Bez Anioła stróża?

"Anioły w Ameryce" w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego przez osiem miesięcy nie były pokazywane w Polsce. Nie z braku zainteresowania widzów. Bynajmniej. Ci nieustannie domagają się przedstawienia i pukają w tej sprawie do drzwi warszawskiego TR. Niestety na skutek nieporozumień na linii teatr - reżyser i współpracujący z nim zespół aktorski, na spektakl zagrany w jego macierzystej przestrzeni nie ma co liczyć. Szczęśliwcy mogli za to obejrzeć wielokrotnie nagradzaną i zawsze głośno oklaskiwaną produkcję na XV Międzynarodowym Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych w Łodzi.

Ale i tu nie obyło się bez przygód. Media niezwykle szczęśliwe z powodu zamieszania - miały o czym pisać - scharakteryzowały wydarzenie bardzo skrupulatnie. W skrócie: trzy dni przed planowanym spektaklem okazało się, że Maja Ostaszewska, grająca jedną z głównych ról, zachorowała, a Magdalena Popławska, która ją zastępuje, jest w trakcie zdjęć do filmu w odległej szwedzkiej krainie. Do ostatniej chwili nie było wiadomo, czy spektakl się odbędzie. Już nawet zainstalowaną scenografię zaczęto powoli przewozić do Warszawy. Całe szczęście Popławska po rozmowach z reżyserem i aktorami wyruszyła w dwudziestoczterogodzinną podróż trzema samolotami. Dotarła na miejsce w absolutnie ostatnim momencie. Na tę wiadomość zgromadzona w łódzkiej hali Toya publiczność nawet niespecjalnie przejęła się sporym opóźnieniem spektaklu. Najważniejsze było, że w ogóle się odbędzie (niestety tylko pierwszy z dwóch planowanych, bo nikomu nie spodobał się pomysł reżysera, aby drugi pokaz zacząć w środku nocy, po godzinnej przerwie). Kiedy jeden z bohaterów, już w trakcie sztuki, wykrzykiwał do telefonu, że przedstawienia przecież zawsze zaczynają się o 19, widzowie i aktorzy nie wytrzymali. Śmiech i oklaski. Ze szczęścia i w podzięce.

Zespół aktorski, pod wodzą Krzysztofa Warlikowskiego, stworzył kreację wyjątkową - zbiorową i indywidualną jednocześnie. Artyści zagrali spójnie, odważnie, gwałtownie i subtelnie zarazem. Nie można wyróżnić jednej osoby. To, co zbudowali wspólnie, trzeba by pokazywać studentom w ramach zajęć z perfekcji i klasy. Musieli się przy tym bezwzględnie poddać reżyserowi, a przecież niektóre z jego pomysłów były ryzykowne. Zaufali. Wygrali. My dzięki temu mogliśmy obejrzeć koncert zagrany wyłącznie na stradivariusach.

"Anioły w Ameryce"

A koncert to był niezwykły. Oparty na tekście Tony'ego Kushnera, oswajający ludzi ze śmiercią, chorobą i z homoseksualizmem. Odważny w wymowie, odważny w formie. Bez ostrożnych przemilczeń, ale też nieułatwiający widzowi odbioru i niemówiący wszystkiego wprost. A skoro taki wyjątkowy, to musiało się do niego dostać trochę magiczności, transcendencji, a także humoru i plastyczności.

Wspomniana już, podróżująca scenografia grała razem z aktorami. I nie chodzi tu tylko o jej mobilność i łatwość przenoszenia / przesuwania w trakcie spektaklu, ale przede wszystkim o sugestywność zewnętrzną. Niezwykle nowoczesna, zbudowana z wielu elementów, na pozór nieprzystających do siebie, multimedialna - monumentalna w swej formie i wyrazie. Była podstawą do budowania kolejnych planów, przestrzeni, światów. Jej charakter zmieniał się wraz z bohaterami, ich emocjami i uczuciami. Spektakl, który trwa ponad pięć godzin, także dzięki niej ogląda się z niezwykłą uwagą i czułością.

Zmiany nastroju bohaterów, świetnie uwypuklone jeszcze przez muzykę skomponowaną przez Pawła Mykietyna, powodowały podobne uczucia w oglądających. Spójność tego obrazu jest zdumiewająca, biorąc jeszcze pod uwagę ilość bohaterów i zdarzeń.

Udało się w końcu zrobić przedstawienie (zapewne duża w tym również zasługa dobrego tekstu dramaturgicznego) o homoseksualistach, o AIDS, o Bogu, o marzeniach, o problemach psychicznych, o miłości, o upadku człowieka, a nade wszystko o ludzkiej samotności. I wszystko to bez niepotrzebnego patosu, emfazy czy ironii, które zazwyczaj maskują zwykłą bezradność. Krzysztof Warlikowski z konkretnych sytuacji i osób w nich uczestniczących wydobył uniwersalność, potoczność i ludzkość - po prostu. Jednocześnie jest w tej sztuce co niemiara urody i transcendentnej siły, które sobie nas podporządkowują. Absolutnie bezwarunkowo.

O "Aniołach w Ameryce" napisano już wiele i więcej. Spektakl, uważany za kolejne wybitne osiągnięcie Krzysztofa Warlikowskiego, podbił serca nie tylko polskiej publiczności. Oklaskiwano go na stojąco także we Francji podczas legendarnego festiwalu w Awinionie, obdarowano nagrodami, napisano o nim mnóstwo ciepłych słów. Przy tych wszystkich osiągnięciach, ja i moje słowa mieścimy się w pudełku od zapałek. A mimo to, próbujemy cicho powiedzieć: "Wielki i wyjątkowy". Na więcej nie mamy siły. Zostaliśmy przytłoczeni czarownością i mocą.

Aneks do festiwalu

XV Międzynarodowy Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych trwa w Łodzi od 26 lutego. W tym roku jednak oprócz zrozumiałej ekscytacji spektaklami, budzi kontrowersje. Mniej artystyczne, bardziej organizacyjne. Odwołane spektakle, za każdym razem przez kilkadziesiąt minut stojący pod drzwiami zniecierpliwiony tłum, niejasne informacje przekazywane pocztą pantoflową, strona internetowa teatru, na której nie ma żadnych praktycznych informacji, albo pojawiają się poniewczasie, dywagacje, kto dojedzie, a kto zrezygnuje w ostatniej chwili... Jedyne pocieszenie, że jest sporo ciepła i dobrej woli w organizatorach. I mimo wielkiego szacunkiem dla nich, i dla tego co robią, uważam, że festiwal jest surowy, niedopracowany i w takiej formie nie powinien się odbywać. Jednocześnie już teraz życzę więcej szczęścia i precyzji w przyszłorocznej edycji. A w tym roku niech anioł stróż festiwalu się uaktywni i czuwa. Non stop.

Beata Kalinowska
Teatralia Łódź
4 marca 2009

TR Warszawa
Tony Kushner
"Anioły w Ameryce"
przekład: Jacek Poniedziałek
reżyseria: Krzysztof Warlikowski
scenografia: Małgorzata Szczęśniak
muzyka: Paweł Mykietyn
światło: Felice Ross
film: Paweł Łoziński
songi: Adam Falkiewicz
rzeźby: Zofia Remiszewska, Dominik Dlouhy
efekty malarskie: Arkadiusz Sylwestrowicz
obsada: Stanisława Celińska/Maja Komorowska, Magdalena Cielecka, Maja Ostaszewska/Magdalena Popławska, Bogusława Schubert, Danuta Stenka/Dorota Landowska/Monika Niemczyk, Andrzej Chyra, Rafał Maćkowiak, Zygmunt Malanowicz, Jacek Poniedziałek, Maciej Stuhr, Tomasz Tyndyk.
premiera: 17 lutego 2007r.
XV Międzynarodowy Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych, Łódź 26.02-22.03.2009r.

© "teatralia" internetowy magazyn teatralny 2008 | kontakt: | projekt i administracja strony: | projekt logo:
SITEMAP