Jak się robi burdel
Receptę na sukces w tym sektorze usług do pewnego stopnia daje spektakl Pawła Aignera "Pantaleon i wizytantki" w Teatrze Studio, według książki Mario Vargasa Llosy. Czy proza, która w chwili powstania uchodziła za niezwykle kontrowersyjną, nadal wzbudza emocje? Owszem. Wystarczy już zobaczyć plakat, a na nim - czerwoną papryczkę ozdobioną prezerwatywą.
Widzów wita we foyer Trumpestra - zespół instrumentów dętych. Ubrani w czerwone uniformy, grają skoczną melodię, która stanie się motywem przewodnim, wyznaczającym przerwę i zakończenie przedstawienia. Do uczestnictwa w spektaklu namawia, rozdając przy tym autografy, Waleczny (Krzysztof Skonieczny) - energetyczny dziennikarz radiowy. Na widownię wchodzimy już razem.
A tam kolejne zaskoczenie, za sprawą rozbuchanej wyobraźni autorki dekoracji - Magdaleny Gajewskiej. Na scenie zamontowano drewniane podesty, po których przemieszczają się aktorzy. Uwagę przykuwają trzy potężne, drewniane krzyże, będące równocześnie słupami telegraficznymi. Symetrycznie po bokach, w szklanych witrynach umieszczono kiczowate posągi Maryi i Jezusa. Przychodzi na myśl świetny film Claudii Llosy "Madeinusa", z odpustowym przepychem ceremonii religijnych w południowoamerykańskim wydaniu. Całość bardzo dynamiczna.
Akcja rozpoczyna się podejrzenie spokojnie. Tytułowy bohater, wojskowy (Andrzej Konopka), budzi się w domowych pieleszach. Matka (Maria Maj) krząta się po kuchni, atrakcyjna żona - Pochita (Lena Frankiewicz) adoruje. Praca dla armii oznacza częste przeprowadzki. Pochita wzdycha, jak siostry Prozorow na myśl o Moskwie, marząc o mieszkaniu w stolicy. Los pcha jednak familię Pantoja na tereny zupełnie dzikie, a Pantaleon otrzymuje nietypowe zadanie - zorganizowania domu uciech dla żołnierzy. Nieśmiały i pruderyjny, z początku zupełnie nie radzi sobie z powierzonym zadaniem. Projekt nabiera jednak z czasem rozmachu. Rozkwit interesu i romans z ekskluzywną prostytutką, zwaną Brazylijką, sprawia, że głównodowodzący przechodzi metamorfozę. Z wiernego, kochającego męża, trzymanego pod pantoflem, staje się opanowanym żądzą seksu samcem. Opuszcza go żona z dzieckiem.
Niepokój w miasteczku potęgują działania sekty Brata Francisco. Jej gorliwą wyznawczynią staje się nawet matka bohatera. Chaos, zarówno w psychice Pantaleona, jak i w jego otoczeniu, wzmaga się. Punktem kulminacyjnym okazuje się morderstwo na jednej z postaci. Której - tego już nie zdradzę.
Warto za to wspomnieć o pomyśle Aignera, polegającym na przydzieleniu każdemu niemal aktorowi dwóch postaci. Małżonka zmienia się w kochankę, matka w burdelmamę, ksiądz w alfonsa, itd. Przejście z roli w rolę zaznaczone jest prostym, ale trafnie dobranym zabiegiem - podmienieniem atrybutu, przebraniem się na oczach widzów, różnicą w sposobie mówienia. Postaci przenikają się, wzajemnie uzupełniają na zasadzie przeciwieństw. Może się chwilami wydawać, że wszyscy są projekcjami umysłu Pantaleona, który nie posiada alter ego. Jak z nietypowym zadaniem poradzili sobie aktorzy? Zupełnie dobrze, zwłaszcza Jacek Król jako kapelmistrz-alfons i Lena Frankiewicz, grająca dwie rywalki. Dosyć nijako wypadł za to Andrzej Konopka jako główny bohater, przytłoczyły go inne, barwniejsze postaci, nawet drugoplanowe, jak Waleczny Krzysztofa Skoniecznego i rewelacyjna Paulina Kinaszewska w roli prostytutki.
Anna Byś
Teatralia Warszawa
12 listopada 2008
Teatr Studio w Warszawie
Mario Vargas Llosa
"Pantaleon i wizytantki"
tłumaczenie: Carlos Marrodán Casas
adaptacja i reżyseria: Paweł Aigner
scenografia: Magdalena Gajewska
muzyka: Katarzyna Brochocka
ruch sceniczny: Kazimierz Knol
projekcje video: Joanna Michaelis
kierownik produkcji: Magda Raczek
obsada: Andrzej Konopka, Lena Frankiewicz (gościnnie), Paula Kinaszewska, Maria Maj (gościnnie), Dorota Piasecka, Agata Piotrowska-Mastalerz, Izabela Szela, Monika Świtaj, Aleksander Bednarz, Ryszard Jabłoński (gościnnie), Jacek Król, MateuszLewandowski, Krzysztof Skonieczny, Krzysztof Strużycki oraz zespół instrumentów dętych TRUMPESTRA!
prapremiera: 14 września 2008 r.