Romans z wyobraźnią

Niektóre książki wydają się stworzone do przeniesienia ich na scenę - prezentują świat integralny, odrębny, a jednocześnie pełen miejsc niedookreślonych, momentów, gdzie odbiorca musi się uciekać do własnej wyobraźni, które zręczny reżyser czy aktor jest w stanie przemienić w prawdziwe perły, będące ozdobą spektaklu. Do takich właśnie utworów należą "Sklepy cynamonowe" - poetycka opowieść oparta o prozę Brunona Schulza, którą możemy podziwiać na deskach BTL.

Każdy, kto zetknął się z książką, zdaje sobie zapewne sprawę z tego, na jaki wyczyn porwali się twórcy spektaklu. Książka Schulza do najłatwiejszych nie należy - składa się z wielu wycinków, prezentujących życie pewnej rodziny w onirycznej, magicznej oprawie. Rzecz ma swój klimat i wyczuwalny smak - problem jednak pojawia się z ogarnięciem rzeczywistości, ujętej w niezależne od siebie obrazy, z których każdy jest równie ważny. Zabieg adaptacji to norma w pracy teatru, przy "Sklepach..." jednak adaptacja mogła nastręczyć pewnych problemów - autorzy jednak nie dali się ponieść poezji i sprawnie wycięli z wielowarstwowej rzeczywistości utworu wątek, na którym oparli całość.

"Sklepy cynamonowe" koncentrują się bowiem na postaci Jakuba, ojca. Obserwujemy jego chorobę, jego fascynację ptakami, małe utarczki z Adelą, spotkania ze szwaczkami i demiurgiczne wywody i wtedy zdajemy sobie sprawę, że to przecież utwór stworzony wręcz dla teatru lalkowego, a reżyser, Frank Soehnle, wykazał się wielką intuicją przy wyborze.

"Sklepy cynamonowe"
fot. B. Gudalewski

Obrazy z książki, jakie wryły się w pamięć, zostają przeniesione na scenę z tym samym odwołaniem się do wyobraźni. Nic tu nie jest dosłowne, powiedziane wprost - ptaki symbolizują aktorzy w czarnych płachtach, postać ojca rozpisana jest na trzy kukiełki, różniące się rozmiarem, a jednak wszystko zdaje się czytelne, by nie powiedzieć po prostu piękne. Uspokaja ta wizyta w tym nieziemskim świecie - obrazy przesuwają się leniwie przed naszymi oczami, ukazując coraz to nowe wątki, coraz to nowe historie i miejsca w tej rzeczywistości. Wrażenie jest takie, jakby przemierzało się czyjś sen, nie jest to jednak wizja chaotyczna, ale pełna ładu, rządząca się swoimi prawami.

Spektakl używa wielu form obrazowania. Przede wszystkim pojawiają się lalki, chociażby kukiełki ojca, każda mniejsza od poprzedniej, ukazujące powolne znikanie Jakuba, odchodzenie do świata starości. Postać ta żyje swoim życiem na scenie - przedstawiana przez różnorakie lalki, animowane przez różnych aktorów, nie traci wewnętrznej spójności. Zdziecinniały Jakub, zamykający się w swoim świecie, staje się głównym głosem opowieści, poznajemy świat "Sklepów..." z jego perspektywy, choć kto inny jest narratorem. To on nas oprowadza po kolejnych obrazach, spektakl staje się historią jego powolnego przemijania i znikania. Balansuje przy tym na granicy rzeczywistego świata i swoich urojeń, patrzymy na świat przez jego zaćmiewające się powoli oczy, które przestają odróżniać realne od nierealnego, i my też zaczynamy się na tej granicy niebezpiecznie chwiać.

Poza nim pojawiają się jeszcze inne postacie, grane przez aktorów - Adela, szwaczki czy syn. Aktorzy radzą sobie z nimi dobrze - szczególnie pochwalić należałoby Izabelę Wilczewską za jej Adelę, stającą w opozycji do Jakuba i jego sennego świata ze swoimi zapędami do wyprzątnięcia wszystkiego, co niepotrzebne, a zatem i skrawków magicznego świata Jakuba. Ciekawy jest syn, stojący z boku, opowiadający całą historię; sceny zbiorowe zaś ze szwaczkami przyśpieszają leniwe tempo opowieści i nadają jej wdzięcznych rumieńców. Nie gra aktorska jednak stanowi o ostatecznym kształcie "Sklepów...".

Najważniejsze bowiem stają się rzeczy znajdujące się na poboczu akcji, a jednocześnie u jej podstaw. Ważna jest wielka platforma, na której aktorzy grają - z każdą nową sceną wyciągają z niej potrzebne rekwizyty, umieszczone w szufladach, platforma zaś z czasem zaczyna przypominać starą, babciną szafę z ukrytymi w niej szpargałami. Ważne jest światło, muzyka, pokazywane w tle fragmenty tekstu, ważne są płachty i inne drobiazgi. Na takich właśnie detalach, luźnych skojarzeniach i swobodnych dygresjach opiera się cała kreacja świata przedstawionego. W efekcie na sam koniec wystarczą plastikowe, przybrudzone szyby i świeczka, aby pokazać miasto, jego ulice i płonące w nocy światła. I nikt nie wątpi w jego realność - nie chodzi bowiem o dokładne odwzorowanie, tylko poruszenie tego kanału w widzu, który sam wydobędzie z siebie potrzebny obraz, zasugerowany luźnym skojarzeniem.

Można powiedzieć zatem, że "Sklepy..." powstawały w kooperacji z widzem - z każdym indywidualnie, stając się spektaklem, który w szczególny sposób pokazuje możliwości kreacyjne teatru oraz jego związki i romanse z ludzką wyobraźnią. Przekroczona przy tym zostaje granica czasu - raz widz staje się rówieśnikiem małego chłopca, wpatrzonego w światła sklepów, a raz starcem, zagłębiającym się w odmęty własnych myśli. Niebezpiecznie też chwieje wraz z Jakubem granica jawy i ułudy. Nic jednak nie powinno dziwić - "każdy wie, że w szeregu zwykłych, normalnych lat rodzi niekiedy zdziwaczały czas ze swego łona lata inne, lata osobliwe, lata wyrodne, którym jak szósty, mały palec u ręki, wyrasta kędyś trzynasty, fałszywy miesiąc", cytując Schulza. Trzynasty miesiąc i ów cytat pojawiają się często w spektaklu, spajając i tłumacząc dziwność prezentowanych historii - to przecież bowiem trzynasty, dziwny miesiąc, byle do końca i wszystko się ułoży. Mam tylko takie niejasne wrażenie, wspominając "Sklepy...", że ów trzynasty miesiąc byłby idealnym miesiącem dla teatru...

Sylwia Grygorowicz
Teatralia Białystok
4 marca 2009

Białostocki Teatr Lalek
Bruno Schulz
"Sklepy cynamonowe"
reżyseria i lalki: Frank Soehnle (Niemcy)
kostiumy i dekoracje: Sabine Ebner (Austria)
muzyka: Krzysztof Dzierma
asystent reżysera: Adam Frankiewicz (ETB)
obsada: Barbara Muszyńska-Piecka, Małgorzata Płońska, Izabela Wilczewska (gośc.), Krzysztof Bitdorf, Wiesław Czołpiński, Artur Dwulit.
premiera 16 lutego 2008 r.

© "teatralia" internetowy magazyn teatralny 2008 | kontakt: | projekt i administracja strony: | projekt logo:
SITEMAP