Sfa³szowana melodia mi³osna

Historia mi³o¶ci nie¶mia³ego Akompaniatora do piêknej Amelii - divy operowej o spojrzeniu przeszywaj±cym ch³odem, niczym d¼wiêk wydobywaj±cy siê z nieostro¿nie szarpniêtej struny skrzypiec, mog³aby przej¶æ niezauwa¿ona, skoñczyæ siê tak nagle i przypadkowo, jak siê zaczê³a. Tu by³o jednak inaczej - trzydzie¶ci lat, podczas których Leon karmi³ siê fikcj±, ¶ni±c swój najpiêkniejszy sen, przypomina³o mozolne dojrzewanie gorzkiego owocu, a t±, która po owoc wyci±gnê³a rêkê, by³a ¶mieræ.

W ¶wiecie mê¿czyzny

Tytu³owy Akompaniator to introwertyk, wra¿liwy do tego stopnia, ¿e realny kontakt z drugim cz³owiekiem stanowi dla niego nie lada wyzwanie. Filigranowy pan w razie k³opotów ukryje siê za pud³em masywnego fortepianu, swego jedynego przyjaciela; wszystkim znany bardziej jako akompaniator, czyli cz³owiek wykonuj±cy okre¶lon± funkcjê i poprzez tê funkcjê opisywany, ni¿ Leon, mê¿czyzna z krwi i ko¶ci. Obsadzenie Marcina Ku¼miñskiego w tytu³owej roli jest jedn± z wiêkszych zalet spektaklu. Aktor precyzyjnie cieniuje gamê nastrojów, jakie ma do dyspozycji: mami widza swoj± czu³o¶ci±, prowokuje obsesyjnym przywi±zaniem, momentami ¶mieszy infantylno¶ci±, by w kolejnej scenie sparali¿owaæ samotno¶ci±.

Mê¿czyzna ¿yje w ¶wiecie idei, zdaje siê, ¿e st±pa po ziemi, jada, czy sypia tylko z przykrej konieczno¶ci, trudno siê wiêc dziwiæ, ¿e mi³o¶æ pojmuje wy³±cznie w sferze niematerialnej, nieskalanej fa³szywym gestem, czy wulgarn± dosadno¶ci±. W jego arkadii mi³o¶æ jest nierozerwalnie zwi±zana z muzyk±, co ¶wietnie ilustruje scena, kiedy aktor dr¿±cym g³osem, pe³nym rozkoszy i przera¿enia jednocze¶nie, z namaszczeniem opowiada o swojej wizji orgazmu kobiecego, porównuj±c go do barokowego Kanonu Johanna Pachelbela.

W ¶wiecie kobiety

... panuje wieczna zima. W ubiorze divy dominant± jest klasyczna czerñ w po³±czeniu z ch³odn± elegancj±: od gustownych szpilek, poprzez obcis³e spodnie z b³yszcz±cego materia³u, na bluzce z wyzywaj±cym dekoltem koñcz±c, ca³o¶ci dope³nia stonowany makija¿. Zimno siê robi od samego patrzenia, a to dopiero pocz±tek... Zimno wype³nia wnêtrze bohaterki, jej ch³ód emocjonalny w mgnieniu oka pokrywa szronem mistern± konstrukcjê "rozkwitaj±cego" ¶wiata Akompaniatora, by skruszyæ j± na koniec. Wykpiæ i zniszczyæ. Kreacja aktorska Moniki Niemczyk jest jednak zbyt pretensjonalna, mo¿e zbyt nierówna, gesty sprawiaj± wra¿enie wymuszonych, czy te¿ nerwowo wykonywanych.

Akompaniator TEATR IM. J. S£OWACKIEGO Kraków

"Akompaniator"

W ¶wiecie muzyki

Nie bez znaczenia pozostaje fakt, i¿ akcja sztuki toczy siê w ¶rodowisku kompozytorów, div operowych, w tej magicznej krainie d¼wiêku. Muzyka operowa puszczona z offu funkcjonuje jako klamra kompozycyjna - wprowadza w klimat spektaklu, wyznacza perspektywê patrzenia, poprzez wskazanie na Akompaniatora jako spiritus movens oraz zamyka akcjê. W spektaklu wszystko kr±¿y wokó³ muzyki - porównania i metafory muzyczne, wspomnienia, dotycz± ludzi ze ¶rodowiska lub znacz±cych koncertów, czy wa¿nych arii operowych (kilkakrotnie pojawia siê nawi±zanie do opery "Opowie¶ci Hoffmana" Offenbacha).

Nawet oszczêdna scenografia wskazuje na szczególn± rolê muzyki - w niewielkiej przestrzeni, prawie zupe³nie pustej, w centralnym miejscu ustawiono fioletowy fortepian Akompaniatora.

W prawdziwym ¶wiecie

Na tej p³aszczy¼nie dochodzi do zderzenia, tkwi±cych w bohaterach ³adunków: w ¶piewaczce kot³uj± siê namiêtno¶ci, opêtana niemal pierwotnym popêdem, pomieszanym z szaleñstwem i nienawi¶ci± zarazem; Akompaniatorem zaw³adnê³a bez reszty idée fixe - zjada go od ¶rodka imaginacja kobiety idealnej, chêæ zdobycia jej serca i jednocze¶nie obawa przed kobiec± cielesno¶ci± oraz aktem seksualnym. Eksplozja jest nieunikniona.

"¯eby siê kochaæ, trzeba kochaæ - inaczej to tylko kilka ¶miesznych ruchów" - to odpowied¼ Leona na propozycjê wspólnego seksu, z³o¿on± przez Ameliê w scenie, któr± pozwolê sobie nazwaæ demaskacyjn±. Otó¿ demaskacja przebiega tu na wiêcej ni¿ jednej p³aszczy¼nie, po pierwsze: demaskacja bohaterów. Staj± teraz przed nami niemal przezroczy¶ci - niepoprawny romantyk, ale i tchórz nie przejmuj±cy inicjatywy, pasywny przez 30 d³ugich lat oraz wyrachowana, wulgarna kobieta - "wydmuszka". Po wtóre: obna¿enie mitu piêknej mi³o¶ci i porozumienia dusz. Porozumienie? Dialog? Ale¿ sk±d! Bohaterom nie pozostaje nic poza niemo¿no¶ci±.

Zakoñczenie spektaklu, czyli scena morderstwa Akompaniatora przez Ameliê - Anio³a ¦mierci, jest utrzymana na granicy snu i jawy. Za oniryzmem przemawia intensyfikacja efektów wizualnych i d¼wiêkowych, które podkre¶laj± dramatyzm sytuacji, za¶ brutalnym rozbudzeniem z tej tandetnej bajki jest sp³ywaj±ca ze ¶ciany cienka stru¿ka czerwonej farby, która szybko zamienia siê w ka³u¿ê krwi. To koniec, optymistycznych snów nie bêdzie.

Agnieszka Dziedzic
Teatralia Kraków
14 listopada 2008

Teatr im. Juliusza S³owackiego w Krakowie, Scena Miniatura
Anna Burzyñska
"Akompaniator"
re¿yseria: Józef Opalski
scenografia: Adam £ucki
re¿yseria ¶wiat³a: Piotr Pawlik
opracowanie muzyczne: Józef Opalski
ruch sceniczny: Kamila Jankowska, Witold Jurewicz
obsada: Amelia - Monika Niemczyk (go¶cinnie), Akompaniator - Marcin Ku¼miñski
premiera: 7 listopada 2008 r.

© "teatralia" internetowy magazyn teatralny 2008 | kontakt: | projekt i administracja strony: | projekt logo:
SITEMAP