
Ów cechujący się niezwykłą charyzmą blondyn o wysokim, przenikliwym głosie, obdarowany przez naturę sporych rozmiarów nosem (swoiście semickim - jakby określił to sam Piszczyk), obdarzony świetną techniką aktorską, mógł zagrać, jak konstatował sam Andrzej Wajda, właściwie wszystko. Ponieważ posiadał też ogromną siłę komiczną, mechanicznie obsadzano go w rolach komediowych. Największym jego cierpieniem było to - wedle słów twórcy "Panien z Wilka" - że widownia żądała od niego mniej niż on mógł z siebie dać. Znany ze wstrętu do wszelkiej charakteryzacji i niewybrednych żartów, jakie płatał swemu przyjacielowi Zbigniewowi Cybulskiemu, do końca pozostał wierny Teatrowi Komedia, z którym związał swój los od 1966 roku. Życie aktora w sposób anegdotyczny upamiętniają dokumenty Grzegorza Lasoty - "Bobek, czyli 11 wcieleń Bogumiła Kobieli" oraz "Bobek - wspomnienie o Bogumile Kobieli" Marty Tesarczyk.
Jego niespodziewana śmierć 10 czerwca 1969 roku w wyniku urazów powypadkowych sprawiła, że ze sceny odeszła osobowość niepowtarzalna, fenomenalna w swej prostocie i wyrazie. Wywoływanie tak bogatej i wieloznacznej skali uczuć w odbiorcy leżało w mocy nielicznych. Bogumił Kobiela stanowił forpocztę tej garstki...
Anna Kołodziejska
Teatralia Śląsk
10 lipca 2009
40. rocznica śmierci Bogumiła Kobieli.